[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Waris Dirie! O mały włos jej nie zabił! - zawołał Walter.
Trudno mu było jednak przekonać rozmówcę.
- Ależ on jest naprawdę wiarygodny. Dużo wie o Waris
Dirie. Wierzymy mu.
- To przejrzyjcie jego akta sądowe! - powiedział Walter i
odłożył słuchawkę.
Pózniej policja poinformowała nas, że Peter został
deportowany. Historia ta przyczyniła się do ustanowienia w
Austrii nowego prawa przeciwko prześladowaniu ludzi.
Obecnie prześladowca pokroju Petera, który zamienia życie
innych w piekło, może zostać surowo ukarany.
* * *
Usiadłyśmy na podłodze i słuchałyśmy Boba Marleya.
Podałam mamie filiżankę herbaty. Nie rozmawiałyśmy wiele.
Kiedy zaczęło się robić pózno, chciałam jej pomóc przejść do
pokoju gościnnego. W mieszkaniu są dwa małe pokoje
gościnne, na wypadek, gdyby moi przyjaciele chcieli zostać na
noc.
Zawsze marzyłam o tym, żeby mieszkać z mamą. W
jednym z pokoi gościnnych ustawiłam wszystkie swoje
fotografie i pamiątki. Nikt nie może tam wejść bez mojej
zgody. Niekiedy, gdy czuję się samotna, chronię się w tym
pokoju. Zamykam oczy i marzę o matce, rodzinnym kraju i
somalijskiej pustyni.
Jednak mama nie chciała zostać w pokoju gościnnym.
Wolała spać w salonie.
Zaniosłam jej tam materac. Zorientowałam się, że nowe
łóżko przypadło jej do gustu. Położyła się i nakryła kocem aż
po czubek nosa.
- Widzisz, mamo - powiedziałam - ziściło się moje
największe pragnienie. Mieszkam razem z tobą w Wiedniu,
mieście, które tak bardzo kocham.
Ale matka nie odpowiedziała. Spojrzałam uważnie i
zobaczyłam, że już śpi.
Następne dni przyniosły nam wspaniałą, zimową pogodę.
Temperatura była niska, ale słońce jasno świeciło i śnieg
skrzypiał pod nogami. Zawsze obawiam się pierwszych
ciepłych dni w Wiedniu po opadach śniegu. Kiedy śnieg
zaczyna tajać, promienie słońca zamieniają miasto w wielki
basen. Gdzie okiem sięgnąć, widać błotniste kałuże. Ciągle się
w nie wpada. Zdarza się często, że samochody ochlapują
przechodniów wodą. Jednak teraz śnieg był wciąż cudowny.
Uwielbiam patrzeć przez okno i przyglądać się dzieciom,
kiedy lepią bałwana albo bawią się w śniegu.
Po pewnym czasie mama poczuła się w moim mieszkaniu
jak u siebie w domu. Podobnie jak ja jest koczowniczką, toteż
z łatwością przystosowuje się do nowego otoczenia. Szybko
odkryłam, co powinnam gotować, żeby sprawić jej
przyjemność. Stan uzębienia mamy pozostawia wiele do
życzenia. Trzy złote zęby i dziury pomiędzy nimi pozwalają
jej jeść tylko zupę i puree z ziemniaków. Mama była
zadowolona, dopóki nie przygotowałam jej sałaty.
- Sałata jest tylko dla wielbłądów - brzmiał jej komentarz.
Mój dom stał się jej twierdzą. Tutaj czuła się bezpieczna i
zrelaksowana. Chodziłam na zakupy, gotowałam, razem
jadłyśmy posiłki, słuchając somalijskiej muzyki, poematów
lub modlitw. Bob Marley i Johnny Lee Hooker musieli dla nas
śpiewać bezustannie.
Początkowo mama tęskniła za krajem. Często
wspominała, że chce wrócić do Somalii. Obiecałam, że ją tam
zawiozę, kiedy całkowicie odzyska zdrowie i siły.
W ogóle nie miała ochoty wychodzić z domu. Gdybym
pozwoliła jej wrócić do Somalii po upływie kilku tygodni, nie
mogłaby opowiedzieć tamtejszym mieszkańcom zbyt wiele o
Wiedniu. Do tej pory nie widziała nic poza lotniskiem,
szpitalem i moim mieszkaniem.
Wszystkie moje wysiłki, by wyprowadzić mamę na spacer
i pokazać jej miasto, spełzały na niczym.
Pewnego dnia skłoniłam ją do wyjścia, bo chciałam
pokazać jej biuro, w którym pracuję. Siedziba Fundacji Waris
Dirie znajduje się w Millenium Tower. Budynek ten ma 202
metry wysokości i jest najwyższym biurowcem w Austrii. Z
jego okien rozciąga się niezwykły widok.
Jeżeli nie chce wychodzić na ulicę, może poczuje się
lepiej w moim biurze", pomyślałam.
Mój plan spalił na panewce przed Millenium Tower, albo -
by ująć rzecz bardziej precyzyjnie - w taksówce, która
zatrzymała się przed wejściem. Matka miała właśnie wysiąść,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]