[ Pobierz całość w formacie PDF ]

doszedłem do wniosku, że to nie ja, tylko właśnie pan Anatol odgrywa komedię.
Udawał, że go niepokoi mój wyjazd, a po prostu chciał wiedzieć, dlaczego nagle
zwinąłem swoje obozowisko i dokąd się przenoszę. Ale dlaczego, u licha, stał się taki
dziwny?
Zaraz się wszystko wyjaśniło.
- Wczoraj wieczorem - ciągnął pan Anatol nie zwracając uwagi na moje pytanie - jak
pan odpłynął gdzieś swoim samochodem, a ta dziewczyna już spała w pana namiocie,
brzegiem przyszedł tu przyjaciel księcia spinningu. No, wie pan, ten Brodacz. Obudził
nas i zaczął wypytywać o pana. Czy nie wiemy, kim pan jest, co pan tutaj robi i tak dalej.
- A co mu pan powiedział?
- Prawie nic, bo przecież nic o panu nie wiem. Podzieliłem się tylko swoimi
spostrzeżeniami. Powiedziałem mu, że wędkarzem to pan nie jest, więc chyba na ryby
pan nie przyjechał. Ale szybko porobił pan znajomości. Jedna dziewczyna łowi dla pana
ogromne ryby, a druga jest z bandy Czarnego Franka. Przypływali tu także jacyś
harcerze. Doszedłem więc do wniosku, że chyba jest pan nauczycielem, bo tak łatwo
nawiązuje kontakty z młodzieżą.
- A nie mógł go pan zapytać, co go obchodzi moja osoba?
- Zrobiłem to, naturalnie. Wyjaśnił, że pan ich... śledzi. To znaczy, i on, i książę
spinningu odnieśli takie wrażenie.
- A w jakim celu miałbym to robić? - spytałem uprzejmie.
- %7łeby ich... obrabować.
- No wie pan, coś podobnego!... - aż mnie zatkało z oburzenia.
- Ba, jeszcze więcej powiedział. On sądzi, że pan kieruje młodzieżowymi gangami nad
jeziorem, a właśnie jeden z tych gangów obrabował księcia spinningu, kradnąc mu mapę
łowisk. Pytali mnie, czy nie widziałem u pana tej ich skradzionej mapy.
Miałem dosyć tych oskarżeń.
97
- %7łegnam panów - ukłoniłem się panu Anatolowi i panu Kaziowi. - %7łyczę dużej ryby.
Myślę, że poczuje pan ulgę, gdy taki niebezpieczny człowiek wyprowadzi się z tej
okolicy.
- Ależ ja... ależ ja pana o nic nie oskarżam - bronił się pan Anatol. - To ten Brodacz
tak mówił. Ja tylko powtórzyłem jego słowa.
Odwróciłem się na pięcie i poszedłem do wehikułu. Moje rzeczy leżały już na tylnym
siedzeniu, w wehikule czekała Bronka. Z ponurą miną zasiadłem za kierownicą,
przekręciłem kluczyk w stacyjce.
- Proszę pana, dokąd teraz pojedziemy? - zapytała Bronka.
- To ja ciebie pytam: dokąd? Chcę się spotkać z Czarnym Frankiem. I ty mi wskażesz
drogę do niego.
Zaniepokoiła się.
- Ja nie wiem, gdzie jest nowy obóz bandy.
- Nie o bandę mi chodzi, tylko o Czarnego Franka. Zapomniałaś już o naszej porannej
rozmowie? Przecież ci nie uwierzę, że rozstałaś się z Frankiem na zawsze. Chyba
wyznaczyliście sobie jakieś miejsce na spotkania?
- Mówił, że w południe będzie na Bukowcu, przy budce z piwem. Ale nie obiecał, że
będzie na pewno.
- To nic. Zaczekamy tam na niego - zdecydowałem.
Przejechałem nadbrzeżną łąkę i wydostałem się na polną drogę biegnącą do wsi
Wieprz. Z tej wioski, po grobli, można było zajechać na wyspę Bukowiec, zasiedloną
przez zmotoryzowanych turystów i zabudowaną domkami kempingowymi. Nie dziwiłem
się, że właśnie Bukowiec przyciąga różnego rodzaju obieżyświatów i trampów. Do
domków kempingowych dostęp był stosunkowo łatwy, namioty zmotoryzowanych
turystów w ogóle nie miały zamknięć. W przystaniach nad zatoką kołysało się wiele
łódek, kajaków
i motorówek, w których turyści zazwyczaj pozostawiali najróżniejszy sprzęt. Krótko
mówiąc, był to wspaniały teren dla młodzieńców w rodzaju Czarnego Franka.
Na Bukowiec jechaliśmy wolno, ponieważ droga była wyboista, pokryta głębokimi
koleinami chłopskich furmanek. Trzymałem wóz na drugim biegu, silnik więc wył jak
potępieniec. Wolna jazda męczyła silnik wehikułu i jeśli już musiałem zachować
ślimacze tempo, pozostawiałem wóz na niskim biegu, ale starałem się utrzymać wysokie
obroty.
- Słaby wozik - stwierdziła Bronka. - Tak wolno jedziemy, a on aż się dusi z wysiłku.
Staroświecki - dodała, a miało to chyba znaczyć, że wóz jest starego typu.
- Nie jest aż taki stary - odrzekłem. - Tylko że wyglądu ładnego nie ma.
- Zmieszny wozik. Taka landara.
Pokręciłem głową.
- Piękne samochody są dla ludzi bez wyobrazni - oświadczyłem tonem filozofa.
Bronka roześmiała się.
- Muszę to powtórzyć Czarnemu Frankowi. Bo on, proszę pana, kocha się w pięknych
samochodach. Gdy zobaczy piękny wóz, to go oderwać od niego nie sposób. On bardzo
chce mieć samochód. Ech, żeby pan miał wspaniałą limuzynę to on chętnie
zaprzyjazniłby się z panem. A gdyby tak pan pozwolił mu zasiąść za kierownicą...
- Na szczęście nigdy do tego nie dojdzie.
- Dlaczego pan mówi:  na szczęście ?
98
- Na szczęście dla przechodniów i innych kierowców. Takim ludziom, jak Czarny
Franek, zabroniłbym w ogóle dawać zezwolenie na prowadzenie pojazdów. Stosunek do
życia, do społeczeństwa powinien być także brany pod uwagę przy udzielaniu zezwoleń.
Jeśli ktoś w życiu codziennym lekceważy prawa i obowiązki obywatela, to i za
kierownicą będzie się zachowywał podobnie. Zacznie łamać przepisy drogowe tak, jak
łamie inne prawa. Lecz powtarzam, na szczęście tacy chłopcy nie mają samochodów.
Mogą o nich najwyżej marzyć. Zmieszne to zresztą marzenia.
- Dlaczego śmieszne? Marzenia nigdy nie są śmieszne - powiedziała.
- Nigdy nie będzie miał pięknego samochodu, jeśli nie wezmie się do nauki, do
ciężkiej pracy. Teraz może tylko marzyć, że ukradnie komuś samochód, przejedzie się
nim kawałek, a potem albo sam się nim rozbije o drzewo, albo kogoś rozbije.
- Ech, pan zaraz przewiduje najgorsze.
- Znasz przecież Czarnego Franka. Gdyby zasiadł za kierownicą bardzo szybkiego
wozu, czy potrafiłby wstrzymać się, aby nie pędzić z największą szybkością? A przecież
nie ma żadnego doświadczenia. Chuligani kradnący samochody z reguły powodują
wypadki.
- Pan się chyba nie musi obawiać kradzieży? - parsknęła śmiechem. - Pana wóz można
dogonić choćby na rowerze. To z powodu tego wozu przezwano pana Panem
Samochodzikiem? A swoją drogą dziwię się panu. Jak się z panem rozmawia, to pan się
wydaje człowiekiem poważnym. Ale jak pan wsiądzie do tego wozu, zaraz się chce
każdemu śmiać. Czy pan nie czuje, że taki samochód ośmiesza właściciela?
Aż się we mnie zagotowało ze złości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •