[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Obruszyłam się.
No i cóż by komu z tego przyszło? Aukasz to człowiek, który jak raz powezmie jakiś plan, nie od-
stąpi od niego. Czy pan wie. że to właśnie głównie dzięki memu powstał nasz zespół porad? On go wymyślił
i wszystko załatwiał tak długo, aż dopiął celu.
Musiał. Potrzebne mu było dodatkowe zródło dochodów na hazard... Właśnie w kasynie zobaczyła
go pewnego razu Ewa Hanke, podążająca tropem Fabisiaka i striptizerki Marioli.
To był właśnie ten drugi motyw? domyśliłam się.
Tak. Chmielewski spotkał tego wieczoru Ewę Hanke w okolicy restauracji Pod Aosiem" i stwier-
dził, że stanowi ona dla niego potencjalne zagrożenie. Jeżeli kiedykolwiek wyszłyby na jaw jego eskapady
do kasyna, mógł się pożegnać z wyjazdami za granicę ze swojej centrali. A kto wie, czy i nie z posadą. Tak,
że nie miał specjalnych skrupułów, obmyślając swój plan. Z dwóch powodów, z których każdy był jedna-
kowo ważny, Ewa Hanke musiała zniknąć, pozostawiając miniaturę... Na miejsce realizacji tego planu
Chmielewski obrał zespół, gdzie mógł dokonać zbrodni właściwie bez żadnych przeszkód.
Ale jak mu się udało ściągnąć tam Ewę?
Trudno powiedzieć, jakich użył argumentów. Przypuszczam, że najzupełniej banalnych. Sama go
pani przecież określiła jako typ mężczyzny, w którym gustują kobiety. Czy Ewa Hanke stanowiła jakiś
szczególny wyjątek?
Chyba nie odparłam. Myślę, że i jej się też podobał. A poza tym, odkąd pamiętam, zawsze
lubiła otaczać się mężczyznami.
No, a skoro się znali. Chmielewski musiał o tym wiedzieć. I wykorzystał to. namawiając Ewę na
intymne spotkanie po dansingu, w pustym o tej porze zespole. Może i nawet wchodził tu w grę jakiś swoisty
dreszczyk emocji, perwersji przynajmniej ze strony Ewy Hanke? Gdy już się znalezli w zespole. Chmie-
lewski upewnił się najpierw, czy Ewa ma ze sobą miniaturę. Kiedy się przekonał, że jego rachuby nie za-
wiodły, zrealizował swój plan do końca.
Ewa mu nie powiedziała, że to nie oryginał, a kopia miniatury?
Nie, a sam się na tym nie znał. Zresztą kopia była wykonana znakomicie. Różnicę mógł dostrzec
tylko znawca. Poza tym Chmielewski miał mało czasu. Wkrótce zaczęłoby się rozwidniać, a on musiał się
jeszcze pozbyć zwłok. Po dokonaniu morderstwa zszedł do piwnicy, gdzie znalazł narzutę na łóżko. W nią
owinął ciało. Tuż przed świtem przeniósł je do bagażnika swojego fiata. Chmielewski znał Puszczę Kampi-
noską i wiedział o zamulonym jeziorku na jej skraju. Wydawało mu się, iż jeśli tylko odpowiednio obciąży
zwłoki, utoną one w grubej warstwie mułu i nigdy już nikt ich nie odnajdzie. I to już właściwie wszystko.
Wstał, szykując się do odejścia.
Zaraz, zaraz zatrzymałam go ale dlaczego Aukasz ukrył miniaturę, a raczej kopię miniatury
poprawiłam się na pawlaczu w zespole? Pawlacz nie okazał się przecież rewelacyjną skrytką.
Myślę, że bał się zabierać, przynajmniej na razie, ów przedmiot ze sobą. W końcu był ostatnim
człowiekiem, który widział Ewę Hanke jeszcze żywą i musiał się liczyć nawet z możliwością rewizji u sie-
bie w domu. Skrytka w zespole wydawała mu się bezpieczna. No i mógł z niej łatwo skorzystać, zabierając
miniaturę tuż przed wyjazdem za granicę. Tak zresztą postąpił i na to liczyłem, umieszczając ponownie
kopię miniatury na pawlaczu.
Pułapka? zapytałam.
Można to i tak nazwać. liczyłem, że ktoś się w końcu po nią zgłosi, a tym kimś będzie mógł być
tylko morderca.
Ale dlaczego w decydującym momencie stracił głowę? Po cóż właściwie była mu ta cała historia z
Lidią Fabisiak?
Prawdopodobnie nie wytrzymał nerwowo. Za dwie godziny miał samolot. Czas naglił, a tu wynikła
niespodziewana przeszkoda.
Jeszcze jedno: niechże mi pan wreszcie zdradzi, jak pan doszedł do tego. że to właśnie Aukasz zabił
Ewę?
Najwięcej skorzystałem, jak już mówiłem, z prowadzonych przez panią zapisków. Założyłem, że
między pobytem Ewy w pobliżu nielegalnego kasyna gry, a jej zamordowaniem może istnieć jakiś związek
choć oczywiście nic uświadamiałem sobie wówczas, jaki. Myślałem raczej o ewentualnym zagrożeniu,
jakie Ewa mogłaby stanowić bądz dla właściciela kasyna, bądz dla jego graczy. W pewnym sensie nic po-
myliłem się. Taki związek rzeczywiście był. W przekonaniu o jego istnieniu utwierdza! mnie również fakt,
że gruz i cegły, którymi morderca obciążył torebkę Ewy, pochodziły z rumowiska tuż obok kasyna.
A pózniej pani znalazła w zespole miniaturę. Natomiast od Filipa Hanke dowiedziałem się, że mamy
do czynienia z kopią. To już właściwie eliminowało Filipa z kręgu podejrzanych. Odkrycie w zespole
skrawka materiału, który był identyczny. ze strzępkiem, znalezionym w pobliżu miejsca utopienia ciała Ewy
Hanke, a następnie odkrycie narzuty, upewniły mnie w przekonaniu, że Ewę zabito właśnie w zespole. Mu-
siały więc istnieć jakieś nici. łączące ten lokal z nielegalnym kasynem gry. Postanowiłem przeprowadzić
eksperyment. Wśród osób, które były w jakiś sposób związane z zespołem, pewien lekarz rozpoznał męż-
czyznę, widywanego często w kasynie. Tym mężczyzną okazał się Aukasz Chmielewski.
Zebrałem i inne dowody. Na drodze biegnącej wzdłuż jeziorka udało się zabezpieczyć kilka śladów
opon. Wzięliśmy następnie dla porównania odciski opon ze wszystkich samochodów, należących do osób
bądz to związanych z zespołem, bądz przewijających się przez jego pomieszczenia. Z pani wozu również
[ Pobierz całość w formacie PDF ]