[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaśmiał. Tyle lat przeżył, sprzedając wszystko, co dało się sprzedać.
Aącznie ze swoim ciałem. To dobry czas, żeby nabrać skrupułów.
 Niczego nie chcę  odpowiedział.
151/272
 Chce pan mojej córki  odparła ostro  lub jej pieniędzy.
 Nie chcę jej pieniędzy.
Prychnęła.
 Proszę mi tylko nie wmawiać, że to miłość. Nie ścierpię tego.
 Nie  przytaknął.  To nie miłość. Ale pragnę jej i chcę ją
zdobyć, gdy nadarzy się ku temu okazja. Jestem draniem i dlatego
kazałem jej się trzymać z daleka ode mnie.
 Jakie to szlachetne z pańskiej strony  zadrwiła, przypomina-
jąc mu Lysette. Jej niebieskie oczy słały mu szorstkie spojrzenie,
a ponętne usta wykrzywiły się z niesmakiem.
 Cieszę się, że udało mi się zdobyć pani akceptację.  Rozparł
się wygodnie w fotelu, wiedząc, że to tylko rozdrażni ją jeszcze
bardziej. Sam z każdą chwilą odczuwał coraz większy gniew. Nie
miał nic przeciwko nazywaniu go egoistycznym libertynem, gdy
sobie na to zasłużył. Ale nie, kiedy próbował poświęcić się dla
kogoś.
 Dlaczego akurat moja córka? Może pan mieć każdą inną kobi-
etę. Może zamożną wdowę? Czy też nie jest pan wystarczająco
zaradny?
Simon uśmiechnął się nieszczerze.
 Wiem, że trudno pani w to uwierzyć, ale nie jestem łowcą
posagów. Podziwiam pani córkę. Jest w niej ta sama siła przekon-
ania, jaką pani wykazała się dziś, przychodząc tutaj. Jest też
piękna, a ja jestem normalnym, zdrowym mężczyzną. Nie
mógłbym nie zauważyć jej urody. Nie przyświeca mi żaden ukryty
cel. To ona się ze mną skontaktowała, nie na odwrót. Gdyby do
mnie nie przyszła, ja z pewnością nie wykonałbym żadnego ruchu.
Zacisnęła szczękę.
 Hrabino.  Simon się wyprostował.  Najlepiej będzie, jeśli
wyjedziecie z Paryża. Nie wiem, jak jaśniej mógłbym się wyrazić.
Kobieta tak bardzo podobna do pani córki, uwikłana jest w różne
niebezpieczne sprawy. Stałoby się nieszczęście, gdyby pomylono te
dwie kobiety.
152/272
 Kobieta, którą nazywa pan Lysette  syknęła wicehrabina.
 Tak, Lysette Rousseau.  Wzruszył ramionami.  Ale to nie ja
ją tak nazwałem, więc proszę mnie za to nie winić.
Wicehrabina pobladła, co od razu przykuło uwagę Simona.
 Czy to nazwisko jest pani znajome?  zapytał, kładąc ręce na
kolanach.  Wszelkie informacje mogą okazać się bardzo przydat-
ne w rozwiązaniu tej sprawy.
 Sprawy mojej rodziny pana nie dotyczą!  Wstała, próbując
odwrócić jego uwagę od swojego zdenerwowania.  Mówi pan, że
moja córka sama szuka z nim kontaktu. Proszę pozwolić zatem, że
wyślę pana na wakacje.
Simon również wstał.
 Nie.
 Jakże to tak. Z pewnością są miejsca, które chciałby pan
odwiedzić. Hiszpania? A może powrót do Anglii?
 Polska?  wypalił, splatając ręce za plecami, by nie zaciskać
ich w pięści. Poczuł opór kłykci posiniaczonych i obolałych po
bójce w tawernie. Ból odciągnął jego uwagę i pomógł zapanować
nad furią.
 To może przedłużone wakacje? Takie, które trwają do końca
życia, hm?  Ramiona wicehrabiny były wyprostowane, broda
uniesiona, a uśmiech niewinny. Mieszanka uroku i determinacji.
Zupełnie jak Lynette.
Hrabina nie zdawała sobie sprawy z tego, że głębsze spojrzenie
w życie Lynette sprawiało tylko, że pragnął jej jeszcze bardziej.
Wicehrabia był szczęśliwym człowiekiem, mając taką żonę.
Przyszły mąż Lynette również będzie szczęściarzem.
Ta myśl go obezwładniła. Wymyła gniew i niechęć, po-
zostawiając jedynie nużącą rezygnację.
 Podaj swoją cenę  nie ustępowała.
Simon skrzyżował ręce.
 Zakładasz pani, że jestem niedrogi.
W jej oczach pojawił się blask triumfu.
153/272
 By móc pozwolić sobie na to wszystko?  powiedziała,
wskazując zamaszystym gestem ręki na wyposażenie saloniku. 
Jestem kobietą, panie Quinn. Doskonale znam się na cenach i war-
tości. Wiem, że pański wyjazd będzie kosztować mnie fortunę.
Poczuł skręt żołądka i gorzki smak w ustach. Sama myśl
o przyjęciu pieniędzy w zamian za zrezygnowanie z Lynette,
przyprawiała go o mdłości, ale ten plan miał niezaprzeczalne
zalety. Gdyby wicehrabina obdarzyła go chociaż połową kwoty,
którą skonfiskował Eddington, mógłby żyć wygodnie i beztrosko
do końca swoich dni. Byłby wolny od wszelkich obciążeń. Mógłby
spakować rzeczy, lub nawet je zostawić, i zacząć gdzieś wszystko od
nowa.
Lynette byłaby bezpieczna, z dala od jego żądzy i wiedzy
o Lysette.
Simon chrząknął, oczyszczając gardło. Nienawidził Eddingtona
za to, że przez niego musiał martwić się o pieniądze. Knowania
lorda doprowadziły, że był uwięziony blisko kobiety, której nie
mógł się oprzeć, a której nie mógł mieć.
Chyba że przyjmie propozycję wicehrabiny.
Odetchnął z wysiłkiem, czując nagłe zmęczenie wydarzeniami
ostatnich kilku dni.
 Potrzebuję czasu do namysłu.
Wydawała się gotowa do dalszej dyskusji, ale w końcu tylko
kiwnęła głową.
 Rano przyślę posłańca. Czy to panu odpowiada?
 Nie, zupełnie mi to nie odpowiada.  Spojrzał na nią. Wiedzi-
ał, że chce chronić córkę, ale nie mógł ścierpieć, że to on był
niebezpieczeństwem, przed którym należało ją chronić.  Sądzi
pani, że kieruje mną chęć zysku. %7łe to dlatego w ogóle rozważę
pani obrazliwą propozycję. Ale kieruje mną jedynie troska
o Lynette i obawa, że jeśli nie wyniosę się daleko stąd, w końcu
spotka Lysette Rousseau.
 I zniszczy pan jej życie, gdy dostanie się w pańskie ręce.
154/272
 Tak, z pewnością  zgodził się, nie widząc sensu owijania
w bawełnę.
 Jaka szkoda, że nie użyje pan własnych środków na podróż.
Zacisnął szczękę.
 Tak, szkoda.
Marguerite zeszła po schodkach prowadzących na ulicę, ogląda-
jąc się jeszcze raz na dom za jej plecami. Była roztrzęsiona po
spotkaniu z Simonem Quinnem.
Ten człowiek był niebezpieczny.
Nie miała okazji dobrze mu się przyjrzeć w ogrodzie baronowej
Orlindy. W powietrzu unosił się dym i musiała zabrać Lynette
w bezpieczne miejsce. W jasnym świetle nienagannie urządzonego
saloniku wyglądał oszałamiająco. Jego czarne jak atrament włosy
i jasne, błękitne oczy wprowadzały mętlik w kobiecej głowie.
Przez lata spotkała wielu mężczyzn. Ale żaden nie miał takiego
uroku jak Saint-Martin. Było w nich coś więcej niż sam przyciąga-
jący wygląd. Patrzyli na kobietę z taką intensywnością i zmysło-
wością, jakby nic poza nią się nie liczyło. Nic nie mogło odciągnąć
ich uwagi. Obserwowali kobietę uważnie, aż zaczynała się za-
stanawiać, czy zachowują podobną atencję w sypialni.
Na niektórych kobietach takie zabiegi nie robiły wrażenia. Ale
Marguerite nie należała do nich, a Lynette była zupełnie jak ona.
Westchnęła i podając dłoń stangretowi, wsiadła do powozu.
Kiedyś była przekonana, że Lynette wyjdzie młodo za mąż. Podob-
nie jak Marguerite, Lynette lubiła mężczyzn i była z natury bardzo
zmysłowa. Ale były do siebie znacznie bardziej podobne niż
początkowo sądziła.
Podobnie jak kiedyś Marguerite zwlekała z wyborem męża, aż [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •