[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Widziałeś, że przy starej, drewnianej cerkwi buduje się nowa, z kamienia. Nie mogę znalezć
pewnego człowieka, który doglądałby robotników i siedział w kaplicy, by zbierać datki na
budowę, a widzę, że nadawałbyś się do tego i mógłbyś tu żyć dobrze, wedle twych upodobań.
Siedziałbyś sam w kaplicy i modlił się do Boga, jest tam akurat osobna izdebka dla stróża.
Zostań, proszę, dopóki cerkwi nie skończą budować. Chociaż długo odmawiałem, to w końcu
przymuszony prośbą kapłana musiałem się zgodzić. Tak to zostałem tam na całe lato, aż do
jesieni. Zamieszkałem w izdebce przy kaplicy. Najpierw był tu spokój i mogłem bez
przeszkód oddawać się modlitwie, choć wielu ludzi przychodziło do kaplicy, zwłaszcza w dni
świąteczne. Jedni, żeby się pomodlić, inni - poziewać, a jeszcze inni, by ściągnąć coś z tacy
na datki. A ponieważ czasem czytałem czy to Biblię, czy Dobrotolubije, to niektórzy z
przychodzących, widząc to, zaczynali ze mną rozmowę, a inni prosili, by im coś przeczytać.
Po pewnym czasie zauważyłem, że jakaś wiejska dziewczyna często zachodzi do kaplicy i
długo się modli. Zacząłem przysłuchiwać się jej mamrotaniu i okazało się, że odmawia ona
jakieś dziwne, nawet poprzekręcane modlitwy. Zapytałem: któż cię tego nauczył?
Odpowiedziała, że matka, prawosławna chrześcijanka, bo ojciec był odszczepieńcem i nie
uznawał popów8[20]. Wyraziłem żal z tego powodu i poradziłem jej, by odmawiała modlitwy
prawidłowo, jak to nakazuję nasz święty Kościół. Dlatego wyjaśniałem jej Ojcze nasz i Raduj
się Bogarodzico Dziewico9[21], a w końcu powiedziałem - Jak najczęściej i jak najwięcej
oddawaj się Jezusowej modlitwie, ona najpewniej dociera do Boga i dzięki niej zbawisz
swoją duszę. Dziewczyna posłuchała uważnie mej rady i zaczęła w prostocie postępować
według niej. I cóż się stało? Po niezbyt długim czasie wyznała, że przywykła do Jezusowej
modlitwy, że czuje nieustanną chęć stałego się nią zajmowania, gdyby to tylko było możliwe;
gdy się modli, odczuwa przyjemność, a po skończeniu też czuje radość i chęć, by modlić się
dalej. Ucieszyłem się tym i poradziłem jej, by nadal i to jeszcze bardziej zajmowała się
modlitwą w imię Jezusa Chrystusa.
Zbliżał się już koniec lata i liczni spośród wstępujących do kaplicy przychodzili do mnie
już nie tylko po to, by posłuchać lektury czy rady, ale i z różnymi swymi smutkami, nawet po
to, bym pomógł im odnalezć rzeczy zagubione czy stracone. Pewnie niektórzy uważali mnie
za wróża. W końcu i wspomniana już dziewczyna przyszła strapiona po radę, co ma robić. Jej
ojciec zamierzał bowiem wydać ją pod przymusem za odszczepieńca, też bezpopowca, a
udzielać ślubu miał chłop. Czyż to będzie ważne małżeństwo? - wykrzyknęła - toż to zwykły
nierząd! Wolę uciec, gdzie oczy poniosą. Powiedziałem jej Dokądże ty uciekniesz? Przecież
cię znajdą. W dzisiejszych czasach nigdzie się nie ukryjesz, wszędzie cię znajdą. Już lepiej
proś goręcej Boga, by Jego Opatrzność zniweczyła zamiary twego ojca i uchroniła twoją
duszę od grzechu i herezji. Ten sposób będzie pewniejszy niż ucieczka.
8[20]
Chodzi tu o raskolników (od rosyjskiego raskoł - rozłam), zwanych też starowiercami lub staroobrzędowcami, bowiem nie zgodzili się
na reformy patriarchy Nikona (XVII wiek). Dzielili się na popowców i bezpopowców, nie uznających hierarchii i obywających się bez
duchownych.
9[21]
Przyzwyczajeni do formy ,.Bądz pozdrowiona" (Ak 1,28), utrwalonej w Zdrowaś Maryjo, nie zauważymy może, że jest to inne
tłumaczenie tego tekstu oznaczające właśnie "Raduj się, wesel" i występujące w wydaniach rosyjskich Biblii i w Biblii Poznańskiej. Od tych
stów zaczyna się modlitwa do Matki Bożej, wspomniana tu jako odpowiednik Zdrowaś Maryjo.
Czas mijał i zrobiło się tam nieznośnie od zgiełku i pokus. W końcu lato też minęło i
zdecydowałem się na porzucenie kaplicy i wyruszenie, jak kiedyś, w moją drogę.
Przyszedłem więc do kapłana i mówię mu - Wiesz, ojcze, czego mi trzeba: ciszy dla oddania
się modlitwie, a tu wszystko mnie rozprasza i przynosi mi szkodę. Byłem ci posłuszny, na
całe lato zostałem, teraz zwolnij mnie i daj błogosławieństwo na moją samotną wędrówkę.
Kapłan nie miał na to ochoty i zaczął mnie namawiać Co ci tu przeszkadza modlić się? Nie
masz nic innego do roboty, tylko siedzieć w kaplicy, a chleb przecież dostajesz. Módl się tam
proszę bardzo, choćby dzień i noc, żyj sobie, bracie, z Panem Bogiem! Nadajesz się tu i jesteś
pożyteczny, głupstw nie gadasz, pieniądze Bożej cerkwi zbierasz i oddajesz uczciwie. Bogu
podoba się to bardziej niż ta twoja samotna modlitwa. Co ci po tej samotności, lepiej modlić
się z ludzmi. Bóg stworzył człowieka nie po to, by myślał tylko o sobie, ale żeby jedni
pomagali drugim, by wzajemnie, jak kto może, prowadzili się ku zbawieniu. Popatrzże na
świętych i natchnionych nauczycieli: dzień i noc krzątali się i troszczyli o Kościół, a przecież
wciąż jeszcze nauczali, a nie siedzieli w samotności, kryjąc się przed ludzmi.
- Każdemu, ojcze, Bóg daje stosowny dar: wielu było kaznodziejów, ale pustelników było
też wielu. Jaką kto znalazł w sobie skłonność, tak i postępował, wierząc, że to sam Bóg
wskazał mu w ten sposób drogę zbawienia. A co mi odpowiesz na to, że liczni święci zrzekali
się godności arcypasterza, przeora i kapłana, uciekając w miejsca samotne, by nie utracić
pośród ludzi pokoju duszy. W ten sposób św. Izaak Syryjczyk uciekł od swych wiernych
będąc biskupem, wielebny Atanazy z Atos10[22] porzucił wieloosobowy klasztor, a wszystko
to dlatego, że miejsca te zbyt narażały ich na pokusy, a prawdziwie wierzyli oni słowom [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •