[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nieoczekiwanie ujrzeli między drzewami stadko jeleni, które wyłoniło się po chwili na drogę.
 Nie ruszaj się  szepnął Peter.  Przestraszymy je. Będą walczyć o łanię.
Dwa potężne jelenie rozpoczęły starcie i wśród parskania i stękania napierały na siebie
potężnymi porożami. W końcu jeden poddał się i wycofał. Wówczas łania podeszła do
zwycięzcy, obejrzała go i obwąchała, a w chwilę pózniej zwierzęta schyliły łby i wydały
dziwne odgłosy, będące jakby ostateczną akceptacją siebie, po czym zaczęły rytmicznie
stykać się łbami, odgrywając godowy rytuał. Po podjęciu decyzji nowa para pobiegła do
sosnowego lasu, znikając w nim tak cicho, jak się pojawiła, a reszta stada weszła głębiej
między drzewa.
 Po raz pierwszy widzę coś takiego  szepnęła Laura z przejęciem.
Peter uśmiechnął się.
 Z pewnością nie da się tego zobaczyć w biały dzień, stojąc w tłumie ludzi.
Uścisnął jej dłoń i poszli dalej.
 Dziękuję ci, Lauro, za cudowny wieczór  powiedział pózniej, unosząc szklankę w jej
kierunku. Siedzieli na szerokiej kanapie w salonie jego trzypokojowego mieszkania. Peter
obejmował ją i z zachwytem patrzył na gładką skórę jej odkrytych ramion. Na moment w jego
wzroku pojawiło się wahanie, lecz szybko zniknęło.
 Tak  przyznała  to był wspaniały wieczór.
 Chciałem ci powiedzieć tyle rzeczy, ale w tej chwili niczego nie pamiętam.
Hipnotyzujesz mnie...
Podniósł jej wolną rękę do ust i pocałował czubek każdego palca, po czym wyjął szklankę
z drugiej ręki i gorąco pocałował ją w usta. Laura odniosła wrażenie, że zachłystuje się
powietrzem.
 Chodz...  szepnął.
Wziął ją za rękę i zaprowadził do drugiego pokoju, gdzie stało przykryte satynową
narzutą łóżko o królewskich rozmiarach, wygodne i kuszące. Nie panując nad sobą, szybko
zdjął jej jedwabną sukienkę, ona zaś rozpięła mu koszulę i muskała palcami jego skórę.
Wkroczyli do świata oślepiających świateł, rozedrganych zmysłów i wirujących doznań,
jak fajerwerk, który nim się wypali, wzbija się obrotowym ruchem wysoko, by w pełni ukazać
swe piękno.
Dopiero gdy wrócili na ziemię, Laura poczuła, że uczucie rozkoszy mąci jej lekki
smutek...
Peter oparł się na łokciu i odsunąwszy miękkie, błyszczące włosy z jej twarzy, dostrzegł
w jej oczach łzy.
 Lauro, uspokój się. Kochanie, może to nie powinno się było teraz zdarzyć, ale tak czy
owak było nieuniknione. Chciałem, żeby ten wieczór tak się skończył, zwłaszcza kiedy cię
zobaczyłem w tej pięknej sukni. Wiem, że to, co mówię, brzmi egoistycznie, ale naprawdę nie
o to mi chodziło.
Pogłaskała go po policzku.
 Nie jestem zdenerwowana, Peter, choć czuję, że powinnam była się temu jakoś
sprzeciwić. Poza tym  dodała z pośpiechem  zapomnimy o wszystkim...
Wiedziała, że w jej przypadku to niemożliwe, musiała jednak upewnić go, że nie rości
sobie do niego żadnych praw.
 Muszę już wrócić do siebie  oznajmiła z sennym uśmiechem.  Chwała Bogu, nie
tylko my będziemy rano wyglądać tak, jakbyśmy mieli kaca!
 Chyba masz rację. Napijmy się kawy, zanim cię odprowadzę.
Rano poszła prosto do sali, w której leżał Tiki. Siostra z nocnej zmiany patrzyła na
chłopca z niepokojem.  Stan jest stabilny  odpowiedziała na pytanie Laury.  Doktor
Wentworth był tu o świcie.  Jak oddycha?  Trochę łatwiej. W tym momencie dołączył do
nich Peter.  Dzień dobry  rzucił szorstko i zajął się sprawdzaniem umocowania rurki
tracheotomijnej.  Ponieważ powietrze, którym oddycha, nie jest ogrzewane ani zwilżane
przez nos oraz gardło  powiedział, kiedy wszyscy odeszli od łóżeczka, aby nie sprowokować
niczym kaszlu ani przemieszczenia rurki  trzeba wstawić mu pod namiot czajnik z parującą
wodą. To mu ułatwi oddychanie. Lauro, przyjmij nocny raport; jestem pewien, że koleżanka
chce już pójść spać.
Laura wyszła do dyżurki, dokąd po chwili przyszedł.
 Panna Menzies powiedziała mi przy śniadaniu, że możesz awansować. Chcesz tego,
Lauro? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •