[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Skąd odeszłam? O czym ty mówisz? - O Londynie. Odeszłaś bez
ciebie już nie było. Brak mi słów, żeby opisać, co wtedy czułem.
Cierpiałem. Nie mogłem wprost uwierzyć, że po tej nocy ode
szłaś, zniknęłaś...- Sądziłam, że tak będzie najlepiej. Nie znoszę pożeg
Wtedy myślałam, że nigdy cię już nie zobaczę. Sama nie wiem,
jak dotarłam z powrotem do domu. Po drodze widziałam ludzi,
których brałam za ciebie. Przykro mi, Nick. Myślałam, że...
Myślałam... Boże, już sama nie wiem, co myślałam.
- A ja pomyślałem sobie wtedy, że nie znaczę tyle dla ciebie,
co ty znaczysz dla mnie. '> '4>Å‚J.ih./ " " ---:
- Gdybyś wiedział, Nick! - Zamknęła na chwilę oczy i na
gle poczuła na sobie jego ręce. Wyrwała się i odskoczyła jak
oparzona. - Nie po to pozwoliłam ci tu przyjechać! Chodz obej
rzeć to mieszkanie! - Wybiegła do ogrodu, nie oglądając się
nawet, czy Nick za nią podąża.
Wskazała mu powozownię. Gdy do niej podeszli, zapaliła
zewnętrzne światło, a potem zewnętrznymi schodami zaprowa
dziła go na żelazną platformę, skąd wchodziło się do mieszka
nia. Otworzyła drzwi i wprowadziła Nicka do środka.
Obejrzał dokładnie pokój dzienny, kuchnię i łazienkę, po-
myszkował po obu sypialniach i pozostałych zakamarkach,
a następnie wrócił do dziennego pokoju, gdzie czekała Helen.
- No więc... - zaczął. - Mieszkanie jest w istocie małe, ale
w zasadzie zbyt duże na moje potrzeby.
Helen nie odpowiedziała. W milczeniu wrócili do głównego
budynku. Chciałaby bardzo, by Nick odszedł, bo bała się własnej
słabości. Jednocześnie z całej duszy pragnęła, by wziął ją w ra
miona i by się znów kochali...
- Napijesz się czegoś? - spytała, gdy weszli do kuchni. Mia
ła nadzieję, że odmówi, i bała się jednocześnie, że to właśnie
może zrobić.
- Tak, chętnie - odparł i usiadł przy sosnowym stole.
- Kawa? Herbata?
- Pewno nie masz piwa?
- Mam. Jasne? - Nie dodała, że piwo trzyma dla Richarda.
- Doskonale. - Odchylił się na krześle, dłonie splótł na tyle
głowy i zaczął rozglądać się wokół. - Zliczny dom. Zawsze tu
mieszkałaś?
- Prawie przez całe życie. Tu rosłam, stąd wyjechałam na
studia pielęgniarskie, ale potem wróciłam i zajęłam się ojcem.
- Wyjęła z lodówki piwo i otwartą poprzedniego dnia butelkę
wina. - Kocham ten dom.
- No dobrze, ale czy tu zostaniesz?
- Nie wiem... Chyba nie.
- Dom jest twój, czy też twój i siostry?
- Dom jest mój. Siostra dostała papiery wartościowe.
- Więc dlaczego miałabyś się wyprowadzać?
Wzruszyła ramionami.
- Rozumiem. Ten dom nie odpowiada Richardowi.
- Chyba nie. On ma dom w Newtown. Rodzinny dom.
- Mieszkał tam z żoną? Z Dianą?
- Tak. Ale to nie jest powód, dla którego chce tam zostać.
Chodzi o dzieci. To jest idealny dom dla dzieci. ZresztÄ… sam
zobaczysz w piątek. Jeśli zamierzasz przyjść na przyjęcie...
- Nigdy w życiu nie opuściłbym podobnej okazji - odparł.
Helen nie spojrzała na niego, ale była pewna, że znów tańczą
mu te iskierki w oczach.
- Tylko zachowuj się... obojętnie. I żeby ci się nic nie wy
rwało. Nic, co mogłoby oznaczać, że... znamy się lepiej, niż
ktokolwiek przypuszcza.
- Dlaczego nie powiesz po prostu, że nie chcesz, żeby kto
kolwiek dowiedział się, że mamy romans? ^^ "
- Nie mamy żadnego romansu.
- Czyżby? - Spojrzał na nią tak, że aż poczerwieniała.
- Nie mamy żadnego romansu! - powtórzyła, patrząc mu
prosto w oczy.
W tym momencie zadzwonił telefon i Helen podniosła słu
chawkÄ™.
- Halo? Aa, to ty Kate! ^ -
- Czy jest u ciebie Nick? - spytała Kate.
- Tak. A bo co?
- I obejrzał mieszkanie? Doskonale. Richard powiedział
nam po południu, że Nick je bierze. To wspaniale, prawda?
- Właściwie to... jeszcze nie podjął decyzji...
- Ooo? A dlaczegóż to?
- Zastanawia się, czy nie będzie za małe...
- Za małe? - Kate wybuchnęła śmiechem. - A ileż mu po
trzeba pokoi? Doskonałe wystarczyło Jonowi. Czuł się tam
świetnie.
- Jest poza tym sprawa dojazdu do szpitala. On nie ma
samochodu.
- Może sobie kupić. Co za problem? A nim to zrobi, może
jezdzić z tobą, prawda? - Kate była zawsze praktyczna. - Szu
kałaś kogoś, prawda?
" : - No. . .
"
- Tak też myślałam. A więc mówię ci, że nie znajdziesz
nikogo lepszego od Nicka. Namów go, żeby je wziął. To jest
fantastyczny człowiek. Jon zna go od lat i gwarantuje za niego.
? - Wiem, wiem. Wszystko to wiem - odparła Helen.
- A więc sprawa załatwiona?
- To właściwie zależy od doktora Sawyera. - Nie wierzyła
własnym uszom, że to powiedziała.
* - Daj mi go do telefonu! - poleciła Kate.
Helen nie miała wyboru; podała słuchawkę Nickowi.
t - Kate chce z tobą rozmawiać.
- Cześć, Kate!
Helen patrzyła na wyraz twarzy Nicka, który cierpliwie wy
słuchiwał połajanek Kate. Wreszcie powiedział:
- No cóż, niech będzie. Co ja mogę zrobić, skoro mnie tak
przekonujesz.
Helen zaczęła gwałtownie gestykulować, by się wycofał, ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]