[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rzucił jej chytre spojrzenie.
- teraz już za pózno! - krzyknął, wskakując na siodełko i sięgając
ręką w tył, by pomóc Leslie usadowić się wygodnie.
Ruszyli. Nie mogła wprost nacieszyć się własnym szczęściem.
Ubrana tylko w szorty i bawełnianą koszulkę, czuła orzezwiające
105
Anula
ous
l
a
and
c
s
powiewy bryzy na rozgrzanym ciele. A udami, piersiami i brzuchem
chłonęła moc i twardość Olivera, obejmując go z całych sił ramionami
w pasie, z dłońmi przyciśniętymi do jego żeber.
- Jak tam? - zawołał w pewnym momencie, pieszczotliwym
gestem klepiąc ją po dłoni.
- Zwietnie! - odkrzyknęła, przymykając oczy i przyciskając
policzek do jego pleców. Jak to wspaniale, że ma pretekst...
Ku zachwytowi Leslie przyjazd do miasta nie przerwał tego
cudownego błogostanu. Zostawili motorower na nabrzeżu i zaczęli
wędrować po ulicach. Jej dłoń pozostawała przez cały czas w
opiekuńczym uścisku dłoni Olivera. Ramię w ramię wchodzili do
sklepików, bez wyraznego zamiaru kupowania czegokolwiek.
Ogarnięci dziwną euforią, zapatrzeni wyłącznie w siebie, nie różnili
się od innych par.
Dwa razy wstępowali dla odpoczynku do małych kafejek, by
posiedzieć i pogadać, chłonąc leniwą atmosferę miasteczka. Leslie
jednak coś kupiła - perfumy, małe pudełko z emalii i przede
wszystkim coś, co od razu wpadło jej w oko: przepiękne różowe pareo
- polinezyjską, ręcznie malowaną materię, którą można było
udrapować na ciele w formie sukni. Wiedziała, że te rzeczy staną się
dla niej symbolem i wspomnieniem chwili, w której zostały kupione.
Ubolewała jedynie, że torba z zakupami w powrotnej drodze musiała
znalezć się pomiędzy nią a Oliverem.
- Może byśmy popływali? - zapytał, stawiając motorower koło
samochodu.
106
Anula
ous
l
a
and
c
s
Leslie uśmiechnęła się, prostując zesztywniałe kości.
- Sama nie wiem. Jestem zbyt leniwa. Chyba się prześpię. Nie
dospana noc i Zwieże powietrze robią swoje...
- Zejdz ze mną na plażę. Pośpisz, kiedy będę pływał.
Nie wierzyła, że tak właśnie się stanie. Pamiętała jeszcze, jak
Oliver wchodził w fale, zaczął płynąć, a potem wszystko znikło... Raz
poruszyła się we śnie i poczuwszy obok ciepłe, śpiące ciało,
przysunęła się bliżej. Kiedy się ocknęła, tulił ją delikatnie w
objęciach. Ostrożnie uniosła głowę i przyjrzała mu się. Twarz Olivera
była uosobieniem błogiego spokoju, za to sama czuła, jak płoną jej
policzki.
- Oliverze? - szepnęła cicho.
- Mm?-Nie poruszył się.
- Nie śpisz?
- Skądże - mruknął sennie. - Mam tylko przymknięte oczy.
- Naprawdę? - nie dowierzała.
- Oczywiście, zarwane noce nie robią na mnie wrażenia. Stale je
mam.
Poruszył jeszcze kilka razy wargami i głowa opadła mu
bezwładnie na bok. Oczy miał zamknięte.
Leslie, korzystając z rzadkiej sposobności, bez pośpiechu
zaczęła studiować pierś mężczyzny. Rozkoszowała się widokiem
gładkiej skóry w połączeniu z miękką gęstwą włosów. Dreszczem
przejął ją widok zamaskowanych wśród ciemnych kędziorów
brodawek, gotowych ujawnić się na pierwszy sygnał seksualnej
107
Anula
ous
l
a
and
c
s
obietnicy. Z zachwytem ogarnęła wzrokiem strzeliste przęsło
obojczyka, mocno zakotwiczone przyporą rzezbionych mięśni.
Zafascynowana dojrzała na wewnętrznej stronie przedramienia
jeszcze gładszą skórę, a na niej włos tak jedwabisty, że w pierwszym
odruchu wyciągnęła palce, by go pogładzić. W ostatniej chwili oparła
się pokusie, by zaraz ulec jej ostatecznie.
- Hej! - Oliver, nagle czujny, unieruchomił jej rękę precyzyjnym
chwytem. - Aaskoczesz mnie!
Przez dobrą minutę nabrzmiewało między nimi dwuznaczne
milczenie, aż wreszcie przygarnął ją do siebie i ciasno objął
ramionami.
- O, Boże, Les! - wykrzyknął cicho, tuląc ją do nagiej skóry.
Czuła drżące, napięte mięśnie i uczucie pierwotnej, kobiecej
satysfakcji nie opuściło jej nawet wtedy, gdy zwolnił uścisk.
- Przebierzmy się i pojedzmy do miasta na kolację -odezwał się
niskim głosem. - Mam ochotę na coś.. .gorące-go i ostrego.
- Ratatouille po kreolsku? Zabawne. Raczej przypuszczałabym,
że wolisz coś klasycznego i łagodnego.
Spojrzenie Olivera zamgliło się nagle.
- To pózniej... - zamruczał śpiewnie. - Jeszcze czas.
Leslie po kąpieli poświęciła więcej niż zazwyczaj starań skórze,
by uczynić ją gładką i pachnącą. Układając włosy, pracowała nad
każdym pasemkiem. Zrobiła subtelny makijaż, dyskretnie tylko
podkreślając oczy i zarys policzków.
108
Anula
ous
l
a
and
c
s
Kiedy doszło do wyboru stroju, nie miała najmniejszych
wątpliwości. Wyszła z łazienki owinięta w ręcznik, wyjęła z torby
swoje wymarzone, różowe pareo, rozprostowała materiał, przez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]