[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Santos zetknął się z nim wcześniej, dlatego wiedzi-
aÅ‚, że nic nie sprawi Raphaëlowi wiÄ™kszej przyjem-
noÅ›ci niż sprzÄ…tniÄ™cie Açoazul sprzed nosa rywala.
Składniki rodzinnego majątku zostałyby wówczas
bezwzględnie podzielone i rozproszone po świecie
dla zysku.
Nie pozwoli na to.
76/185
Zniecierpliwiony spojrzał na zegarek. Przed
chwilą Carlos wysłał wiadomość, że dojeżdżają,
Gabriel był więc chwilowo zdany tylko na siebie.
Z ponurą miną zszedł po stopniach prowadzących
na niższy poziom, gdzie bawili obaj biznesmeni.
 Nareszcie.  Odwrócił się, słysząc melodyjne,
kobiece szczebiotanie.
Adriana da Costa wołała z kabiny plażowej
rozłożonej nad wodą. Brylowała w skąpym kosti-
umie, otoczona wianuszkiem pięciu półnagich ad-
oratorów. Proponowali smakołyki, których nie
tknęłaby za żadne skarby świata. Jakiś
nieszczęśnik bezmyślnie podsuwał półmisek
z serami i pieczywem. Chleb z serem? Dobre sobie.
Najbardziej tuczącym posiłkiem Adriany pozost-
awały cygaretki mentolowe i garść rodzynek.
Prężąc się na leżaku, wyciągnęła chude ramię,
żeby przytrzymać na głowie słomkowy kapelusz
z ogromnym rondem. W drugiej ręce ściskała kiel-
iszek czegoś, co wyglądało jak woda, ale było za-
pewne wódką z lodem.
 Cóż za miła niespodzianka  powiedziała, prze-
ciągając słowa. Błądziła wzrokiem po szortach
mężczyzny i założonym na gołe ciało
bezrękawniku.  Nie miałam pojęcia, że Felipe cię
77/185
zaprosił.  Uśmiechnęła się chytrze.  Słyszałam,
że się poróżniliście.
Powstrzymał się od komentarza. Modelka
doskonale wiedziała, dlaczego nie doszło do zawar-
cia umowy. Odkąd zakończył się ich burzliwy ro-
mans, próbowała wszelkimi sposobami zwrócić na
siebie uwagę. Postanowiła zaciągnąć Gabriela do
łóżka albo przynajmniej posmakować zemsty.
Pogardzał nią.
Zmusił się do uśmiechu i przecisnął między kor-
donem lowelasów, zajmując miejsce
u wypielęgnowanych stóp.
 Oliveira wie, że masz towarzystwo?
 Mówisz o nich?  Machnęła w stronę
młodzieńców.  Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
 Takie zachowanie nie przystoi zaręczonej
kobiecie.
 Zostawcie mnie  rozkazała po angielsku. Pod-
niosła się z leżaka lekko naburmuszona.  Aatwo ci
mówić. Przez ciebie tkwię w związku, który wcale
mi nie służy.
 Nikogo nie swatałem.
 A co innego mogłam zrobić po tym, jak mnie
rzuciłeś?  Wyprostowała się i nachyliła, aby lepiej
wyeksponować biust.  Jeszcze nikt mnie tak nie
potraktował. Telefon milczał jak zaklęty, więc
78/185
przyjęłam pierwszego bogatego mężczyznę, który
mi się oświadczył.
 I dlatego chcesz doprowadzić do zerwania
negocjacji?
 Powiedziałam Felipe, że byliśmy kochankami.
Przecież to prawda.
 Zasugerowałaś znacznie więcej  sprostował. 
Pozwoliłaś mu myśleć, że przeniosłem się na stałe
do Rio, żeby cię odzyskać.
Adriana przypominała zadowolonego z siebie
persa.
 A jest inaczej?  Zatrzepotała rzęsami.
Zastanowiły go jej niewyczerpane pokłady
próżności. Jako kochanka też się nie sprawdzała 
nieustannie szalała z zazdrości. A przy tym wi-
erzyła święcie, że może zdobyć każdego
mężczyznę.
Miał ochotę wyprowadzić ją z błędu, ale obawiał
się, że wówczas przysporzy większych kłopotów,
opowiadajÄ…c narzeczonemu niestworzone historie.
Próbując ukryć niechęć, odpowiedział:
 Zawsze będę mile wspominał wspólne chwile,
ale to przeszłość. Spotkałem wyjątkową kobietę
i bardzo mi zależy na związku.
 Tobie?  Adriana zaniemówiła. Przyjął owo za-
skoczenie z niemałą satysfakcją. Wynajęty na
79/185
wieczór zespół zagrał sambę. Głos mew szybują-
cych nad głowami zmieszał się ze śmiechem gości
i okrzykami plażowiczów.  Nie wierzę  jęknęła. 
%7Å‚adna ciÄ™ nie usidli.
 To się już stało.
 Znam ją?  dopytywała się.
 Moja sekretarka  wyjaśnił.  Laura Parker.
Wstrzymała oddech.
 Wiedziałam.  W oczach Adriany pojawił się
złowrogi błysk.  Zawsze podejrzewałam, że coś
was łączy. Za każdym razem, gdy wracałeś do niej
w środku nocy albo tłumaczyłeś pokrętnie,
dlaczego z tobą mieszka. Nigdy nie wierzyłam, że
chodzi o pracÄ™.
 Nie okłamywałem cię  odparł.  Wtedy rzeczy-
wiście tak to wyglądało.
 Bzdura. Zawsze byliście blisko!
 Zgoda. Przyjazniliśmy się  przyznał szybko. 
Ale nic się nie wydarzyło. Aż do czasu, gdy&
 Oszczędz mi szczegółów  syknęła.
Kabinę zasnuł potężny cień.
 JakiÅ› problem?
Wejście tarasował wielki brzuch Felipe Oliveiry.
Para bezwzględnych oczu osadzonych w kwad-
ratowej czaszce bacznie sondowała otoczenie. Na-
jwyrazniej biznesmen zauważył, że niewygodny
80/185
gość zmierza nad basen, i natychmiast ruszył za
nim. Perfeito, pomyślał Gabriel z wściekłością.
 Ależ skąd.  Zastanawiał się, jak zareaguje
naburmuszona Adriana.  Mówiłem właśnie
przyszłej pannie młodej, że także znalazłem
szczęście. Chodzi o moją byłą pracownicę. Zam-
ierzamy razem zamieszkać.
 Zamieszkać?  przerwała milczenie modelka.
Gospodarz gładził podwójny podbródek, nie
tracąc czujności.
 Zatem związałeś się z inną kobietą? Ro-
mantyczna historia, a jaka wygodna.
Stary nie był głupcem. Santos wzruszył tylko
ramionami.
 Ona jest dla mnie wszystkim.
Adriana wyszeptała jakieś bluznierstwo.
 Zawsze podejrzewałam, że ta szara mysz za-
kochała się w tobie po uszy.
Zakochała? Niemożliwe. Laura była na to zbyt
mądra. Dobrze znała jego wady, a nigdy nie
ulokowałaby uczuć w niewłaściwej osobie. Cho-
ciaż, z drugiej strony? Zawahał się, kiedy pomyślał
o nieobecnym ojcu Robby ego.
 Gdy zobaczyłam te wielkie maślane ślepia
wodzące za tobą nieustannie, uznałam, że to tylko
kwestia czasu  syknęła z odrazą i zaraz dodała: 
81/185
Wasz zwiÄ…zek nie przetrwa. Oboje doskonale
wiemy, co siÄ™ dla ciebie liczy.
Zwiadom obecności Oliveiry, zareagował
wyjątkowo chłodno:
 Co takiego?
 Władza. Splendor. Nieskrępowany seksapil,
którego brak twojej asystentce.  Odrzuciła głowę.
Cichy męski pomruk rozszedł się po tarasach jak
wzbierający grzmot. Adriana z zainteresowaniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •