[ Pobierz całość w formacie PDF ]

udało się odwiezć Carrie do domu. Mniej więcej w połowie drogi
znalazł odludny zakątek i zaparkował samochód z wyłączonymi
światłami. W Blink trudno było znalezć jakieś spokojne miejsce,
gdzie pół miasta nie miałoby człowieka na oku. Dlatego też
odludne zakątki, do których mężczyzna mógł zabrać kobietę,
szybko stawały się powszechnie znane i trzeba było znajdować
wciąż nowe. Stefan zabrał teraz Carrie w jedno z takich miejsc
i osłonił chusteczką światełko przy stacyjce.
Ich pocałunki były namiętne, a dłonie Stefana wymykały
się spod jego kontroli, ale Carrie nie pozwoliła na żaden
bliższy kontakt.
- Nie możemy tak tu stać - powiedziała. - Twój samo
chód jest znany w całym stanie. - Po chwili wymamrotała coś
niezrozumiale, a potem dodała: - Nie! Boże drogi, Stefan,
przecież wiesz! - Wreszcie zdecydowała: - Jedzmy już.
Gdy znalezli się przed jej domem, zamknęła za sobą tylne
drzwi na haczyk i powiedziała przez osłonę z siatki:
100 TA NIEZNOZNA WIEDyMA
- Dobranoc. Zwietnie się bawiłam.
Stefan omal nie oszalał. Miał ochotę wstąpić do Legii
Cudzoziemskiej, tylko nie był pewien, czy Legia jeszcze
istnieje.
W dawnych czasach życie mężczyzny było łatwiejsze.
Mógł na przykład wyruszyć na Dziki Zachód. Ale teraz ni
gdzie na świecie nie było już miejsca, gdzie człowiek nie
spotkałby kobiet. Stefan z powodu swojej alergii na konie nie
mógł nawet zostać kowbojem.
Siedział w domu, przygnębiony, i zastanawiał się, co mo
głoby się zdarzyć tamtego dnia, gdyby Mac nie wrócił do
domu akurat w kulminacyjnym momencie.
Coraz głębiej tonął w ponurych myślach.
- Co się dzieje ze Stefanem? - wypytywali przyjaciele.
No, może nie wszyscy. Mężczyzni dobrze wiedzieli, o co
chodzi.
- Wszyscy się o ciebie martwią - powiedziała mu Carrie.
- Co ci jest? Masz jakieś kłopoty z firmą? Chociaż nie wydaje
mi się to prawdopodobne przy tej liczbie samochodów, jakie
sprzedajesz. Co ty robisz z pieniędzmi?
Spojrzał na nią, zastanawiając się, jak to możliwe, by mog
ła być tak niedomyślna.
- Interesy idą dobrze. I nie uprawiam hazardu.
- Więc o co chodzi?
- To przez ciebie. Jesteś podła i złośliwa.
Roześmiała się.
Tylko kobiety zupełnie pozbawione serca potrafią się tak
zachowywać.
Stacja meteorologiczna zapowiedziała odpowiednią pogo
dę do zdjęć i ekipa filmowców wraz z Patem znów pojawiła
się w Blink.
Jerry i Donna także wrócili i znów zamieszkali u państwa
TA NIEZNOZNA WIEDyMA 101
Szyszków. Donna swoim zwyczajem przyjechała samocho-
fem, siejąc popłoch wśród wszystkich kierowców na drodze,
lerry wybrał bezpieczniejsze wyjście i przyleciał samolotem.
Wszyscy byli gotowi do rozpoczęcia zdjęć.
Carrie, reprezentująca lokalną telewizję, znów przyjęła do
siebie kamerzystkę Minnie, która zapytała ją na powitanie:
- Czy już usidliłaś Stefana na dobre?
- Jeszcze nie.
- Dlaczego się z tym tak ociągasz?
Carrie uniosła brwi i nie odpowiedziała.
Niektórzy gapie przynieśli ze sobą aparaty fotograficzne,
ale Pat pilnował, by nikt nie wniósł na plan kamery. Pogoda
była doskonała i zdjęcia odbywały się bez przeszkód.
Bez końca powtarzano ujęcia startów i lądowań z udzia
łem obu starszych panów. Dodatkowe samoloty, lecące po
bokach, filmowały ich z powietrza. W tle widać było
Wyraznie parking Stefana, a przed nim starego dżipa umoco-
'wanego na wysokim słupie. Parking wydawał się zatłoczony,
gdyż zaciekawieni mieszkańcy Blink udawali klientów, by
móc przyjrzeć się filmowaniu.
Pat nocami przeglądał taśmy, a inni grali w karty, przeważ
nie w domu państwa Szyszków. Przybysze stali się pełnopra
wnymi członkami społeczności Blink. Burmistrz Pierce nadał
im wszystkim obywatelstwo. Było przy tym mnóstwo śmie
chu, gdyż obwarował to rozmaitymi warunkami. Przede
wszystkim musieli się nauczyć poprawnie mrugać. Wymagało
to długiej praktyki przy piwie Lone Star.
Ostatniego wieczoru wszyscy razem obejrzeli roboczą
wersję filmu. Mieszkańcy Blink wcisnęli się na projekcję jako
publiczność i uznali, że film jest znakomity. Impreza trwała
do świtu. Nad ranem wszyscy byli wyczerpani i podchmiele
ni. Gardła ich bolały od mówienia, pokrzykiwania i śmiechu.
102 TA NIEZNOZNA WIEDyMA
Jednak przez cały ten czas Stefanowi ani na chwilę nie
udało się znalezć sam na sam z Carrie. Widywał ją, był blisko
niej, nawet jej dotykał, ale nie miał okazji choćby z nią po
rozmawiać.
Tęsknił do niej i cierpiał.
Siedząc na parkingu napisał coś, co miało być tekstem do
piosenki. Dzień był nudny, wlókł się nieznośnie i, niestety, tak
się nieszczęśliwie złożyło, że nikt mu nie przeszkodził. Stefan
obnażył całą swoją duszę.
Poemat brzmiał następująco:
Od kiedy odeszłaś, dni są coraz dłuższe,
Nawet nie wiesz, jak mi ciebie brak.
Nic mi nie zostało, mam tylko gitarę,
Gdybym miał parę skrzydeł, poleciałbym do ciebie jak
ptak.
Jestem tak bezbronny jak kaktus bez kolców,
Czuję się samotny jak podwórzowy pies.
Oczy mam czerwone, gardło wysuszone,
Jeśli nie wrócisz, wpełznę pod kamień i poczekam na
śmierć.
Na końcu dopisał:  Należy to śpiewać na melodię Jeśli
z kranu kapie i przecieka dach, na pewno jestem w domu".
Carrie znalazła list w skrzynce i niecierpliwie rozdarła koper
tę. Wpatrując się intensywnie w kartkę, przeczytała wiersz trzy
czy cztery razy, po czym przycisnęła go do serca i uśmiechnęła
się ze łzami w oczach. Gdy z jej twarzy znikły ślady niedawnych
emocji, pojechała do Stefana. Był wieczór. Zastała go w domu.
Dyskretnie zaparkowała samochód na skraju podjazdu.
Wiedziała, że Maca nie ma w domu. Wyjechał z Patem do
TA NIEZNOZNA WIEDyMA 103
San Antonio, by asystować przy montażu filmu. Stefan był
sam. Zupełnie sam...
Podeszła do wejścia i uniosła rękę, ale zanim zdążyła za
pukać, Stefan otworzył drzwi. Nie mógł uwierzyć własnym
oczom. Wciągnął ją do środka i zamknął drzwi z wrażeniem,
że zatrzaskuje za sobą wrota grobu faraona. Potem, żeby się
upewnić, że to naprawdę Carrie, pocałował ją.
Nie pozostała obojętna. Nawet zarzuciła mu ramiona na
szyję. Po chwili odsunęła głowę, ale tylko na tyle, by złapać
oddech, i zauważyła, jak zle Stefan wygląda. Czyżby był cho
ry? Przyłożyła dłonie do jego czoła. Było gorące.
Zachowywał się dziwnie. Oddychał nierówno, we wzroku
malowało się ogromne napięcie i cały drżał.
- Dobrze się czujesz? - zapytała.
- Za chwilę będzie mi lepiej - odrzekł i pocałował ją je [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •