[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ona coraz bardziej trapiła się tym, że młodsza córka, jak się wydawało, nie
ma żadnego rozeznania w delikatnej kwestii dobierania sobie przyjaciół. W
Crayminster było mnóstwo miłych dziewcząt, lecz Barbara powodowana zwykłą
przewrotnością, bo i czymże innym, unikała ich jak ognia.
 One są tak potwornie nudne, mamo.
 Nonsens, Barbaro. Jestem pewna, że Mary i Alison to czarujące dziewczęta. I
bardzo zabawne.
 Ależ skądże, mamo. Obie noszą siatki na włosach. Joan popatrzyła na nią
zdezorientowana.
 Nie rozumiem, Barbaro? Czy to ma jakieś znaczenie?
52
 Ma. Siatka do  włosów to coś w rodzaju symbolu.
 Coś mi się zdaje, że pleciesz bzdury, kochanie. A poza tym jest Pamela
Grayling; bardzo przyjazniłam się z jej matką. Dlaczego tak rzadko się z nią
spotykasz?
 Och, mamo, ona jest beznadziejnie ponura, nijak nie można jej rozruszać.
 Moim zdaniem wszystkie dziewczęta, które znamy, są bardzo miłe.
 Miłe. Wprost koszmarnie. A poza tym, mamo, nie myśl, że w tej sprawie liczy
się twoje zdanie.  Jesteś niegrzeczna, Barbaro.
 No bo chodzi o to, że to nie ty masz się z nimi spotykać. Stąd ważne jest
to, co ja myślę. Lubię Betty Earle i Primrose Deane, ale kiedy przyprowadzam je
na podwieczorek, zawsze się do nas wtrącasz.
 Cóż, kochanie, one mnie raczej przerażają. Ojciec Betty prowadzi te okropne
autokary wycieczkowe i prawdę powiedziawszy, to człowiek bez wykształcenia i
ogłady.
 Za to ma mnóstwo pieniędzy.
 Pieniądze to nie wszystko, Barbaro.
 W tej chwili interesuje mnie jedno: czy mogę sama wybierać swoich
przyjaciół, czy też nie?
 Oczywiście, że możesz, Barbaro, lecz powinnaś pozwolić, bym tobą
pokierowała. Jesteś jeszcze bardzo młoda.
 To znaczy, że nie mogę. Na samą myśl o tym, że nie ma takiej rzeczy, którą
bym mogła zrobić sama, robi mi się niedobrze! Ten dom to istne więzienie.
W tym momencie wszedł do pokoju Rodney i oczywiście zapytał:
 O jakim więzieniu mowa?
 O domowym!  zawołała Barbara.
Rodney jednak miast serio podejść do sprawy, zaczął się z Barbarą
przekomarzać.
 Biedna córeczka, traktowana jak czarna niewolnica  powiedział, śmiejąc
się.
 %7łebyś wiedział, że tak!
 No to w porządku. Pochwalam niewolnictwo własnych córek.
Barbara chwyciła go w objęcia i wyrzuciła z siebie:
 Tatusiu, kochany, jesteś taki śmieszny. Nigdy nie potrafię długo złościć
się na ciebie.
 Nie sądziłam&  zaczęła mówić ze wzburzeniem Joan, lecz Rodney nie zwracał
na nią uwagi. Zmiał się i śmiał, a kiedy Barbara wyszła z pokoju, powiedział:
 Nie bierz wszystkiego zbyt poważnie, Joan. Takim dzierlatkom potrzebna jest
odrobina szaleństwa.
 Ale te jej okropne przyjaciółki&
 W tym wieku lubi się przesadę we wszystkim, nawet w doborze przyjaciółek.
To jej przejdzie, nie martw się.
Aatwo powiedzieć, pomyślała z oburzeniem,  nie martw się . Co by się stało z
nimi wszystkimi, gdyby się o nich nie martwiła? Rodney, doprawdy, jest zbyt
niefrasobliwy i nie potrafi zrozumieć matczynych uczuć.
Wkrótce ów niefortunny dobór przyjaciółek przestał być tematem dnia, na
horyzoncie bowiem zaczęli się pojawiać młodzi mężczyzni.
George Harmon, a zwłaszcza ten bardzo nie na miejscu młody Wilmore; jakby nie
wystarczyło, że był członkiem konkurencyjnej kancelarii adwokackiej (kancelarii,
która podejmowała się prowadzenia co bardziej podejrzanych spraw w mieście), to
także za dużo pił, za głośno mówił i za bardzo lubił wyścigi. To właśnie z nim,
z młodym Wilmore em, Barbara znikła z ratusza podczas bożonarodzeniowego balu
charytatywnego; zjawiła się ponownie pięć tańców pózniej, posyłając w stronę
matki na pół zmieszane, na pół wyzywające spojrzenie.
Okazało się, że siedzieli na dachu. Joan była tym zgorszona. Powiedziała
Barbarze, że tak zachowują się tylko bardzo nieprzyzwoite dziewczęta.
 Ależ ty jesteś edwardiańska, mamo. Przecież to czysty absurd.
 Wcale nie jestem edwardiańska. I pozwól sobie powiedzieć, Barbaro, że znów
wracają do łask stare dobre obyczaje. Dziewczęta nie afiszują się z chłopcami,
tak jak to robiły dziesięć lat temu.
 Doprawdy, mamo, ktoś by sobie pomyślał, że wyjechałam z Tomem Wilmore em na
weekend.
53
 Dosyć, Barbaro. O czymś takim nie chcę nawet słyszeć. Podobno widziano cię
z George em Harmonem w pubie Pod Psem i Kaczką.
 Och, robiliśmy małą rundkę po barach.
 No cóż, moja droga, jesteś o wiele za młoda na takie eskapady. Nie podoba
mi się sposób, w jaki dzisiejsze młode dziewczęta piją napoje alkoholowe.
 Piłam jedynie piwo. A w ogóle to graliśmy w strzałki.
 To mi się też nie podoba. A co więcej, nie życzę sobie na przyszłość
podobnych ekstrawagancji. Nie lubię ani George a Harmona, ani Toma Wilmore a, i
koniec z ich wizytami w domu. Rozumiesz?
 Okay, mamo, to twój dom.
 Tak czy inaczej nie rozumiem, co ty w nich widzisz.
Barbara wzruszyła ramionami.
 Czy ja wiem? Są ekscytujący&
 Nie życzę sobie, byś ich zapraszała, słyszysz? Wkrótce Rodney sam
przyprowadził młodego
Harmona na niedzielny obiad, co jeszcze bardziej rozzłościło Joan. Uważała,
że to tylko świadczy o słabości ojca do córki. Ona oczywiście była do tego
stopnia nieprzystępna i lodowata, że wszelkie przyjacielskie zabiegi Rodneya,
aby ośmielić speszonego nieszczęśliwca, spełzły na niczym. George Harmon na
przemian to mówił za głośno i butnie, to mamrotał pod nosem i niemal
przepraszał, że żyje. Pózniej tamtego wieczoru zrugała Rodneya, i to dość ostro.
 Chyba doskonale wiedziałeś, że nie pozwoliłam Barbarze przyprowadzać go do
domu?
 Owszem, Joan, ale to był błąd z twojej strony. Barbara nie zna się na
ludziach. Bierze ich za takich, za jakich chcą uchodzić. Nie odróżnia pozorów od
rzeczywistości. I nic dziwnego: kiedy spotyka się z chłopakiem na obcym gruncie,
sama nie jest pewna siebie. Co innego zobaczyć takiego delikwenta we własnym
domu. Sądzę, że aż do dzisiaj młody Harmon uchodził w jej oczach za
niebezpiecznego, ekscentrycznego zabijakę, ale teraz Barbara już wie, że to
zwykły chełpliwy głupiec, który za dużo pije i który nie przepracował porządnie
choćby jednego dnia w życiu.
 Przecież sama mogłam jej to powiedzieć! Rodney uśmiechnął się.
 Och, Joan, kochana, na dzisiejszej młodej generacji słowa rodziców nie
robią żadnego wrażenia, wierz mi.
Nie minęło wiele czasu, a sama się o tym przekonała. Było to podczas jednej z
kolejnych krótkich wizyt Averil.
Właśnie podejmowali obiadem Toma Wilmore a. No cóż, przy chłodnej, krytycznej
Averil, chłopak nie miał żadnych szans&
Potem przypadkiem Joan usłyszała, jak siostry rozmawiały.
 Nie podobał ci się, prawda?
Averil wzruszyła pogardliwie ramionami i rzuciła oschle:
 Uważam, że jest okropny. Jeśli chodzi o mężczyzn, Barbaro, wyraznie brakuje
ci dobrego gustu.
Tak oto Wilmore zniknął ze sceny, a niestała Barbara mruknęła któregoś dnia,
jak gdyby nigdy nic:
 Tom Wilmore? Och, on jest okropny.
Pewnego razu Joan miała ochotę urządzić u siebie partię tenisa i zaprosić
gości, lecz Barbara zdecydowanie odmówiła wszelkiej pomocy.
 Po co to całe zamieszanie, mamo. Nic tylko byś kogoś zapraszała. Ja nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •