[ Pobierz całość w formacie PDF ]

55
 Dobra rada. Ale to wymaga delikatności.
 Czy mieszkasz tutaj, Sally? W Londynie?
 Podróżuję.
 Czy Swain też jest  wolnym strzelcem ?
 On tak uważa. Stara się o wpływy, kłania się we właściwym kierunku; to
jest potrzebne, jeśli chce robić interesy. Ale mnie to denerwuje.
Wychyliła resztę brandy i oblizała wargi.
Kumiko zadrżała.
 Nie musisz się obawiać Swaina. Yanaka mógłby go zjeść na śniadanie. . .
 Nie. Przypomniałam sobie tych chłopców w metrze. Tacy chudzi. . .
 Dracule.
 To gang?
 Bosozoku  oświadczyła Sally. Miała poprawną wymowę.   Plemio-
na wędrowne ? W każdym razie są jak plemię.  Nie było to właściwe słowo,
ale Kumiko miała wrażenie, że pojmuje rozróżnienie.  Są chudzi, ponieważ są
biedni.
Sally machnęła na kelnera, żeby przyniósł następną brandy.
 Sally. . .  zaczęła Kumiko.  Kiedy tu jechałyśmy, to nasza trasa, te
pociągi i taksówki, to było po to, żeby się upewnić, że nikt nas nie śledzi?
 Nic nie jest pewne.
 Ale kiedy szłyśmy na spotkanie z Tickiem, nie podjęłaś żadnych środków.
Ktoś mógłby nas śledzić bez trudu. Zatrudniasz Ticka do szpiegowania Swaina,
a jednak nie zachowujesz ostrożności. Przyprowadzasz mnie tutaj i jesteś bardzo
ostrożna. Dlaczego?
Kelner postawił przed Sally parujący kieliszek.
 Spostrzegawcza jesteś, maleńka.  Pochyliła się i wciągnęła nosem opary
brandy.  To jest jakoś tak, rozumiesz. . . Z Tickiem może po prostu chciałam
zrobić jakąś akcję.
 Ale Tick martwił się, żeby Swain go nie wykrył.
 Swain go nie ruszy, jeśli będzie wiedział, że Tick pracuje dla mnie.
 Dlaczego?
 Bo wie, że mogłabym go zabić.  Podniosła kieliszek. Nagle wydała się
szczęśliwsza.
 Zabić Swaina?
 Tak jest.  Napiła się.
 Więc dlaczego dzisiaj byłaś taka ostrożna?
 Bo czasem przyjemnie jest strząsnąć z siebie to wszystko i wyrwać się na
wolność. Są szansę, że nam się nie udało. Ale może tak. Może nikt, zupełnie nikt
nie wie, gdzie jesteśmy. Miłe uczucie, prawda? Może masz pluskwę. . . Myślałaś
kiedyś o tym? Może twój ojciec, książę Yak, wstawił ci mały przekaznik, żeby
56
wiedzieć, co się dzieje z jego córką. Masz śliczne ząbki; może dentysta tatusia
wcisnął tam jakiś hardware, kiedy byłaś pod stymem. Chodzisz do dentysty?
 Tak.
 Używasz wtedy stymu?
 Tak. . .
 No widzisz. Może słucha nas w tej chwili. . .
Niewiele brakowało, a Kumiko wylałaby resztkę swojej czekolady.
 Spokojnie. . .  Malowane paznokcie stuknęły o przegub Kumiko.  Nie
przejmuj się tak. Nie wysłałby cię tutaj z pluskwą. Wrogowie za łatwo mogli-
by cię wyśledzić. Ale rozumiesz teraz, o co mi chodzi? Dobrze jest się wyrwać,
a przynajmniej próbować. Na wolność.
 Tak  odparła Kumiko. Serce wciąż biło jej mocno, narastała panika. 
On zabił moją matkę  wyrzuciła z siebie, a potem zwymiotowała czekoladę na
szarą marmurową posadzkę kawiarni.
* * *
Sally prowadziła ją obok kolumn katedry św. Pawła. Milczała. Kumiko, w cha-
otycznym transie zawstydzenia, rejestrowała przypadkowe informacje: biały ko-
żuszek jako podpinka skórzanej kurtki Sally, oleiste tęczowe lśnienie piór gołębia,
kiedy schodził im z drogi, czerwone autobusy niby gigantyczne zabawki w Mu-
zeum Transportu, Sally grzejąca dłonie o styropianowy kubek parującej herbaty.
Zimno. . . Teraz już zawsze będzie zimno. Lodowata wilgoć pradawnych kości
miasta, zimne wody Sumidy, które wypełniły płuca matki, chłodny lot neonowych
żurawi.
Matka była drobna i smagła; złociste pasemka w gęstych czarnych włosach
przypominały jakieś rzadkie tropikalne drewno. Matka pachniała perfumami i cie-
płą skórą. Matka opowiadała jej bajki o elfach, wróżkach i Kopenhadze, mieście
za siedmioma morzami. Kiedy Kumiko śniła o elfach, były podobne do sekretarzy
ojca: szczupłych, poważnych, w czarnych garniturach i ze zwiniętymi parasolami.
W opowieściach matki elfy robiły różne niezwykłe rzeczy; te opowieści były ma-
giczne, gdyż zmieniały się w miarę powtarzania i nigdy nie miała pewności, jak
bajka skończy się danej nocy. Występowały tam również księżniczki i baleriny,
a Kumiko wiedziała, że każda z nich jest w jakiś sposób jej matką.
Księżniczki-baleriny były piękne, ale ubogie, tańczyły dla miłości w sercu da-
lekiego miasta, gdzie podziwiali je artyści i młodzi poeci, przystojni i biedni. Aby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •