[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ćwiczenia.
- Nie możemy już skończyć?
- Ostatnie dziesięć minut zmarnowałeś, spierając się ze mną, a teraz w
ogóle chcesz przerwać ćwiczenia? - Zmarszczyła groznie brwi. - Czy ramię
cię rozbolało?
- Nie. Pomyślałem tylko, że będziesz chciała przygotować się do
wyjazdu.
Zatrzymała się tak gwałtownie, że Colt wpadł na nią.
I znów przebiegły ją dreszcze. Szybko się odsunęła.
- Mamy tylko kupić łóżeczko, materacyk i jakąś szafkę. Przecież to nie
randka.
- Nie - pokręcił głową. - To na pewno nie będzie randka.
- Jeśli to nie jest randka, Colt, to jak mam to nazwać?
63
RS
Colt zerknął na nią kątem oka skupiony na prowadzeniu samochodu
autostradą do Larami. Nigdy jeszcze nie widział Kaylee takiej wściekłej. Ale
przynajmniej znów się do niego odzywała. Lepsze to niż grobowe milczenie,
które panowało między nimi od przyjazdu Branta, Annie i Zacha. W
pierwszej chwili Colt był przekonany, że Kaylee odmówi wyjazdu.
- To tylko wspólny wypad - odpowiedział. Może jednak Annie miała
rację?
Może kobiety faktycznie nie lubią niespodzianek?
- Uknułeś to wszystko, prawda? To nie był zwykły przypadek, że
Annie i Brant wpadli właśnie wtedy, kiedy szykowaliśmy się do wyjścia.
Colt włączył automat utrzymujący prędkość i usiadł wygodniej.
Do Larami mieli jeszcze ponad godzinę jazdy.
- Nie chcę cię okłamywać - powiedział. - Zaplanowałem to wszystko. -
Spojrzał na zegarek. - Właśnie teraz powinni dojeżdżać do domu Morgan,
Samantha i ich dzieci.
- Dlaczego?
- Ponieważ uważam, że należy cię się chwila oddechu - powiedział po
prostu. - Wciąż tylko gotowałaś i zajmowałaś się moją terapią... Chciałem
okazać ci wdzięczność. I dlatego postanowiłem zabrać cię na kolację i do
kina.
- Nie pomyślałeś, że wypadało najpierw zapytać mnie? - Chyba
uspokajała się powoli.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę - bąknął.
Nie mógł przecież przyznać, że wiedział, iż inaczej nigdy nie
zgodziłaby się wyjść z nim.
64
RS
- Udało ci się. Tylko czemu mam wrażenie, jakbym została oszukana...
- Odwróciła twarz ku szybie. - Czy możesz obiecać mi coś, Colt?
- Co takiego, kochanie? - spytał niepewnie.
- Proszę, nie oszukuj mnie, nie baw się mną. Nigdy nie umiałam radzić
sobie z czymś takim.
Powiedziała to na pozór spokojnie. Ale Colt wyczuł w jej głosie takie
napięcie, że wyłączył automat, zjechał na pobocze i zatrzymał samochód.
Odwrócił się ku niej.
Siedziała z pochyloną głową, wpatrując się we własne dłonie.
- Kaylee, spójrz na mnie. - Pokręciła głową. Ujął w dłoń jej podbródek
i zmusił do spojrzenia mu w twarz. - Daję ci słowo, że nie oszukuję cię. Ani
nie bawię się tobą. Tyle wydarzyło się w ostatnich trzech tygodniach...
Pomyślałem, że należy ci się odrobina relaksu. - Czuł pod palcami
aksamitną skórę jej policzka. Szybko cofnął rękę, żeby nie chwycić jej w
objęcia. - Dwoje starych przyjaciół spotkało się dziś wieczorem, żeby
pośmiać się i pobyć ze sobą. To wszystko.
Przyglądała się mu przez chwilę. Potem z rezygnacją pokiwała głową.
- W porządku. Ale chciałabym wrócić do domu wcześnie. Wiem, że
Amber cieszy się, że jest z Annie i z dziećmi, ale jest przyzwyczajona
zasypiać przy mnie. Jeśli nie wrócę, może się przestraszyć.
- Oczywiście. - Uruchomił silnik i ruszył. Inaczej to sobie wyobrażał,
ale musiał cieszyć się tym, co dostał. - Zabierzemy meble i w drodze
powrotnej zatrzymamy się w Broken Spoke Steakhouse.
- Czy to tam wszyscy przy stole jedzą za darmo,jeżeli ktoś zdoła zjeść
ich największy stek? - spytała, wyraznie uspokojona.
65
RS
- Tak. To jest dziewięćdziesiąt dekagramów wyborowego mięsa
byków rasy Black Angus. Ale podstęp polega na tym, że musisz zjeść do
tego całą górę frytek. Zawsze wstępowaliśmy tam z Mitchem, kiedy
wracaliśmy do domu. - Colt zachichotał. -I za każdym razem przegrywali
zakład.
- Wcale mnie to nie zaskakuje. Mitch był jak worek bez dna. Nie
znałam nikogo, kto potrafiłby zjeść tyle, co on.
- Zawsze zdumiewało mnie, że nie tył.
- Właśnie. - Roześmiała się. - Zawsze uważałam, że to nieuczciwe.
Mitch jadł dużo i nadal był szczupły. Ja wciąż pilnowałam diety, a mimo to
tyłam.
Colt zapatrzył się przed siebie.
- Przeżyliśmy z Mitchem wiele pięknych chwil - powiedział w
zadumie.
- On cię naprawdę uwielbiał - powiedziała. - Byłeś dla niego jak brat.
Znów wrócił doń ten ból, który towarzyszył mu zawsze, gdy myślał o
stracie najlepszego przyjaciela.
- I ja miałem go za brata. Jechali w milczeniu. Colt bił się z myślami.
Nie wiedział, czy obrał właściwą drogę, ale musiał spróbować
naprawić to, co popsuł trzy lata wcześniej.
- Kaylee, wiem, że nie chcesz o tym rozmawiać...
Ale myślę, że powinniśmy przestać owijać w bawełnę. Musimy
porozmawiać o tym, co stało się tamtego ranka... i potem. -
- Nie wiem, czy potrafię - odparła po chwili drżącym głosem.
- Musimy, kochanie. - Wziął ją za rękę. - Dla dobra naszej małej
dziewczynki. Od tego zależy jej szczęście.
66
RS
Kaylee namyślała się tak długo, że zwątpił, czy się zgodzi.
- Dobrze - rzekła w końcu i westchnęła. - Co chcesz powiedzieć?
Niech to już będzie za nami.
Wbił wzrok w szosę przed nimi. Starał się poukładać myśli.
- Po pierwsze, chcę, żebyś wiedziała, że już następnego dnia
żałowałem, że nie umiałem zapanować nad sytuacją. - Odetchnął głęboko.
Pomyślał, że najlepiej będzie skorzystać z okazji i powiedzieć wszystko do
końca. - Wyszedłem wtedy, nie budząc cię, ponieważ wstydziłem się tego,
co zrobiłem. Nie potrafiłem spojrzeć ci w oczy, Kaylee. Wiem, że to było
tchórzostwo, ale nie umiałbym znieść żalu czy nienawiści w twoich oczach.
- Skąd przypuszczenie, że mogłam tak myśleć? -Zdawała się
wstrząśnięta.
- Bo przyszłaś do mnie po pociechę, a ja pozwoliłem, by sprawy zaszły
trochę za daleko. Powinienem był zareagować inaczej, zanim wszystko
wymknęło się nam z rąk.
- Słucham? Czemuż to tylko ty miałeś być tym, który powinien był
panować nad sytuacją? - Potrząsnęła głową. - Coś ci powiem, kowboju. Nie
byłeś sam w łóżku. I ja mogłam...
- Nie, Kaylee. - Nie mógł pozwolić, by wzięła na siebie choćby cząstkę
jego winy. - Mitch był moim najlepszym przyjacielem. A ja w pierwszą noc
po jego pogrzebie pozbawiłem dziewictwa jego siostrę. - Potrząsnął głową. -
Naprawdę uważasz, że jestem z tego dumny?
- Colt... - Położyła mu rękę na ramieniu.
- Gdybym mógł cofnąć czas i zmienić wszystko, przysięgam, Kaylee,
zrobiłbym to.
67
RS
- Jest coś, czego nie chciałabym zmienić, nawet gdybym mogła to
zrobić - powiedziała cicho po chwili milczenia.
- Co to takiego, kochanie?
- Amber - powiedziała bez wahania. - Ona jest całym moim życiem.
Colt poczuł ucisk w krtani.
Kaylee wcale nie żałuje tego, że ma z nim dziecko!
Czyżby nie żałowała także, że poszła z nim do łóżka?
- Muszę spytać cię o coś i chciałbym, żebyś odpowiedziała całkiem
szczerze. - Serce waliło mu jak młotem.
- Myślę, że powinniśmy już...
- Nie pytałbym, gdyby to nie było dla mnie bardzo ważne, Kaylee. -
Ujął jej dłoń.
Zdawało się, że odmówi, ale w końcu kiwnęła głową.
- Zgoda. Co chcesz wiedzieć?
- Powiedziałaś, że nie żałujesz, że masz Amber. -Głęboko nabrał
powietrza. Stawiał wszystko na szali, ale musiał poznać prawdę. - Czy
kiedykolwiek żałowałaś tego, że kochałaś się wtedy ze mną?
Kaylee milczała. Długo. W końcu westchnęła i pokręciła głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •