[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak dziecku. - Tym bardziej jeśli będzie się bał, że
S
R
mam coś na niego. - Odkręcił śrubokrętem plastikową
pokrywę urządzenia. - Podaj mi baterie.
- Tego nie możesz być pewien. - Z impetem cisnęła
baterie na blat. - Gdybyś pozwolił mi pójść, mogłabym
cię ubezpieczać.
- Już to przerabialiśmy. Nie nalegaj. Nie pójdziesz i
kropka.
Sophia spojrzała na niego groznie, kładąc dłonie na
biodrach.
- Jesteś najbardziej upartym facetem, jakiego znam!
- Potraktuję to jako komplement. - Włożył baterie na
miejsce i przesunął dłonią nad czujnikiem.
Kajutę wypełnił dokuczliwy dzwięk alarmu. Nick
przycisnął guzik na pilocie i wycie natychmiast uci-
chło.
Kiedy Sophia otworzyła usta, aby dalej protestować,
skierował pilota w jej stronę, udając, że zamierza ją
również wyłączyć. Wyrwała mu go z ręki i odrzuciła
na bufet.
- To nie jest śmieszne, wiesz?
Soph... - Z głębokim westchnieniem ujął ją za ra-
miona. - Nie zrobię nic pochopnego ani głupiego. Mu-
szę się z nim spotkać, bo jeśli się nie mylę, zjawi się z
nim jego wspólnik. Kiedy dowiem się, kto to, będę
mógł coś zdziałać.
Z rezygnacją oparła głowę na jego ramieniu.
S
R
- Zwariuję tu sama.
- Przynajmniej będziesz bezpieczna. - Pogładził ją
po włosach.
- A jeśli coś pójdzie zle? Jeśli nie wrócisz?
- Zadzwoń do Tiny. Danforthowie mają takie
wpływy, że załatwią ci najlepszego prawnika i właści-
wą ochronę.
- Przemyślałam to sobie. Abraham Danforth stara się
o fotel senatorski. Jeśli media podadzą, że szwagierka
jego syna jest wmieszana w przemyt narkotyków,
prawda nie będzie miała znaczenia. Skandal zrujnuje
całą kampanię. A moi rodzice? Boże! To ich zabije.
- Przestań! - twardo zażądał Nick. - Nic takiego się
nie wydarzy. - Uniósł jej brodę. - Nawet tak nie myśl.
Są chwile, kiedy kobieta potrzebuje u swego boku
mężczyzny czułego i delikatnego. Zdarza się też tak, że
powinien być silny i godny zaufania. Skąd Nick mógł
wiedzieć, jak ma się zachować w tej chwili, było to dla
Sophii tajemnicą, ale czuła, że racja jest po jego stro-
nie. Nie mogła myśleć, że on już nie wróci. Nie znio-
słaby tego.
- Dobrze, idz sobie na to spotkanie. Ale uprze-
dzam... - nagle zaczęła się nakręcać  że jeśli nie wró-
cisz, sama cię zabiję!
Uśmiechnął się na tę niedorzeczną grozbę. Powoli
pochylił głowę. Kiedy ich usta się spotkały, desperacko
S
R
do niego przylgnęła. Znalazła właśnie sposób, jak
ukoić łęki.
- Ile mamy czasu? - szepnęła, kusząco się o niego
ocierając.
- Godzinę - odparł spokojnie, lecz gdy poczuł, że jej
ręce wślizgują się pod jego koszulę, głos mu zadrżał. -
Może półtorej.
Zbyt mało... Cóż to jest godzina? A nawet dzień?
Całego życia jej nie starczy, by nasycić się Nickiem.
Wiedziała jednak, że teraz mają dla siebie tylko tyle,
więc postanowiła dobrze wykorzystać ten czas.
Kiedy powoli wodziła palcami po jego torsie, czuła,
że serce zaczyna mu szybciej bić. Miał rozgrzaną skó-
rę, lekko wilgotną od upału. Zesztywniał, kiedy jej
palce zatoczyły ciasne kółka wokół jego sutków.
Chwycił jej ręce i przytrzymał, zaglądając w oczy.
- Nie myśl sobie, że w ten sposób uda ci się zmienić
moją decyzję - powiedział z powagą.
Uniosła brwi.
- To zabrzmiało jak wyzwanie.
- Nie. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Ale oczy-
wiście możesz spróbować.
- Może spróbuję. - Jej dłonie opadły w pobliże za-
pięcia jego dżinsów. Patrząc mu w oczy, kciukami po-
cierała jego talię tuż nad paskiem. Potem cofnęła ręce i
szelmowsko się uśmiechnęła. - A może po prostu pójdę
wziąć zimny prysznic. - Gwałtownie przerwała piesz-
S
R
czoty. Natychmiast przyciągnął ją do siebie.
- A może jednak nie.
Kiedy zawładnął jej ustami, Sophia poczuła się cu-
downie. Oplotła szyję Nicka ramionami i wspięła się
na palce. Wiedziała, że to strach wzmaga jej emocje,
ale czuła też, że ten pocałunek jest inny od poprzed-
nich. Nie tylko zachłanny i desperacki, ale też niosący
obietnicę. Obietnicę, że Nick wróci tego wieczoru i
będzie wracał przez wszystkie następne wieczory ich
życia.
- Obejmij mnie nogami - powiedział schrypniętym
głosem.
Uniósł ją, a ona spełniła jego prośbę. Pocałował ją
znów i znów, a ona za każdym razem mu odpowiadała.
Nie mogła się już doczekać, kiedy ich ciała się połączą.
Z niecierpliwości i pragnienia z trudem chwytała od-
dech.
- Zbyt wiele ubrań - wydyszała mu wprost do ucha.
Na chwilę oderwał usta od jej warg, przeszedł kilka
kroków dzielących ich od blatu i posadził ją na nim.
Sophia położyła się, jakby chciała mu się cała ofiaro-
wać, jakby dawała mu znać, że należy wyłącznie do
niego.
Nick stał między jej nogami. Jego oczy błyszczały
namiętnością. Sophia za nic nie chciała zatruć tych
cennych chwil wątpliwościami i zamartwianiem się, co
przyniesie przyszłość. Zabroniła sobie o tym myśleć i
skupiła się wyłącznie na Nicku.
S
R
Wsunął dłonie za pasek jej spodni i powoli zsunął je
przez biodra, uda i stopy. Serce waliło mu tak głośno,
że mogła je słyszeć. Gdy na nią patrzył, płonęła w
oczekiwaniu. Drżąc z niecierpliwości, zacisnęła dłonie
na krawędzi blatu.
W nagłym przebłysku zrozumiała, że można umrzeć
z niespełnienia. Gdyby teraz Nick sobie odszedł...
- Proszę... - szepnęła zduszonym głosem. - Proszę...
Nie zareagował na jej błagania, tylko wciąż pieścił
stwardniałymi dłońmi wewnętrzną stronę jej nagich
nóg.
Zabrakło jej tchu.
- Jesteś taka miękka - wymruczał namiętnie. - Ni-
czym jedwab.
Kiedy jego dłonie dotarły do najbardziej wrażliwego
miejsca, gwałtownie wciągnęła powietrze. Uniosła ra-
miona, by go przytulić.
- Nie, Soph. Jeszcze nie. Chcę na ciebie patrzeć.
Chciała zaprotestować, lecz kiedy znów podjął po-
wolne pieszczoty, zabrakło jej słów. W końcu pochylił
głowę. Dla Sophii świat przestał istnieć. Mogła teraz
jedynie czuć. Liczyły się tylko usta Nicka i to, co po- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •