[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nadkwasotę. Zmieniamy Sledge a na Saxona.
Kathryn potrząsała głową, osłupiała.
Powtarzałam panu w kółko, że jestem temu przeciwna. To nic nie da.
Oczywiście, że da. Potraktowałabyś poważnie faceta, który się nazywa
Sledge?
Już potraktowałam zaznaczyła. I pan także, inaczej by go pan nie
zatrudnił. Przypuszczam, że Sledge może poprowadzić ten program bez żadnych
dodatkowych zmian. Jest w tym dobry. Zrobi z Pod ostrzałem prawdziwy hit. On
jest inny, a przez to wyjątkowy.
Miałem rację stwierdził z niesmakiem. Zakochałaś się w nim.
Kathryn przypomniała sobie, żeby nie zaczynać z góry przegranej dyskusji na
temat gustów Renfroe a.
Mówię o sprawach zawodowych, panie Renfroe. Zostałam zatrudniona po to,
żeby udzielać rad, i właśnie to robię.
Zostałaś zatrudniona, żeby udzielać takich rad, jakich my ci każemy udzielać.
Kathryn zdała sobie sprawę, że jej kontrakt z telewizją wisi na włosku.
Nie będę niczyją zabawką powiedziała spokojnie. Jestem specjalistką w
swojej dziedzinie. I nie zamierzam mieć nic wspólnego ze zmianą nazwiska
Sledge a.
I tak je zmienimy, z tobą czy bez ciebie zapewnił Renfroe.
Dobrze powiedziała Kathryn wstając. W takim razie beze mnie.
Sam to zrobię! groził jej Renfroe.
Już pan się pozbył zabawek? No to powodzenia. Bo może pan ich jeszcze
potrzebować!
Popędziła do drzwi, chciała uprzedzić Sledge a w porę, zanim sprawa się
rozdmucha, ale Renfroe ją wyprzedził.
Gdzie jest Sledge? huknął do sekretarki.
W studiu odpowiedziała.
Renfroe zmroził Kathryn wzrokiem i pobiegł wykonać czarną robotę.
Nie widząc innego wyjścia, Kathryn poszła do garderoby Sledge a i
postanowiła tam na niego poczekać. Tak wiele było do stracenia.
Mówiła sobie, że Sledge nie potrzebuje, żeby walczyła o jego sprawy.
Zwyczajnie odmówi zmiany nazwiska, rzuci Renfroe owi w twarz parę mocnych
słów i będzie po wszystkim. I nikt nie poczuje się dotknięty.
Uzmysłowiła sobie, że Sledge od samego początku prowadził wojnę z
Renfroe em, nic sobie nie robiąc z jego zaleceń. Był niezależny. Był taki od dnia,
w którym go poznała. Może dlatego się w nim zakochała?
Zamknęła oczy i sięgnęła myślami wstecz, próbując sobie przypomnieć, kiedy
właściwie poczuła coś do Sledge a. Tego wieczoru po przyjęciu? Nie, to stało się
wcześniej. Wtedy, kiedy zgoliła mu wąsy? Też nie. Straciła serce w chwili, kiedy
ich oczy się spotkały w barze Steppin Out .
Zachciało jej się śmiać, kiedy sobie przypomniała, jak zawzięcie dążyła do
tego, żeby go zmienić. Weszła razem z nim do tego właśnie pokoju, zlekceważyła
jego złośliwą propozycję, że może urządzić przemeblowanie, chwyciła ją zazdrość
nad zdjęciem jego siostry...
Wstrzymała oddech widząc, że na ścianie obok lustra wisi jeszcze jedno
zdjęcie. Wstała i podeszła, żeby się przyjrzeć z bliska. To było znajome zdjęcie z
gazety. Tylko Brada wyciął. Najpierw twierdził, że musiałby być głupi, żeby
trzymać zdjęcia kobiet na ścianie, a teraz powiesił tam sobie ją.
Azy zakręciły jej się pod powiekami. %7łałowała, że zmarnowała tyle czasu na
kłótnie. Przyrzekła, że mu to wynagrodzi. Powie mu...
Drzwi otwarły się z hukiem i Sledge wpadł do garderoby.
A ty co tu robisz? spytał gorzko. Oglądasz sobie widoki? Wpadłaś, żeby
zobaczyć, co z twoim najnowszym pomysłem?
Sledge, nic nie rozumiesz. Zmiana nazwiska nie była...
Nie będzie żadnej zmiany nazwiska! Wyciągnął z szafy wielkie pudło i
zaczął do niego wrzucać ubrania Chociaż raz ci się nie udało! Możesz sobie iść
gdzie indziej i zaczynać swoją radosną twórczość od nowa!
Jego oskarżenia zdumiały Kathryn, ale i rozzłościły.
Myślisz, że ja to wszystko wymyśliłam? %7łe to był mój pomysł?
Nie wiem, jak to możliwe, że wcześniej cię nie przejrzałem! miotał się, ze
złością upychając rzeczy do pudła. Wcale mnie nie chciałaś. Nigdy nie chciałaś
żadnego prawdziwego mężczyzny. Potrzebny ci był ktoś, kogo mogłabyś urabiać i
zmieniać. A mnie nie umiałaś, więc dałaś mi nowe ubranie, fryzurę i twarz. A
kiedy i to nie wystarczyło, postanowiłaś dać mi inne nazwisko!
Popędził do łazienki, żeby uprzątnąć rzeczy z apteczki.
A mówiłaś, że to moja miłość własna. %7łe jest za bardzo wybujała! Coś ci
powiem. To ty jesteś próżna i przeceniasz swoje znaczenie! Bo jak można sądzić,
że nikt nie jest dość dobry, jeżeli nie potrzebuje, żeby go z wielkim wysiłkiem, i
twoją pomocą, przerobić?!
Sledge, przestań! Nie wiesz, o czym mówisz!
Ja nie wiem? Myślisz, że nie zauważyłem, że bawisz się w damskiego
Pigmaliona? Ale to już skończone, proszę pani. Bo właśnie rzuciłem tę parszywą
pracę! Nie potrzebuję jej! Nie potrzebuję Renfroe a, i ciebie też nie! Z furią
zaczął zrywać fotografie ze ściany. Kiedy doszedł do tej najnowszej, pomachał nią
Kathryn przed oczami, żeby na pewno zobaczyła.
I tego też nie potrzebuję! rzucił fotografię prosto do kosza na śmieci.
Na brzęk rozbitego szkła Kathryn ścisnęło się serce. Mrugała rozpaczliwie, ale
łzy i tak pociekły jej po policzkach.
Sledge, nie możesz uwierzyć, że ja nie mam nic wspólnego z... łkała.
Oszczędz sobie! krzyknął, chwytając za klamkę.
Byłem głupi, że się w tobie zakochałem. I zapłacę za to. Ale nie pozwolę,
żeby mi ktoś jeszcze dołożył!
Rozdział 11
Kathryn nie pamiętała, ile czasu upłynęło, zanim pozbyła się czarnych myśli.
Co jej to da, że dalej będzie rozpaczać? Zasłużyła na przykre słowa, które usłyszała
do Sledge a. Co innego mógł sobie pomyśleć? Renfroe na pewno przedstawił
sprawę zmiany nazwiska jako jej kolejny szaleńczy wymysł. Właściwie to
bezustannie krytykowała Sledge a. Ale chciała w ten sposób ukryć swoje
niebezpieczne uczucia. A teraz to się zwraca przeciwko niej.
Wytarła oczy drżącymi rękami, wzięła głęboki oddech. Wszystko po kolei,
powiedziała sobie. Najpierw załagodzi sprawę z Renfroe em i spróbuje nakłonić
Sledge a, żeby wrócił do pracy. Jego miejsce jest w telewizji i zrobi co w jej mocy,
żeby z niej nie zrezygnował. Potem postara się wytłumaczyć mu, że nie zależało
jej, by go zmieniać. Modliła się, żeby miał dość czułości w sercu, by jej uwierzyć.
A potem znajdzie sposób, żeby go przekonać, że go kocha i nie da mu odejść.
Zanim nie opuściła jej odwaga, szybko wyszła na korytarz i pomaszerowała do
Renfroe a. Siedział zgarbiony przy biurku, zakrywał twarz dłońmi i potrząsał
głową, jakby nie mógł uwierzyć w coś, co się właśnie stało.
A więc tak pan się wszystkim zajął? Zrobił ze mnie kozła ofiarnego, kiedy już
inaczej nie było można?
Renfroe spojrzał na nią sponad czubków palców.
Jak można tak mnie posądzać? Zrobiłem, co uznałem za stosowne. Myślałem,
że kiedy powiem, że to twój pomysł, to będzie mieć większą wagę.
I miało, rzeczywiście wybuchnęła. Panie Renfroe, odwagi to panu nie
brakuje!
Jestem w złym nastroju, Kathryn. Co chcesz, żebym ci powiedział? Mam się
przyznać, że mi się nie udało?
Kathryn nie wiedziała, dlaczego jego charakter nieustannie ją zaskakuje.
Spróbuję przekonać Sledge a, żeby wrócił, bo uważam, że tu jest jego
miejsce. Ale chcę, żeby otrzymał pewne gwarancje.
Renfroe nie wyglądał na przekonanego.
Nie wróci. Nadaje się do tej pracy jak nikt inny, ale nie sądzę, żeby dało się
go namówić. A to znaczy, że jesteśmy skończeni. Bez niego program jest
pogrzebany. I ja też.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]