[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- %7łe byłeś żonaty z jej córką, która umarła.
- To prawda - przyznał cicho Luke i westchnął, próbując zdławić ból, jaki w nim
narastał.
- Co się stało?
- Grace zginęła w wypadku samochodowym. Za duża prędkość. Zbyt mokra droga.
Drzewo.
Odwrócił głowę i wbił wzrok w jedną z pochodni. Długi już czas walczył z bólem,
ale ten wcale nie był mniejszy.
- Przykro mi - wyszeptała.
- No cóż, to wydarzyło się jakiś czas temu - mruknął, siląc się na obojętność.
R
L
T
- Czy dlatego tak dziwnie zachowywałeś się w kościele?
- Od pogrzebu Grace nie byłem w kościele - wyznał i potarł twarz dłońmi. - Spo-
dziewałem się, że będzie mi ciężko.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Ledwo cię znałem. Uznałem, że przeszłość nie powinna mieć wpływu na nasz
związek. I nadal tak uważam - dodał i spojrzał na nią.
Emily cofnęła się o krok, a Luke poczuł się, jakby go uderzyła.
- To wiele zmienia - powiedziała.
- Dlaczego?
- Nie wiem. Ale tak jest.
- Rozumiem - powiedział cicho.
Za wszelką cenę chciał uniknąć takiej sytuacji. Jego prywatne, bardzo intymne
sprawy stawały na drodze między nim a Emily.
- Wcale się nie dziwię, że chciałaś uciec.
- Wcale nie chciałam...
- Takie odniosłem wrażenie.
- Przepraszam. Nie miałam zamiaru... Po prostu potrzebowałam chwili, żeby
wszystko sobie poukładać. Sam widzisz, że jest tego sporo.
- Dobrze, Emily. Dam ci zatem czas na przemyślenie sobie tego wszystkiego.
- Dziękuję, doceniam to.
- Daj znać, kiedy postanowisz, czego pragniesz - powiedział, siląc się na spokój,
choć w głębi duszy był wzburzony. - Zamówię ci taksówkę.
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
Następnego dnia o świcie Emily wstała z łóżka chwiejnym krokiem. Powinna teraz
budzić się niespiesznie w czułych ramionach Luke'a. Los postanowił inaczej. Była sama,
nieszczęśliwa i rozbita.
Zeszła po schodach do kuchni, po drodze przypominając sobie miniony wieczór.
Przynajmniej poznała przyczynę udręki, którą tak często widziała w oczach Luke'a, i
cierpienia w każdym grymasie jego twarzy. Czasem wydawał się taki nieobecny. Teraz
już wiedziała, że rozpamiętywał śmierć swojej żony. Na samą myśl o tym żołądek zaci-
skał jej się boleśnie.
Wstawiła wodę na herbatę i oparła się o blat. Pytania pojawiały się w jej głowie.
Jaka była żona Luke'a? I jaki wówczas był Luke? Jak długo trwało ich małżeństwo? I
najważniejsze, dlaczego nie wspomniał jej, że jest wdowcem?
Poczuła ukłucie w sercu, choć wiedziała, że powinna zapomnieć o Luke'u.
Co nas właściwie łączyło? - zastanawiała się, przygryzając wargę. W tej relacji
chodziło głównie o seks. I zapewne odgrywałby on główną rolę do momentu, aż dla któ-
regoś z nich stanie się nużący. Przeszłość Luke'a nie powinna mieć na ich romans żadne-
go wpływu. Podobnie jak jej nieudany związek z Tomem. Nie było sensu się tym zadrę-
czać.
Usiadła przy kuchennym stole i patrzyła na ekran laptopa. Ostatnie dwa dni spędzi-
ła na rozważaniu, czy lepiej zadzwonić, czy napisać maila. Wreszcie doszła do wniosku,
że napisze - list będzie mniej krępującą i prostszą drogą. Całe godziny poświęciła na do-
bieranie słów, łączenie ich w zdania i redagowanie treści, bowiem chciała, żeby był krót-
ki i formalny. Teraz wystarczy go tylko wysłać. Przeczytała tekst kolejny raz:
Drogi Luke'u
Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku. Ponieważ spodziewam się, że mo-
żesz być zajęty, przejdę od razu do rzeczy. Myślałam o sprawach, o których rozmawiali-
śmy i doszłam do wniosku, że żadne z nas nie jest zainteresowane poważnym związkiem.
Nie zmienia to faktu, że nie widzę powodu, dla którego nie moglibyśmy kontynuować na-
R
L
T
szej znajomości. Poza tym jesteśmy sobie winni jedną noc. Jeśli nadal jesteś zaintereso-
wany, czekam na wiadomość od ciebie w każdej chwili.
Emily
Pozostałe wersje listu, obszerniejsze i pełne wyrazów tęsknoty, zostały w innym
folderze i zapewne nigdy nie ujrzą światła dziennego. Wcisnęła ikonkę  wyślij", nie za-
stanawiając się dłużej.
Emily spędziła dzień w ogrodzie, wylegując się na słońcu z gazetą w ręku. Całe jej
ciało było rozgrzane. Nie tylko od wysokiej temperatury na dworze, lecz także od ero-
tycznych myśli z Luke'em w roli głównej. Ponieważ napięcie w niej narastało, uznała, że
jedynym miejscem, w którym ma szansę poczuć się nieco lepiej, jest pracownia. Była
właśnie w trakcie malowania owalnej misy o nietypowym wzorze, kiedy usłyszała
dzwonek do drzwi. Zajęta pracą, zignorowała go. Za drugim razem również.
Nagle cień zasłonił jej okno, odcinając na chwilę dopływ światła. Usłyszała krótkie
stukanie do drzwi i chwilę pózniej stał przed nią Luke.
Emily poczuła, że cała drży, pędzel wypadł jej z dłoni.
- Jak się dostałeś do ogrodu?
- Ja też się cieszę, że cię widzę - odparł sarkastycznie. - Powinnaś zamykać furtkę.
- Anna zapowiedziała się na pózniej, więc zostawiłam otwartą. Co tu robisz?
- Chyba nie myślisz, że możesz zostawić mnie na kilka dni w niepewności, potem
wysłać wiadomość z propozycją spotkania i nie spodziewasz się, że się zjawię?
- Przecież wysłałam ją zaledwie dziesięć minut temu.
- Byłem w taksówce i przeczytałem twój list w moim telefonie. Jechałem wpraw-
dzie na spotkanie, ale nie było korka...
- Nie spodziewałam się, że mój mail wywoła tak szybką reakcję.
- Wysłałaś mi dwa.
- Dwa? - spytała zaskoczona. - Nie, z całą pewnością wysłałam jeden.
- A ja z całą pewnością otrzymałem dwa.
Emily poczuła narastający niepokój.
R
L
T
- W każdym razie, moja droga, nie możesz wysyłać takich maili, jeśli nie jesteś go-
towa ponieść konsekwencji.
Przysunął się bliżej i pracownia nagle wydała się Emily bardzo ciasna. Obecność
Luke'a sprawiała, że z trudem łapała oddech. Była zbyt rozgrzana i podniecona. Zakręci-
ło jej się w głowie. Przed oczami zawirowały kolorowe plamki. I nagle osunęła się w
ciemność.
Kiedy odzyskała przytomność, leżała w ogrodzie na leżaku pod drzewem. Luke
siedział obok, przyglądając się jej poważnie.
- Co się stało? - spytała, mrugając szybko.
- Straciłaś przytomność. Prawdopodobnie z przegrzania. Jak się teraz czujesz?
- Lepiej - odparła. - Jeszcze trochę kręci mi się w głowie. I nadal jest mi gorąco.
Luke dotknął jej czoła i spochmurniał. Po chwili chwycił dziewczynę w ramiona i
zaniósł do domu. Emily nie miała czasu, aby zastanowić się, co się dzieje. Otoczyła jego
szyję ramionami, a głowę oparła mu na piersi. Zaniósł ją na górę po schodach, prosto do
sypialni, i położył na łóżku.
Tak mi dobrze, pomyślała.
- Zostań tu - powiedział krótko.
- Nigdzie się nie wybieram - odparła.
Zdziwiła się, jak słabo brzmiał jej głos. Usłyszała szum odkręcanej w łazience wo-
dy.
Luke wrócił ze szklanką napoju.
- Wypij to - zakomenderował.
Zrobiła, co kazał. Poczuła, że lodowata woda wypełnia ją i chłodzi rozpalone ciało. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •