[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jednak wolała wziąć Olivię na kolana i ją pohuśtać. Wiejąca bryza
wydawała się niemal chłodna. Merell zaczęła się zastanawiać, czy
powinna zanieść najmłodszą siostrę z powrotem do domu, gdzie
klimatyzator, który przez cały ranek działał z przerwami, teraz
dmuchał stałym i lodowatym powietrzem. Blizniaczki zaczęły się
nawet skarżyć, że czują się jak na biegunie północnym. Merell
doszła do wniosku, że niania Franny uznałaby, iż świeże powietrze
jest najlepsze dla dziecka, więc odłożyła Olivię do koszyka na
pranie. Ustawiła go najbliżej pnia drzewka awokado, ponieważ w
tym miejscu był najgłębszy cień. Nałożyła sweter i w salonie na
kanapie zaczęła czytać o Harrym Potterze i jego przyjaciołach.
Przy lekturze czas zawsze mijał jej szybko.
Nagle Victoria wbiegła do domu z krzykiem.
 Mała Libia jest cała czerwona. I siedzą na niej osy.
Merell nie zdawała sobie sprawy, jak szybko słońce
przesunęło się po niebie. Wyszło zza drzewa i teraz świeciło prosto
na podstawę pnia, tam, gdzie stał kosz na pranie. Butelka Olivii
spadła na bok i mleko wylało się na prześcieradła oraz na
poszewki. Płyn dostał się również na główkę dziewczynki,
pozlepiał jej cienkie włoski, które z kolei poprzyklejały się do
prania. %7łółte osy w czarne paski, zwabione słodkim zapachem
mleka modyfikowanego, tłoczyły się na jej lepkim policzku oraz
wokół włosów i uszu. Policzki, czoło oraz czubek głowy
dziewczynki przybrały jaskraworóżowy kolor i nosiły znamiona
poparzenia słonecznego, a jej oczy przypominały szkliste
szczelinki pomiędzy opuchniętymi powiekami. Próbowała płakać,
ale wydawała z siebie jedynie zduszony, zachrypnięty dzwięk
przypominający żabę, która dopiero uczy się rechotać.
Strach opanował całe ciało Merell. Zaczęła rękami odganiać
chmarę os, nie zważając na rozwścieczone owady na palcach.
Następnie złapała nadgarstki Olivii, podciągnęła ją do góry i
wzięła w ramiona. Główka niemowlęcia opadła na jedną stronę i
osy wzbiły się w powietrze. Po chwili jednak ponownie
wylądowały, niektóre z nich na Merell. Czując na skórze ich małe
odnóża, Merell krzyknęła i chwiejnym krokiem ruszyła przez taras
w kierunku wiklinowego leżaka, który stał w cieniu markizy.
 Gdzie jest Franny?  zajęczała Valli.
 Zamknij się, muszę pomyśleć.
MATKA MERELL leżała na plecach w białym staniku i
figach bikini, cicho pochrapując. Nawet gdyby nie spała, nie
potrafiłaby pomóc, ale Merell i tak do niej przyszła, ponieważ nie
wiedziała, co robić. Babcia Ellen wyjechała gdzieś bez pożegnania
i nie odbierała telefonu. Celia wróci dopiero, gdy wyda mnóstwo
pieniędzy i wypije kawę z siostrą. Tatuś był w Las Vegas. Merell
spróbowała skontaktować się z Franny. Wielokrotnie dzwoniła na
jej telefon komórkowy, jednak żaden głos nie poprosił o
zostawienie wiadomości po sygnale. Nad jeziorem ciocia Roxanne
zapisała jej swój numer telefonu, ale Merell bała się, że zgubi tę
karteczkę, więc nauczyła się go na pamięć. Nagrała wiadomość, w
której prosiła ciocię, aby szybko przyjechała, ponieważ stało się
coś okropnego. Powtórzyła nawet dwukrotnie, że to nie żarty.
Rozważała wybranie numeru alarmowego, ale wiedziała, że
wówczas przyjadą policjanci i tym razem nikt nie zdoła wyplątać
mamusi z kłopotów. Tajemnica, którą skrywała Merell, urosła w
niej do niebotycznych rozmiarów. Policjanci zmuszą ją do
powiedzenia prawdy i zostanie ukarana przeniesieniem do rodziny
zastępczej. Jednak bez względu na to, co stanie się z nią, jej matkę
czekało coś znacznie gorszego.
Na stoliku nocnym mamy Merell zauważyła leżącą na boku
otwartą bursztynową buteleczkę po lekach. Nałożyła zakrętkę i
przeczytała etykietkę. To było jedyne słowo, jakie widziała, które
zaczynało się i kończyło na literę  x .
Simone westchnęła i zarzuciła lewe ramię nad głowę. Merell
wpatrywała się w szpileczki czarnych włosków pokrywających jej
pachę. Wciągnęła w nozdrza kwaśny zapach ciała matki, który [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •