[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tów zainwestować w twoją firmę tyle, ile będzie trzeba, żeby postawić ją na nogi.
- Dziękuję za propozycję. - Przechyliła głowę, przyglądając mu się uważnie, jakby
się nie mogła zdecydować, czy ma mu uwierzyć. - Ale twoja pomoc już nie będzie po-
trzebna. Dzięki wypłacie z polisy ubezpieczeniowej ojca wyszliśmy na prostą.
- W takim razie, może ty mogłabyś mi pomóc?
- W czym? - zdumiała się.
Nie miała pojęcia, co kombinował.
- Planuję zakup nieruchomości w tej okolicy, a jestem tu nowy i nie wiem, co i jak.
Potrzebuję porady.
- Szukasz czegoś na wakacje? - Zmarszczyła brwi.
- Nie. Jestem zainteresowany sporym lokalem biurowym, bo zamierzam przenieść
siedzibę Faulkner Consulting do Daytony. Chcę kupić też dom mieszkalny, koniecznie z
dużym garażem. Moje mieszkanie w Knoxville wystawiłem już na sprzedaż.
Przez jedną szaloną chwilę pozwoliła sobie na złudną nadzieję, ale zaraz wróciła
do rzeczywistości. Nie miała zamiaru pozwolić, by Gage bawił się jej kosztem.
- Rozumiem - powiedziała chłodno. - Paskudny klimat Knoxville każdemu w koń-
cu da w kość.
R
L
T
- To też - odnalazł spojrzeniem jej oczy. - Ale główny powód jest inny. Zakocha-
łem się na śmierć i życie w pewnej pilotce z Daytony, która w wolnym czasie jezdzi na
harleyu. Przeprowadzam się tutaj, bo nie mogę bez niej żyć.
Lauren zmyliła krok, nogi się jej splątały. Byłaby upadła, gdyby Gage nie otoczył
jej ramieniem. Kiedy odzyskała równowagę, nie puścił jej. Poczuł, jak sztywnieje w jego
objęciach, ale nie zrobiła najmniejszego gestu, żeby się uwolnić.
- Byłem ślepy i głupi i skrzywdziłem ją, a ona odeszła - mówił dalej. - I wtedy
moje życie zamieniło się w piekło. Nie śpię, nie jem, nie mogę się skoncentrować na pra-
cy. Nawet w domu przestałem już nocować, od trzech tygodni koczuję w samolocie, któ-
rym z nią latałem. Wykończę się, jak tak dalej pójdzie. Chyba że uda mi się ubłagać ją,
żeby mi wybaczyła.
Serce Lauren biło tak mocno, że ledwo słyszała słowa Gage'a. Wzięła głęboki od-
dech.
- Jeżeli wydaje ci się, że to jest zabawne, Faulkner, to masz dziwne poczucie hu-
moru.
- Nie ma nic zabawnego w tym, że przez własne tchórzostwo sprawiłem ból kobie-
cie, którą kocham - powiedział cicho, zaglądając jej w oczy.
W jego wzroku był szczery żal i niewypowiedziane błaganie.
- Teraz muszę udowodnić jej, że zrozumiałem mój błąd. Muszę ją jakoś nakłonić,
żeby mi wybaczyła. Ona jest całym moim życiem.
- Jak... zamierzasz to zrobić? - spytała bez tchu.
- Nie mam pojęcia - powiedział ze smutkiem. - Ale będę próbował różnych sposo-
bów przez najbliższych pięćdziesiąt lat. Jak myślisz, uda mi się w końcu?
Nie odpowiedziała. Poczuła coś gorącego na policzkach, dotknęła dłonią twarzy i
ze zdziwieniem odkryła, że płacze. Gage uniósł jej dłoń do ust i pocałował palce, mokre i
słone od łez.
- Lauren, wiem, że znamy się od niedawna i że popełniłem niewybaczalne błędy -
powiedział poważnie. - Jestem gotów czekać na twoją decyzję tak długo, jak będzie trze-
ba. Ale ja moją już podjąłem. Kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę życia. Proszę,
obiecaj, że dasz mi szansę.
R
L
T
Wzruszenie wybuchło w niej niczym pożar, w jednej chwili trawiąc cały żal i smu-
tek, który przygniatał ją przez ostatnie tygodnie. Znowu mogła odetchnąć pełną piersią.
Znowu czuła, że żyje.
Odwinęła się i dała Gage'owi potężnego kuksańca w bok.
- Gdybyś podjął tę swoją decyzję trochę szybciej, oszczędziłbyś mi trzech tygodni
piekła - powiedziała groznie, ale jej złote oczy pełne były czułości.
Spojrzał na nią zdumiony, a potem odrzucił głowę w tył i śmiał się długo, radośnie.
- Mam nadzieję, że nasze dzieci będą miały równie zadziorny charakter, jak ich
mama.
- Dzieci? - Usta jej zadrżały, po czym rozchyliły się w uśmiechu. Z oczu znów po-
płynęły łzy. - Widzę, że opracowałeś już cały biznes plan. Można wiedzieć, ile dzieci
przewidujesz?
- Najlepiej cały hangar.
Kiedy się roześmiała, zobaczył w jej oczach przebaczenie. Nie czekał ani chwili
dłużej. Porwał ją w ramiona, przycisnął do siebie i odnalazł ustami jej usta. Odpowie-
działa mu pocałunkiem, pieszczotą dłoni, miłością w oczach. Zatracił się w niej. Była
[ Pobierz całość w formacie PDF ]