[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swoją pojemną torbę.
- Mam kurczaka, chrupiące pieczywo i mleko czekoladowe - wyjaśnił,
rozkładając koc, a potem wyjmując termiczną torbę z jedzeniem.
- Same pyszne rzeczy - ucieszyła się Susan, ujęta jego pomysłowością.
Przyjemnie było siedzieć na trawie i rozkoszować się jedzeniem, gdy z
oddali dobiegała cicha muzyka. Gdy skończyli, Zack wyciągnął się na
kocu i zamknął oczy.
232
Barbara McMahon
- Jak to słońce miło grzeje. Na pustyni żar leje się z nieba.
- Pora trochę odsapnąć - rzekła Susan, przytrzymując Dannyego, który
rwał się do zabawy.
- Wcale nie jestem zmęczony - oponował.
- Ale ja jestem. Zack też.
- Danny, połóż się koło mnie, popatrzymy sobie na chmury - zachęcił go
Zack.
Susan popatrzyła na niebo. Było prawie bezchmurne, tylko kilka białych
kłaczków łagodnie przesuwał wiatr. Danny ułożył się obok Zacka.
- Popatrzmy na chmurki, zobaczymy, jakie z nich robią się obrazki.
- Jakie obrazki? - zapytał chłopczyk. Zack zerknął na Susan.
- Nie bawisz się z nami?
Położyła się obok synka i zapatrzyła w niebo.
- Widzę królika - powiedziała z uśmiechem, wskazując na chmurkę.
Danny szybko wciągnął się w zabawę. Wspólnie doszukiwali się różnych
postaci i kształtów. Nie minęło wiele czasu, a chłopiec usnął. Susan
popatrzyła na Zacka. Też miał zamknięte oczy. Ogarnęło ją poczucie
spokoju i błogości. Jak dobrze choć przez kilka godzin mieć kogoś, na
kim można się oprzeć, podzielić odpowiedzialnością. Zamknęła oczy,
wystawiając twarz do słońca.
Usnęła, ale ocknęła się dość szybko. Danny nadal spał. Zack siedział na
kocu. Odniosła wrażenie, że myślami jest daleko.
- Przepraszam, nie chciałam zasnąć - powiedziała, siadając.
Odnaleziona rodzina
233
- Ja też podrzemałem. - Popatrzył na Dannyego. - Słońce mu nie
zaszkodzi?
- Posmarowałam go kremem z filtrem, ale trochę go osłonię. - Przysunęła
torbę, zdjęła sweter i zrobiła z niego daszek.
- Nie zmarzniesz?
- Nie, jest ciepło. Niech jeszcze pośpi.
- Jak ty sobie dajesz radę? On ma tyle energii.
- Wcześniej nie pracowałam. Po śmierci Toma było mi ciężko, ale na
szczęście mam Edith.
- Nie byłoby dla niego lepiej, gdyby był z tobą?
- Tak miało być. Zamierzałam być w domu przynajmniej do czasu, kiedy
Danny pójdzie do szkoły. Dobija mnie świadomość, ile tracę. On się
bezustannie zmienia. Edith robi mu zdjęcia. Dla mnie i dla moich
rodziców. Wysyłam im je partiami, żeby byli na bieżąco. Ale to nie to
samo.
Zack skinął głową.
- Pewnie nie masz swoich zdjęć z dzieciństwa - powiedziała domyślnie.
- Mam album ze zdjęciami z urodzin i Bożego Narodzenia. Mam też
księgę pamiątkową z klasy maturalnej. Przeszłość nie jest dla mnie
najważniejsza, bardziej interesuje mnie przyszłość.
Mogła to zrozumieć. Przykre, że niektóre dzieci mają takie dzieciństwo.
- Szkoda, że nie wzięłam aparatu. Mielibyśmy zdjęcia na pamiątkę.
- Ja robiłem zdjęcia na kolejnych budowach, przed rozpoczęciem prac, w
trakcie i po. Chciałem je sobie utrwalić - rzekł powoli
Zamiast rodzinnych zdjęć. Jakże mizerny zamiennik
234
Barbara McMahon
- Masz je u siebie? Chętnie bym je kiedyś obejrzała. -Dzięki nim może by
więcej się o nim dowiedziała, lepiej go rozumiała.
- Umówimy się kiedyś. Cieszę się, że daliście się namówić na ten wypad.
- Jest super. - Znów mimowolnie popatrzyła na jego usta i szybko
odwróciła wzrok.
To przelotne spojrzenie odebrał jak dotyk. Dziś już kilka razy poczuł na
sobie jej wzrok. Zapamiętała ten pocałunek? On wciąż o nim myślał.
Matka jego syna coraz bardziej mu się podobała.
Dzisiejszy dzień był naprawdę udany. Danny przekonał się do niego,
zachowywał się z mniejszą rezerwą. Nie spodziewał się, że to tak szybko
nastąpi. Ciekawe, kiedy mały całkiem się z nim oswoi? Czy dojdzie do
tego, że on sam w którymś momencie wyzna im prawdę?
Im lepiej poznawał chłopca, tym bardziej go do niego ciągnęło. Pragnął
dać mu wszystko to, czego jemu samemu brakowało, gdy był dzieckiem.
Nie chciał, by kiedykolwiek spotkało go coś złego. A jeśli Susan umrze
nagłą śmiercią, tak jak jej mąż? Kto wtedy przejmie opiekę nad Dannym?
Czy zawczasu o tym pomyślała? Czy może zakłada, że coś takiego nigdy
się nie zdarzy?
Oby rzeczywiście nigdy tak się nie stało.
Przyglądał się śpiącemu synkowi. Danny jest taki ufny, przepełniony
miłością i radością życia. Czy on sam też kiedyś był taki? Nim koleje losu
nauczyły go ostrożności i dystansu do innych, by nie przeżyć kolejnego
ciosu? Czasami wyobrażał sobie, że jego rodzice żyją i że go poszukują. I
że nadejdzie dzień, kiedy znów będą razem.
Czy Danny wie, że jest adoptowanym dzieckiem? Jeśli
Odnaleziona rodzina
235
nie, to czy Susan kiedyś mu o tym powie? Czy będzie szukał informacji o
swoich biologicznych rodzicach? Za nic by nie chciał, by chłopiec
myślał, że ojciec się go wyrzekł.
Cieszył się, że Danny trafił do Johnsonów. Susan jest cudowną matką; o [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •