[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Uniósł pytająco brwi.
 Zrozumiałaś, że to niewykonalne?
 Ależ wykonalne. Wiem, jak ich uszczęśliwić. Po prostu zrozumiałam,
że jeśli chcę żyć własnym życiem, nie mogę się koncentrować na nich. 
Zawstydzona spuściła wzrok, po czym znów przestąpiła z nogi na nogę.  Czy
to znaczy, że przyjmujesz moje przeprosiny?
 Chciałbym.
 Ale nie potrafisz?
Przez moment milczał. Wolał nie wracać pamięcią do przeszłości.
 To było tak dawno temu...
 Więc może rozejm?
63
RS
 Myśmy z sobą nie wojowali, Claire  rzekł. Myśmy czekali, dodał w
myślach. Potrząsnął głową. To nie ma sensu. Trzeba zmienić temat. 
Powiedziałaś wczoraj, że wkrótce wracasz do Chicago.
 Tak. Dzisiaj.  Podwinęła rękaw i spojrzała na zegarek, który mimo że
malutki na pewno do tanich nie należał.  Mój samolot odlatuje mniej więcej za
pięć godzin.
Z tylnej kieszeni spodni wyciągnął portfel.
 Gdybyś słyszała coś nowego w sprawie pamiętnika, zadzwoń na moją
komórkę.  Wręczył Claire wizytówkę.
 W porządku. Zostawić ci mój numer? Potrząsnął głową.
 Nie ma potrzeby. Gdybym musiał się z tobą skontaktować, zadzwonię
do siedziby Mayfieldów w Chicago.
 Nie zastaniesz mnie. Już tam nie pracuję. Był pewien, że się
przesłyszał.
 Nie pracujesz? Jak to? Przeniosłaś się do filii w innym mieście?
 Nie. Parę dni temu złożyłam wymówienie. Zagwizdał.
 No, no, no. To mnie zdziwiłaś. W dzisiejszych kryzysowych czasach
stała praca daje poczuje bezpieczeństwa.
 Owszem, daje  przyznała z powagą.  Mnie jednak zależało na czymś
więcej.
 To znaczy?
 Na awansie. Chciałam otrzymać stanowisko wiceprezesa działu
rozwoju.
Przez chwilę przyglądał się jej z mieszaniną podziwu i szyderstwa.
 To kluczowe stanowisko, z którym wiąże się ogromna
odpowiedzialność.
 Właśnie dlatego mi na nim zależało  oznajmiła Claire.
64
RS
 A Sumner uważa, że brak ci kwalifikacji?
Skrzywiła się, jakby pytanie sprawiło jej ból.
 Tak. Ale się myli.  Wzruszyła ramionami.  Mam znacznie lepsze
kwalifikacje od faceta, który dostał awans.
 Może on bardziej potrzebuje pieniędzy?
Był to przytyk do jej bogactwa. Wzdychając ciężko, Claire wzniosła oczy
do nieba.
 Nie żartuj. Tym się kierujesz, kiedy przyznajesz pracownikom awans?
Talent niekoniecznie idzie w parze z zamożnością.
Oczywiście miała rację. Nie mógł się jednak powstrzymać przed wbiciem
jeszcze jednej szpilki.
 Pójdziesz gdzie indziej do pracy i już nie będziesz córką szefa.
Zmarszczyła czoło.
 Co chcesz przez to powiedzieć?
 %7łe nikt ci nie będzie słał róż pod nogi.
 Nie szkodzi. Dam sobie radę. Z tego, co pamiętam, ty też nie słałeś.
 Bo nie obchodziło mnie, jakie nosisz nazwisko. Nie to mnie pociągało.
 Nie? A co?
Swoim pytaniem zbiła go z tropu. Odżyły kolejne wspomnienia. Co mu
się w niej podobało? To, jak na mnie patrzyłaś. To, jak w ogromnym skupieniu
mnie słuchałaś. To, że we mnie wierzyłaś, kiedy nic nie wskazywało na to, że
osiągnę sukces. To, jak wzdychałaś, kiedy cię całowałem.
Odchrząknął.
 Twój tyłeczek  odparł, siląc się na nonszalancki ton. Nie obraziła się.
Przeciwnie, uśmiechnęła się szelmowsko.
 Mnie twój też się podobał.
65
RS
Podszedł bliżej, niemal całkiem niwelując dzielącą ich odległość. Gdyby
opuścił głowę, mógłby ją pocałować. Gdyby uniósł ręce, mógłby objąć ją w
talii. Obok ulicą przejechał samochód, wzbijając tumany liści. Na wszystko
jest pora, przemknęło Ethanowi przez myśl. Ich pora, jego i Claire, minęła
dawno temu. Cofnął się.
 No to dobrej podróży.
Obrócił się, ale zanim zdążył odejść, chwyciła go za rękaw.
 Ojej, przypomniałam sobie! Chcę ci coś zwrócić.  Wskazała w stronę
pensjonatu, który znajdował się nieco dalej przy tej samej ulicy.  Jest w
walizce... Masz chwilkę?
Chciał się od niej odciąć, fizycznie i psychicznie.
 Tak.
Ruszyła przodem, Ethan za nią nieco wolniejszym krokiem. Znikła w
środku, zanim doszedł do werandy. Przysiadł na balustradzie i uzbroił w
cierpliwość; cieszył się, że jest sam i może powściągnąć wzburzone emocje.
Ciekawość jednak nie dawała mu spokoju: cóż takiego ma Claire, co uznała za
stosowne mu zwrócić?
Drzwi się otworzyły. Zaraz wszystko się wyjaśni, zagadka zostanie
rozwiązana. Porysowane deski podłogi zaskrzypiały, kiedy zeskoczył z
balustrady. Claire uśmiechnęła się nieporadnie i zwilżyła wargi.
 Proszę.
Położyła coś w zagłębieniu jego dłoni. Dopiero po dłuższej chwili
zorientował się, że to obrączka, którą umieścił na jej palcu w Vegas. Zacisnął
dłoń.
 Trzymałaś ją tyle lat?  spytał szeptem, z trudem wydobywając głos.
Chcąc to jakoś nadrobić, rozciągnął usta w bezczelnym uśmiechu.  Ona nie
66
RS
jest wiele warta. Nie stanowi żadnej pamiątki rodowej. Nie musiałaś jej
zwracać.
 Wydawało mi się, że powinnam.
 W porządku.  Schował obrączkę do kieszeni.  Dzięki.
 No to... do widzenia  powiedziała, otwierając drzwi.
 Do widzenia, Claire  odparł, kiedy była już za progiem.
Siedział na plaży, obserwując fale uderzające o brzeg. Jezioro Michigan
było mocno wzburzone, podobnie jak on.
Za swój podły nastrój winił Claire. Nie dziwiło go, że jej pragnie.
Zdumiał się jednak, że chce obdarzyć ją szacunkiem, sympatią. To zły znak.
Zdecydowanie zły. Z fizycznym pożądaniem umiałby sobie poradzić. Bądz co
bądz to normalne, że mężczyznę pociąga piękna kobieta. Dlatego używano
seksownych modelek, aby sprzedawać różne produkty, począwszy od wody
kolońskiej, a skończywszy na samochodach. Jednakże w tym wypadku
pożądanie zaczęło przeradzać się w coś więcej i to go niepokoiło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •