[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziękuję. Nigdy nie zapomnę tego wieczoru.
Brant wsiadł do samochodu i ruszył w drogę
powrotną do miasta. On także wątpił, by kiedykolwiek
go zapomniał. Nie znał nikogo, kto byłby tak daleko
od niego jak Denice Roberts. Ale wiedział jedno: nie
zapomni jej do końca życia.
Denice przygotowywała się do snu. Potem we-
WYMYZLONE W NIEBIE 69
szła do łóżka. Zasypiając, myślała o Brancie Ma-
lone.
- I jak udał się wieczór?
Malone popatrzył na J.C. znad porannej poczty
i lekko zmarszczył brwi.
- J.C, czy wolno prosić o to, abyś wchodząc tu,
pukał albo przynajmniej chrząkał, czy coś w tym
rodzaju? Twoja zdolność nagłego pojawiania się przed
moim biurkiem jest bardzo irytujÄ…ca i odbierze mi
kilka drogocennych lat życia.
- To stanowi dowód na to, jakim człowiekiem
jesteś. Takie oddanie się pracy powinno zabić cię już
dobrych parÄ™ lat temu.
Brant wyciągnął się w fotelu i nadał twarzy pełen
cierpliwości wyraz.
- Może wreszcie dotrze do ciebie fakt, że był to
jeden z powodów, dla których zmieniłem pracę. Nie
chcę już tak dłużej żyć.
- Nie odpowiedziałeś na moje pierwsze pytanie.
- Bardzo miły wieczór. A teraz, jeśli pozwolisz,
zajmę się pocztą, która zgromadziła się przez ostatnich
pięć dni.
- Nie denerwuj się, chłopcze. W ciągu jednego
przedpołudnia nie naprawisz całego zła na świecie.
Musisz zacząć bardziej o siebie dbać.
- A ty masz mnie tego nauczyć, tak?
- RobiÄ™, co w mojej mocy.
- Nie mogę się doczekać.
- Dzisiejszego ranka Denice wydawała się być
w doskonałym humorze. Mówiłem ci, że szybko
oswoi się z myślą o ślubie.
- Nie chcę cię rozczarować, J.C, ale Denice nigdy
się z tym nie pogodzi. Rozmawialiśmy długo o tym
70 WYMYZLONE W NIEBIE
wczoraj wieczorem i doszliśmy do przekonania, że
z naszego ślubu nici.
J.C. usiadł i wyjął cygaro.
- Zatem: nie? - z uwagą zapalił cygaro, odchylił
się do tyłu i parę razy z zadowoleniem zaciągnął się
dymem. Wiadomość nie uczyniła na nim najmniejszego
wrażenia, co Branta zaniepokoiło. Ale nie pokazał
tego po sobie.
- Nie, nie mamy zamiaru się pobierać.
- A jak zamierzasz tego uniknąć?
- Trochę trudno brać ślub, kiedy nie ma ani panny
młodej, ani pana młodego.
- To racja.
- Chcesz jeszcze o czymś podyskutować? Jeśli nie,
wracam do pracy - Brant podniósł z biurka jeden
z dokumentów.
- Widzę, że wciągnąłeś się w ten interes.
- Próbuję, J.C. Ale jeśli tylko zapragniesz, z naj
większą ochotą wrócę w teren.
J.C. zachichotał. Przez chwilę bez słowa palił cygaro,
po czym rzekł:
- Kiedy zamierzasz się ponownie spotkać z Denice?
- Wcale nie zamierzam, a bo co? - Brant spojrzał
nań ze zdziwieniem.
- Myślisz, że wczorajszy wieczór był dla was
ostatnim?
- Nie widzę najmniejszego sensu przedłużania
tej znajomości w obecnej sytuacji. Lepiej zajmij się
poszukiwaniem dla Denice kogoÅ› innego, kogo
ona zechce - zamiast przychodzić do mnie na
pogwarki.
- To znaczy, że nie obchodzi cię jej los, kiedy umrę?
Brant z pasjÄ… cisnÄ…Å‚ papiery na biurko.
- Oczywiście, że mnie obchodzi, do jasnej cholery.
WYMYZLONE W NIEBIE 71
Ale nic nie jestem tu w stanie poradzić, prawda?
Skoro ona nie chce za mnie wyjść, nikt jej do tego nie
zmusi.
- Ale jeśli poświęcisz jej więcej czasu, jeśli cię lepiej
pozna, zmieni zdanie.
- Po co miałbym to robić? %7łona nie jest mi
potrzebna.
- Nie mówimy o żonie jako takiej. Mówimy
o Denice.
- Wiem o tym.
- Ciągle się upierasz przy tym, że nie chcesz jej
poślubić?
- Nie chcę w ogóle się żenić.
J.C. podniósł się z fotela i ruszył w stronę drzwi
prowadzÄ…cych do jego biura.
- Przemyśl jeszcze raz całą sprawę - rzucił za siebie.
Brant spoglądał za nim z zakłopotaniem. Czemu
ten facet nie da mu spokoju? Brant nie zamierzał się
żenić. Nie potrzebował nikogo i nikogo nie chciał.
A z całą. pewnością nie był godny Denice.
Siłą woli zmusił się do pracy.
Denice prawie już zasypiała, kiedy zadzwonił telefon.
Odebrała sennym głosem: - .
- Tak?
- Och, przepraszam. Nie wiedziałem, że już śpisz.
ZadzwoniÄ™ kiedy indziej.
- Nie, nie rozłączaj się - usiadła na łóżku i mocniej
ścisnęła w dłoni słuchawkę. - To ty, Brant, prawda?
- Tak.
- Jak leci?
- Jestem zmordowany. Pracowałem cały wieczór
i nawet nie miałem czasu nic zjeść. Powinienem się
domyśleć, że o tej porze możesz spać.
72 WYMYZLONE W NIEBIE
- Och, nie spałam. To znaczy niezupełnie. Drze
małam - nie znała powodu tego telefonu i nie wiedziała,,
co powinna powiedzieć. - Co zatrzymało cię w pracyj
tak długo?
- Wszystkiego muszę się uczyć. Muszę nauczyć się
wyprzedzać innych o krok.
- To, że tak długo pracujesz, nie jest chyba sprawką
mego ojca?
- A któż to może wiedzieć, co jest jego sprawką,
a co nie? - odparł zmęczonym głosem.
- Rozmawiałeś z nim dzisiaj?
- Rozmawiam z nim codziennie. Co więcej, każdego
dnia muszę go wysłuchiwać.
Roześmiała się.
- Może czasami człowiekowi zalezć za skórę, to
prawda.
- No dobrze, widzisz, tak sobie o tobie pomyślałem
i postanowiłem zadzwonić.
- U mnie wszystko po staremu - umilkła i przez
chwilę nad czymś się zastanawiała. - Może byś wpadł
jutro wieczorem na kolacjÄ™?
Nastąpiła długa chwila ciszy. Dziewczyna czekała
wstrzymujÄ…c oddech.
- Nigdy nie odmawiam darmowego posiłku
Zwłaszcza w rezydencji Robertsow. Szef to rzecz
święta.
- Miło wiedzieć, że coś cię tutaj ciągnie - odparła.
W jej głosie wyczuł rozbawienie i sam roześmiał się
tym swoim ciepłym śmiechem, który poprzedniego
wieczoru wydawał się jej tak pociągający.
- O której?
- Koło szóstej?
- Zwietnie, do zobaczenia.
Czekała, dopóki nie dobiegł jej trzask odkładanej
WYMYZLONE W NIEBIE 73
po drugiej stronie słuchawki, po czym niechętnie
odłożyła swoją. Długo nie mogła zasnąć.
* * *
Przez kilka następnych tygodni Brant spędzał
z Denice coraz więcej czasu. Odkrył, że lubi nawet
muzykę symfoniczną. Denice z kolei towarzyszyła
mu podczas kilku meczów koszykówki. W któryś
weekend wybrali się do Galveston i poszli na plażę.
Zatrzymali siÄ™ w stojÄ…cym na samym brzegu morza
hotelu. Ich pokoje mieściły się po przeciwnych
stronach korytarza.
Brant nigdy dotąd nie spędzał tyle czasu z jedną
kobietą. Denice fascynowała go. Czerpała tyle radości
z najdrobniejszych rzeczy: z obserwacji mew na plaży,
z oblewanych falami muszelek leżących przy brzegu,
z budowania zamków na piasku. Coraz trudniej było
mu tę dziewczynę łączyć w jakikolwiek sposób z J.C.
Robertsem.
Brant zauważył, że J.C. bardzo schudł i zastanawiał
siÄ™, czy jest to zwiÄ…zane ze stanem zdrowia starego
Robertsa. Nie mógł znać przecież prawdziwego
powodu. Kiedy J.C. znajdował się w towarzystwie
Branta, jadł ciężkostrawne potrawy, które tak znako
micie przyrządzał jego kucharz.
Nie było wprawdzie potrzeby poruszania tego
tematu, ale Brant rozmyślał nieustannie, co zrobi
Denice, kiedy J.C. umrze na tÄ™ swojÄ… tajemniczÄ…
chorobę. Zastanawiał się też, czy J.C. otrzymuje
jeszcze listy z pogróżkami. Brant nie odważył się
pytać o to.
Postanowił odwrócić nieco sprawę i wybadać, jakie
zdanie na ten temat ma Denice.
WYMYZLONE W NIEBIE
74
- Czy sugerowałaś kiedykolwiek J.C., że chciałabyś
mieć dobermana?
Jechali właśnie nad jezioro i z zachwytem obserwo
wali brawurowe ewolucje żaglówek, których właściciele
[ Pobierz całość w formacie PDF ]