[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uznaje i nie potrzebuje! ). Ale tu nie ma ju do czynienia z pó"opierzo-
n smarkul. M"oda, doros"a, mocno do swoich przekona przywiza-
na dziewczyna zwycia j bez trudu w tej  ja"owej w istocie  dysku-
sji i zmusza do kapitulacji.
Nelly  og"upiona rasistka. Kiedy chc zadzwoni do Fila, krzyczy
nagle:
 Nog w naszym domu nie stanie ten ydziak!
 Ale jego matka jest Greczynk.
 Wykrty. Kady teraz tak mówi, a wystarczy rzut oka i wiadomo!
Nie sta"a si prawdziw, histeryczn entuzjastk Hitlera, a w latach
póniejszych znacznie mniej mia"a powodów do uwielbiania go, ale
ziarnka pad"y na gleb urodzajn.
Nelly wszelkimi sposobami usi"ujca nak"oni przycikiego, nie-
zgrabnego podlotka do uczszczania na nieodzown  w jej pojciu 
Tanzstunde. Zwycia wreszcie koronnym argumentem, e bdzie to
z korzyci dla... FIRMY. Nieodrodna naladowczyni g"upiutkiej, lu-
beckiej Toni primo voto Grnlich, secundo voto Permaneder de domo
Buddenbrook (zaczytywa"am si dziejami tego zacnego mieszcza-
skiego rodu w owych latach, powracajc do nich z kadym rokiem),
dla której interes FIRMY górowa" nad wszystkim  daj si wreszcie
przekona. Kategoryczny i jedyny warunek: lekcje prywatne, nie ze-
spo"owe. I oto w pustej sali zwinny Herr Mller o wypomadowanej
czuprynie i fryzjerskim wsiku wtajemnicza mnie kolejno w zawi"oci
angielskiego walca i fokstrota. A w kocu z p"yty rozlega si najmod-
niejsze tango La Paloma:  Hen w wiat p"ynie okrt, prujc grzebienie
fal / i w krg wida tylko morze i sin dal ...
Siarczycie zmordowana prónym a niezdarnym szuraniem po li-
skim parkiecie, pierwszy raz w yciu zdobywam si na propozycj "a-
pówki. Herr Mller kryguje si tylko odrobin  dla przyzwoitoci.
Potem ochoczo bierze cich dop"at, czyli wrczone mu powtórnie 
prócz oficjalnie ustalonego  honorarium. Po czym na firmowym blan-
kiecie swojej Szko"y Taców Towarzyskich zawiadcza, e kunszt ten
posiad"am w stopniu zadowalajcym. I nareszcie jest spokój: wilk sy-
ty i owca ca"a.
Biedna Nelly! Jake ju nied"ugo znikn bezpowrotnie jej g"bokie,
cienne szafy wype"nione mnóstwem angielskich kostiumów, naj-
modniejszych sukienek, kreacji koktajlowych, czy popo"udniowych
i wytwornych wieczorowych toalet. Znikn futra i puszyste, srebrne
lub niebieskie lisy, którymi tak lubi"a otacza sw nieistniejc szyj.
- 173 -
Opustoszeje spora, pitrowa szkatu"ka z czerwonego safianu, wycie-
"ana beowym zamszem w kadej przegródce i pe"na jej umi"owanych
skarbów.
 O, to, widzisz, to bia"e korale! A te per"y maj odblask rzadko spo-
tykany, róowy! Te "acuszki s z platyny. Ten z kolei piercionek 
no, na karatach si nie znasz  jest wyjtkowej wartoci, brylant jak "za
czyciutki! I zaraz zobaczysz co, czego na pewno nigdy jeszcze nie
widzia"a, spójrz: to bia"y szafir, prawda, e wspania"y? T bransolet-
k z dukatowego z"ota nies"ychanie tanio kupi"am na jednej z tak licz-
nych  wtedy, pamitasz?  licytacji. A ta agrafa z rubinami...
Godzinami mog"a tak opowiada i przebiera w swej biuterii, prze-
sypujc j z rki do rki jak dziecko gar kolorowych kamyków. Za-
bezpieczone misternym zamkiem, od którego kluczyk nosi"a na cie-
niutkim, z"otym oczywicie, "acuszku, pokazywa"a je te niekiedy 
bo wszystkich naraz w"oy przecie na siebie nie mog"a  co bardziej
zaufanym swoim paniom z fraucymeru  niewiadoma, e nie tylko
im imponuje, ale jednoczenie budzi wciek" zazdro.
Z oszczdnoci (i przy wydatnej finansowej pomocy Ojca) kupi"a
podmiejsk will. Podzieli"a j na trzy umeblowane mieszkania i ko-
rzystnie wynajmowa"a, uciu"ane w ten sposób pienidze wymieniajc
co prdzej na z"ote, okrglutkie, po"yskliwe dolary, przechowywane
starannie w bia"ych, szeleszczcych bibu"kach.
 Mój skarbiec!  mawia"a czule, przekonana najg"biej o w"asnej
skrztnoci i zapobiegliwoci.  W póniejszych latach y bd mog"a
z tego najspokojniej w wiecie.
Vanitas vanitatum1. Jak na ironi losu ju w niewiele lat póniej po-
ar  pospolity, adnym wojennym dzia"aniom niedajcy si przypi-
sa  strawi" a po fundamenty podmiejsk will, w której tyle pok"a-
da"a nadziei. Nawet mebli nie zdo"ano wyratowa, a sumka ubezpie-
czeniowa wyp"acona za te nag"e straty te niebawem si rozpe"z"a.
I gromade tu, cz"owiecze, cenne kamyki, buduje na kamieniu! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •