[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o tylne drzwi cię\arówki.  I gdyby wówczas postępował zgodnie ze swoimi
przekonaniami, o ile je w ogóle miał, z pewnością bym go szanował. Ale on
stchórzył i uciekł. Po prostu uciekł z kraju. Bolało mnie to, \e jego decyzja odbiła
się niekorzystnie na \yciu twoim i matki.
 Dawaliśmy sobie radę.
 Jeśli mę\czyzna decyduje się na spłodzenie dziecka, powinien dać mu
wszystko, co najlepsze. Zapamiętaj to sobie  powiedział Logan. Nigdy nie
mówił niczego powa\niej.  Powiadasz, \e dawaliście sobie radę? Tak. Dzięki
twojej matce. Kryła twego ojca, \ebyś nie dostrzegał jego wad, mógł go kochać i
szanować. Pierwszy raz w \yciu, kiedy zrobiła coś dla siebie, zachowałeś się
wobec niej okropnie. Dotknąłeś ją głęboko. Bardzo boleśnie.
Podbródek chłopca zaczął się trząść.
 Wszystko się zmieniło  powiedział płaczliwym głosem.  Wróciłem
dziś do domu, a ona pakowała rzeczy tatusia. To było okropne.
 Potrzebny nam pokój dla dziecka. Bez względu na to, co czułem do
twego ojca, szanuję decyzję twojej matki, \eby jego rzeczy zachować dla ciebie.
Nikt nie będzie miał pretensji, jeśli powspominasz ojca. Zrobisz przyjemność
babci. Jest wiele rzeczy, o których oboje mo\ecie rozmawiać. Ale \ycie się
zmienia. Twój ojciec miał kłopoty i salwował się ucieczką. Jeśli ty te\ uciekniesz,
będzie ci bardzo trudno gdziekolwiek się zatrzymać.
Danny popatrzył w niebo. Zrobiło się zimno. Logan chciał dać chłopcu
swoją kurtkę, lecz czekał na jakiś sygnał od niego.
 Najpierw zamierzałem uciec do Kanady  wyznał wreszcie Danny.
Logan pokiwał głową.
 Byłaby to długa i niebezpieczna wyprawa.
 Potem pomyślałem jednak, \e jeszcze za mało wiem o samoobronie.
Powinienem oszczędzić trochę forsy, zanim wybiorę się w podró\.
Logan wiedział, \e najtrudniejsze chwile ma ju\ poza sobą.
 Postanowiłeś więc zostać. Całkiem niegłupia decyzja. Jeśli zechcesz,
porozmawiam z twoją matką. Mo\e zgodzi się na dalsze lekcje samoobrony. Kto
wie, mo\e zapiszesz się na jakiś kurs.
 Naprawdę?
Logan z trudem ukrył uśmiech.
 Tak.
Chłopiec wybąkał pod nosem podziękowanie, a potem podniósł głowę i
zapytał:
 Mo\emy ju\ jechać do domu?
 Oczywiście.
Weszli do środka. Rozpromieniona Merri wyciągnęła ramiona i
przygarnęła syna. Z oczu chłopca wyzierała głęboka miłość do matki.
Chwilę potem Faith zaczęła ściskać wnuka, tak \e Logan miał wreszcie
\onę tylko dla siebie. Oszczędził wstydu Danny emu i ani słowem nie
skomentował jego krótkiego wyznania.
 Ju\ po wszystkim.  Faith odetchnęła z ulgą.  Dzięki Bogu, wszyscy
jesteśmy bezpieczni.
Merri szepnęła do Logana:
 Bardzo ci dziękuję.
Ledwie trzymała się na nogach. Logan zaniósł ją do łó\ka.
 Nie jestem inwalidką. Puść mnie, proszę  protestowała.
 Czekałem cały dzień, \eby ci to powiedzieć  zaczął, nogą zamykając od
środka drzwi sypialni. Usiadł na łó\ku, trzymając Merri na kolanach.  Chciałem
zrobić to wczoraj wieczorem, ale zasnęłaś. Zamierzałem powiedzieć ci dziś po
południu, ale...
 Ja te\ cię kocham.
 Czemu mi przerwałaś?  spytał roz\alony.
 Nie mogłam się doczekać, kiedy wyznasz mi miłość, \ebym i ja mogła
zrobić to samo.
 Kocham cię, Merri.
Objęła go mocniej za szyję. Logan czuł, \e Merri powstrzymuje łzy. Miał
nadzieję, \e były to tak\e łzy szczęścia.
 Logan  odezwała się wreszcie  wierzę, \e będziemy szczęśliwi. Jestem
z ciebie dumna.
 Przecie\ ju\ ci mówiłem, \e to LeBlanc znalazł Danny ego.
 Jestem dumna z ciebie jako z człowieka. Jesteś bohaterem.
Zaprzeczył ruchem głowy.
 Słonko, nie wierzę w istnienie bohaterów. Nawet wówczas, gdy wręczyli
mi te wszystkie medale za uratowanie \ycia plutonowi i inne rzeczy, czułem się
jak oszust. Nie, raczej jak złodziej. Bo, sama powiedz, co miałem zrobić?
Mogłem albo działać, albo dać się zabić. Zbyt pochopnie u\ywa się tego
określenia. Dla mnie ci, których nazywa się bohaterami, są to ludzie zmuszeni do
działania w określonych warunkach. Nie musimy ich specjalnie wyró\niać za
takie postępowanie. Wiedziałem o tym, będąc \ołnierzem. Teraz muszę się tego
nauczyć jako cywil.
Logan zmęczył się długim przemówieniem. Nale\ała mu się teraz nagroda.
Musiał pocałować Merri, i to natychmiast. Potrzebował jej jak powietrza.
Zapomnieli o bo\ym świecie.
Po chwili ogarnął ich ogień po\ądania.
Merri spojrzała Loganowi w oczy.
 Jestem gotowa zwariować na twoim punkcie  szepnęła.
 To dobrze.
EPILOG
Następnego lata
Merri spojrzała na pokazne, piętrowe skrzydło dopiero co dobudowane do
rodzinnej siedziby Powersów. Właśnie malowano je na biało i niebiesko, \eby
pasowało do reszty domu. W przyszłym tygodniu przeniosą się tu całą rodziną.
 Logan, teraz dom stał się chyba zbyt obszerny.
 Być mo\e wygląda tak z zewnątrz. Ale kiedy wprowadzi się Stan,
ustawimy komputer w pokoju Dana i urządzimy moje biuro, zobaczysz, \e
miejsca będzie w sam raz.
Logan miał pewnie rację. Jak zwykle, gdy chodziło o domy, pomyślała
Merri z uśmiechem. Stanął jej przed oczyma Stan Shirley i uśmiech na jej twarzy
stał się bardziej promienny. Zamierzone powiększenie rodziny o jego osobę było
najnowszym z serii wspaniałych wydarzeń dotyczących Powersów.
Merri nie mogła doczekać się ślubu Faith. Po długich namowach teściowa
ugięła się i zgodziła zostać \oną Stana.
Kiedy Logan wziął z rąk Merri gaworzące wesoło niemowlę, wiedziała, \e
najmilszym wydarzeniem były jednak narodziny ich syna. Nicholas James
Powers miał ju\ trzy miesiące i rósł jak na dro\d\ach. Merri zobaczyła, jak Logan
całuje drobniutką piąstkę dziecka. Westchnęła z radością.
Całą cią\ę zniosła dość dobrze. Obyło się bez komplikacji. Za to sam poród
okazał się prawdziwym koszmarem.
Seria niemiłych zdarzeń zaczęła się ju\ w domu. Znosząc po schodach do
samochodu walizkę z rzeczami Merri, Danny upadł i złamał rękę. Wioząc ich do
szpitala, Logan złapał gumę na drodze. Na szczęście Faith, jadąca za nimi swoim
samochodem, uratowała rodzinę przed całkowitą katastrofą.
Faith... Bujała się teraz na ogrodowej huśtawce. Dostała ją w prezencie
przedślubnym od Stana, który przeszedł właśnie na emeryturę i chciał, \eby pani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •