[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W przyćmionym świetle widział, jak z zachwytem odrzuciła głowę w
tył, wyprężając długą szyję.
114
RS
Uśmiech zaigrał na jego wargach, gdy poruszyła się
niespokojnie w jego ramionach.
- Och, Jack. Jest mi tak cudownie.
- Uwielbiam cię dotykać.
Gwałtownie chwycił dół jej swetra i ściągnął go przez głowę.
Podniosła się i usiadła, a potem zamglonym wzrokiem obejrzała się w
tył, pokazując mu, żeby rozpiął czarny seksowny stanik. Ręce drżały
mu, gdy rozpiął zapięcie i odsłoniły się jej smukłe plecy.
- Kochaj mnie, Jack.
-Nie trzeba się spieszyć. - Jeszcze nigdy nie słyszał w swoim
głosie takiego pożądania.
Pochylił głowę, całując jej szyję. Jej ciało przeszył dreszcz.
Dotknął wargami jej ramienia i ujął w dłonie nabrzmiałe piersi. Jej
ciałem wstrząsnął dreszcz, co doprowadziło go niemal do szaleństwa.
Ale pamiętał, że kiedyś nie pozwoliła mu na następny krok, mówiąc,
że miłość zniszczyłaby ich wzajemne kontakty.
- Maddie? - Ucałował jej kark. Uśmiechnął się, gdy zadrżała. -
Muszę spytać, czy jesteś pewna.
- Tak - szepnęła. - Przedtem miałam wątpliwości.
- A teraz nie?
W odpowiedzi przechyliła głowę w bok, pozwalając mu całować
szyję.
- Nie. Czekałam na odpowiedniego mężczyznę. Nigdy nie
myślałam, że to będziesz ty. Ale teraz czuję się wspaniale.
115
RS
Czekała na odpowiedniego mężczyznę? To będzie on? Całe
ciało ciążyło mu, każąc zignorować jej słowa. Ale nie mógł. Nagle
zaczął coś podejrzewać.
- Czy robiłaś to już kiedyś?
Splotła palce i zawahała się przez chwilę.
-Nie.
- Jesteś dziewicą?
- To chyba jest odpowiednie określenie na kobietę, która nie
miała kontaktów seksualnych - rzuciła pozornie lekkim tonem.
Nigdy nie była z mężczyzną. Wielki Boże! Co on robi?
Maddie jest niewinną dziewczyną. A on chyba jest naprawdę
podły! Nie powinien traktować jej tak jak kobiet, które brał na jedną
noc.
Cofnął ręce jak oparzony i odsunął się. Usiadł na łóżku i potarł
twarz rękami, czując, jak walczy w nim pożądanie i frustracja.
- Jack? - powiedziała drżącym głosem.
- Miałaś rację, Maddie. Na balu powiedziałaś, że bliski związek
zepsułby nasze kontakty.
- Myliłam się. Chcę tego. Chcę być z tobą. - Spojrzała mu prosto
w twarz.
Była taka dumna i piękna. Jednak Maddie pragnęła miłości i
małżeństwa. Powinna być z kimś, kto ją uszczęśliwi. Temu
mężczyznie ofiaruje to, co najcenniejsze. Jeśli jej to odbierze, Maddie
go znienawidzi. Nie mógł na to pozwolić. Maddie musi stąd odejść,
bo inaczej on nie potrafi się powstrzymać.
116
RS
- To wszystko było cudowne, Maddie. Wycieczki po Londynie,
wyprawa do sklepu.
- Ale mówiłeś ...
- To prawda. Było cudownie. Jesteś wspaniała. Niestety, seks
skomplikowałby wszystko.
Spojrzała na niego zranionym wzrokiem.
- Nie rozumiem. Czy mówisz tak dlatego, że nigdy tego nie
robiłam?
- Chodzi o to, że nic nas nie łączy, Maddie. - Odsunął się na
skraj łóżka. Gdyby był bliżej, nie mógłby się powstrzymać, żeby jej
nie dotknąć.
Skrzyżowała ręce na piersi, spoglądając z zakłopotaniem. Z jej
oczu zniknęła rozkosz i pożądanie. Nie mógł przeboleć, że to jego
wina, ale przede wszystkim musiał myśleć o tym, żeby jej nie
skrzywdzić.
- Idz już - wycedził. Jeszcze chwila, a nie pozwoli jej w ogóle
odejść.
Westchnęła z rozpaczą, po czym podniosła się z łóżka. Chwyciła
sweter i przyciskając go do piersi, wybiegła z sypialni.
Wspaniale, bracie! - pomyślał. Fatalne geny dały o sobie znać.
Jesteś taki sam jak ojciec.
Przeczesał palcami włosy, a potem przycisnął pięści do oczu,
starając się wymazać z pamięci dręczący obraz. Maddie była
zszokowana i zraniona. Ale on nie mógł zachować się inaczej. Chciał
mieć ją dziś przy sobie, i to wcale nie dlatego, że jej pożądał.
117
RS
Nieprawda. Dlatego też. Potrzebował jej w każdym możliwym
sensie, i nie mógł tego znieść. Chciał być wolny i niezależny. Dostał
już w życiu nauczkę, że powinien liczyć tylko na siebie.
Kazał Maddie odejść dla jej dobra. Jutro mu za to podziękuje i
szybko zapomną o tym, co się stało.
118
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
Maddie jak odrętwiała zamknęła drzwi i przekręciła klucz. Po co
ten klucz? - pomyślała z goryczą. Przecież mogłaby tańczyć nago po
pokoju, a Jack i tak nie tknąłby jej nawet palcem. Co za ironia, że
teraz, gdy wreszcie zdecydowała się być z mężczyzną i chciała, żeby
to był Jack, on ją odrzucił!
W jej serce zaczęła się wkradać złość. Rzuciła czarny stanik na
krzesło, a potem wciągnęła sweter przez głowę. Wkładanie go przy
Jacku byłoby takie... upokarzające* Myślała tylko o tym, żeby jak
najszybciej uciec.
Ze wstydu chciała się zapaść pod ziemię. Czuła się upokorzona,
gdy mężczyzna, którego kiedyś kochała, potraktował ją jak przedmiot.
Wstydziła się, kiedy plotka o tym krążyła po uniwersytecie. Ale to
było nic w porównaniu z tym, co się stało teraz.
Zakochała się w człowieku, który ją odrzucił. W Nowym Jorku
było pełno modelek i aktorek - najpiękniejszych kobiet świata. To one
stanowiły grono jego narzeczonych.
Narzeczonych, wymamrotała pod nosem. Co za eufemizm!
Kochanek! Jej oczy zapłonęły, a potem wypełniły się łzami. Ze mną
nigdy się nie prześpi!
Była niedoświadczona, ale nie raz słyszała, że mężczyzni bez
przerwy myślą o seksie i nie zmarnują żadnej nadarzającej się okazji.
Tym bardziej żałosne było to, że ją odrzucił. Nie wymagałoby to od
119
RS
niego żadnego wysiłku. Była tuż obok, w jego łóżku. Chętna i gotowa.
Naprawdę gotowa. A on i tak jej nie chciał.
Może była nie dość zgrabna? Albo ładna? Miała za jasne włosy
czy za ciemne? Co mu się nie podobało? Pocałował ją i było tak
wspaniale.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]