[ Pobierz całość w formacie PDF ]
własnych kłopotów, ja im może nowy przynoszę. Mam prośbę. Familia barona już obejmuje dobra i
zarząd, wszystko... Niechętni mnie... pozywają do tłumaczenia z gospodarstwa i interesów, które
były w moich rękach. Ja sam potrzebuję z nich i muszę ścisłą zdać sprawę, ale nim się to da spełnić,
nie chciałbym siedzieć tam na ich łasce i z nimi... Dacie mi państwo jaką izdebkę w oficynie, będę
stąd dojeżdżał co dzień... O dach tylko proszę i na niedługo...
Ale o to pan prosić nawet nie potrzebowałeś zawołałam postępując ku niemu nie
pytając mamy proszę go, abyś ten dom za swój uważał. Przypomnij pan sobie, com mu niegdyś
mówiła o mojej sympatii i zaufaniu, nie straciłeś pan obojga. Wyznam mu, że dziś, gdy znowu
jestem samą i bardzo smutną, miło mi będzie choć słowo otuchy posłyszeć od niego.
Zwrócił ku mnie wzrok pełen uczucia. Spotkały się nasze oczy i ja pierwszy raz w życiu
doznałam jakiegoś dziwnego, nieopisanego wrażenia, jak gdyby między mną a nim istniał jakiś
węzeł pozaświatowy, odwieczny, jakby dusze nasze były sobie krewne... Oboje zmilczeliśmy...
Zadzwoniłam, żeby zaraz kazać dać mieszkanie, a Opaliński wyszedł nie chcąc mi dłużej
być natrętnym. Pobiegłam do mamy, która zgodziła się na wszystko, ale gdyśmy we trzy pozostały,
odezwała się cicho, na pół do ciotki, wpół do mnie:
Postrzegłam to dawno. Serafina ma słabość do Opalińskiego; ja jej się ani dziwuję, ani
wymawiam to... jest bardzo miły. Boję się tylko, żeby gdy tu zamieszka, nie wynikły plotki z tego...
żeby nie doniesiono do Herburtowa.
Kochana mamo krzyknęłam jestem w istocie przyjaciółką tego człowieka, ale
samo jego postępowanie broni mnie od wszelkiej potwarzy.
No odezwała się zamilczmy o tym... rób, co chcesz. Ale bądz ostrożną. Przed
siostrą nie będę żadnych robić tajemnic, on się w tobie kocha, ty w nim. Konsekwencje przewidzieć
łatwo, choćbyście się im bronić chcieli. Któż z nas sercu się nie bronił i nie uległ! Moje dziecko...
ostrożności!... Sulimów tak jak nie nasz... nie mamy nic. Potrzebujemy Oskara, musisz się
poświęcić dla mnie... Opaliński nie ma nic... ta miłość zgubić cię może...
Ale to nie jest miłość zawołałam.
Mama i ciotka spojrzały na siebie ramionami ruszając i zamilkły. O wuju nic nie
wspomniałam... Wyrazy mamy utkwiły mi w pamięci. Zrodziły niepokój we mnie. Miałażbym coś
więcej czuć dla niego nad sympatią i szacunek?
DNIA 15 GRUDNIA
Dnie tak lecą, że ich zapisywać nawet nie mam czasu. Wuj przybył wczoraj i wprost
przyszedł do mnie. Po twarzy poznałam, że nic mi nie przywiózł pomyślnego. Radca nie chce
zezwolić na rozwód ani na separację, dla rozgłosu... Obiecuje odprawić Jana, sam siedzieć przy nas
i Oskara zmusić do przyzwoitego postępowania.
Gniewałem się, groziłem rzekł wuj ale, powiem ci szczerze, gdyście raz ślub
wzięli, trzeba przyjąć wszystkie jego następstwa... Przynajmniej spróbować należy, czy położenie
znośniejszym się nie stanie.
Nie pojadę tam za nic w świecie! zawołałam.
Rób, jak chcesz dodał wuj ja na skromne utrzymanie twoje dostarczę ci, co mogę,
dopóki się to nie rozwiąże... Spocznij w domu... zobaczymy...
Tak więc znowu zawiodła mnie nadzieja! Wuj, jako człowiek rachuby, natychmiast ściśle
począł obliczać, ile mi dać może. Okazało się to bardzo szczupłym, nade wszystko dla mamy, która
z dawnej stopy domu nic nie chce ustąpić, ręce łamie, płacze, wyrzeka, że ją by to
skompromitowało, że do tego nawykła, że choć do jej śmierci powinno Sulimowa wystarczyć...
Położenie moje straszne. Ile razy się pokażę, ciotka i mama napadają na mnie, abym wracała
do Herburtowa i wymogła na Oskarze pomoc dla matki, którą on chętnie, a raczej radca za-
ofiaruje, byle skandalu uniknąć... Jestem znękana i biedna. Na samą myśl powrotu, życia z nim
szał i trwoga mnie ogarnia. Całą moją pociechą ten mój Opaliński... Wraca pózno wieczorem, sam
rozdrażniony, zmęczony, ledwie czas mając ochłonąć i przychodzi jeszcze słuchać mych żalów.
Powiedziałam, opisałam mu wszystko... ale i on nie umie na to dać rady. Zlub jest to węzeł
nierozerwany, potargać go, nawet rozpacz nie ma prawa... Na dolę i niedolę wiążą się nim ludzie,
aż śmierć rozerwie kajdany.
Jest tylko tego zdania, abym nie powracała do Herburtowa.
Wytłumaczyłam mu położenie matki. Znał je wprzódy, bo się dotykał interesów naszych.
Panie obie przerażacie się do zbytku ubóstwem... nadtoście nawykły do występowania
przed światem i więcej dla niego niż dla siebie czynicie ofiar... Ale świata blaskiem pożyczanego
dostatku nigdy oszukać nie można, a godnie noszone ubóstwo każdy szanuje. Sulimów nie starczy
na utrzymanie licznego dworu, ale nie zabraknie w nim na życie skromne i wygodne...
Panie, matka słyszeć nie chce o najmniejszej zmianie. Zalewa się łzami na samo
wspomnienie, iż świat by ją mógł dostrzec i tłumaczyć...
Co wieczór wznawia się ta rozmowa... ale nie prowadzi mnie do niczego, oprócz spojrzenia
w przepaść, nad którą stoję. Ani iść dalej, ani wrócić...
Czasem zapominam o tym, gdy z nim mówię... Któż wie, matka miała słuszność może, ja
bym go mogła pokochać. Zaczynam się tego lękać, bo czuję, że miłość taka mogłaby mnie uczynić
nieszczęśliwszą jeszcze. A cóż za ciężarem byłaby ona dla niego? Muszę mu przyznać, że choć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]