[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Haskell z zakłopotaną miną długo przyglądał się, jak jezdzcy wspinają się na grzbiet po przeciwnej
stronie doliny. Wreszcie otrząsnął się i wrócił do sieni, wołając Annie.
Ram i Eden opuścili sypialnię póznym popołudniem. Haskell patrzył na Eden, jak kołysze
spódnicą, i na syna, który nie może od niej oderwać rąk. Poczuł, że jego zazwyczaj nieczułe serce
topniało. Potarł pierś dłonią, zastanawiając się, czy przypadkiem nie il:st na coś chory.
- Był u nas Czarny Angus - burknął, patrząc, jak Ram sadza przy stole Eden, a potem zajmuje
miejsce naprzeciw niej
- Czarny Angus? Czego chciał tym razem?
- Przyjechał w sprawie testamentu MacPhersona - odparł Haskell.
- Ach, tak - Ram skinął głową i zabrał się do napełniania miseczki owsianką, podczas gdy Eden
nalewała herbatę.
- W sprawie testamentu MacPhersona - powtórzył Haskell, spoglądając na szerokie barki swego
syna. Był pełen podziwu dla wyglądu młodego byczka. I dla jego wytrzymałości.
- Spodziewaliśmy się, że tak będzie - odparł Ramsay, wzruszając ramionami i przyglądając się, jak
Eden kruszy szczupłymi palcami brązowy cukier do miseczki z owsianką, a potem zalewa
mieszankę świeżą śmietaną. Uśmiechnął się do niej, a ona ładnie się z.arumieniła. - Sprawa
powraca prawie w każdym pokoleniu i ... utyka w martwym punkcie.
- To mi się nie podoba. lan myśli o żeniaczce, a Angus rozgłasza, że chce mu znalezć dom. Chytra z
niego sztuka. Wiedzą już o tym nawet w Edynburgu.
- lan się żeni? - spytała Eden zdziwiona.
- Prawdopodobnie - odparł Haskell, marszcząc nos.
- Grenbruck nie jest przecież takie małe, by nie znalazło się tam miejsce dla żony lana. My, żony,
nie zajmujemy wiele przestrzeni - powiedziała Eden, spoglądając zalotnie na męża.
- Ty nie zajmujesz przestrzeni, ty jÄ… bierzesz w posiadanie ¬stwierdziÅ‚ Ram z uÅ›miechem.
- Ale lan nie dostanie Grenbruck - mruknął zirytowany Haskell. Czuł się odrzucony i niepotrzebny.
- Tak? - Eden uprzejmie podtrzymywała rozmowę.
- Grenbruck dostanie Mattais, syn Angusa z prawego łoża. - Haskell spochmurniał jeszcze bardziej.
- lan nie dziedziczy po Angusie.
- Wy, szkoccy lordowie, i te wasze prawa, dotyczące dziedzictwa - cicho roześmiała się Eden. - I co
my mamy z tym wspólnego? - Ma nieszczęście być synem kogoś innego niż Angus - rzekI Ram
cierpkim tonem. - Ale to częsta przypadłość w naszej okolicy.
Eden wpiła wzrok w Rama, a potem w HaskeIIa, który się zaczerwienił. Zganiła samą siebie. Nie
powinna była myśleć tego, co pomyślała. Ram szybko wybawił ją z kłopotu.
- lan jest moim przyrodnim bratem ... i naj starszym dzieckiem HaskeIIa ... z tego, co nam
wiadomo.
Przyrodni bracia, dumała Eden. To wyjaśniało, dlaczego lan wydawał jej się dziwnie znajomy,
dlaczego od samego początku tak ją pociągał. Zdumiewające, że sama na to nie wpadła.
- To wyjaÅ›nia, dlaczego ty i lanjesteÅ›cie pod wieloma wzglÄ™da¬mi tacy podobni - powiedziaÅ‚a i
zdała sobie sprawę, że ojciec i syn przyglądająjej się z uwagą. Chyba niepotrzebnie to
powiedziałam, pomyślała, gdy Ram zmarszczył brwi. Przypomniała jej się kłótnia na temat jej
rzekomych "schadzek na wrzosowiskach". - To znaczy, że Carina ...
- Także jest jego przyrodnią siostrą - dokończył Ram.
- Ale lan nosi nazwisko Barclay ...
- Angus ożenił się z jego matką tuż przed narodzinami lana i dal dziecku swoje nazwisko. Ale w
żyłach lana nie płynie krew BarcIayów i dlatego nie może odziedziczyć Grenbruck. Więc Angus
chce zdobyć dla niego Skyelt, wykorzystując testament MacPhersona - rzekł HaskeII i popadł w
ponure zamyślenie. Zaklął szpetnie i wyszedł z sieni. Jest naprawdę zdenerwowany, pomyślała
Eden.
- Co to jest ten testament MacPhersona? - Spojrzała pytająco na męża.
- Dziwnie sformułowany zapis sprzed ponad stu pięćdziesięciu lat, to jest z czasów, gdy stary
MacPherson posiadał Skyelt i okoliczne ziemie. Uznanie jego legalności nadal stanowi problem. Co
jakiś czas któryś z BarcIayów wyciąga go, by coś wymusić od MacLeanów. To tylko luzne
sformułowania ... i tak dyskusyjne, że l,wykIe wyciągane są inne rzeczy. Zawsze kończy się
awanturą i wysokimi kosztami. - Ram wzdrygnął się teatralnie i Eden głośno się roześmiała.
- HaskeII sam jest sobie winny, że Angus odgrzebał testament.
Podsunął ranowi ten pomysł, gdybym ... - Ram zamilkł i z zagadkowym uśmiechem zajął się
jedzeniem.
- Gdybyś co? - zaciekawiła się Eden.
- Gdybym dzięki tobie nie spełnił warunków HaskeIIa ... - znów przerwał i powrócił do jedzenia,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]