[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zainteresują. Zabezpieczymy i przekażemy do Zakładu Kryminalistyki.
Energicznie wzięli się do pracy. Duży pokój zawalony był przyborami
fotograficznymi, aparatami, papierami, statywami, tekturami. Na oknach butelki i słoiki z
najrozmaitszymi chemikaliami, na półkach, gęsto zawieszonych na ścianach, książki, albumy
i pudełka z fotografiami. Tyle tego wszystkiego, że nie wiadomo było, do czego się najprzód
zabrać.
Sierżant Pakuła znalazł w kuchni projektor i przyniósł go Downarowi.
- Facet nie tylko fotografował, towarzyszu majorze, ale i kino sobie w mieszkaniu
urządzał. Droga rzecz taka maszynka.
Downar z zainteresowaniem obejrzał projektor.
- Znalezliście także jakieś błony?
- Pełno. Błony, odbitki, negatywy, pozytywy. Co kto chce. Gołe babki, psy, koty,
widoczki, parę zdjęć jakiegoś starszego gościa, kolumna Zygmunta, Starówka. Dużo tego...
Podczas gdy Downar zapoznawał się z dorobkiem artystycznym Czarnowskiego,
Olszewski kolejno wyciągał z biurka szuflady i zagłębiał się w studiowaniu korespondencji.
Na dnie jednej z szuflad znalazł fotografię, nieco już przyżółkłą.
- Zobacz, Stefan. Skądś znam tę twarz.
Downar zbliżył się i wziął do ręki zdjęcie.
- Fotografia tego starszego pana stała na etażerce w mieszkaniu Wołczewskiej. Czekaj,
czekaj... I te negatywy, które przed chwilą oglądałem...
- Kukułka! - zawołał nagle Pakuła.
Spojrzeli na niego zdziwieni. Sierżant trzymał w ręku małego, drewnianego ptaszka.
- Kukułka. Znalazłem ją w kuchni, w szafce pod oknem.
- Dlaczego przypuszczacie, że to kukułka? - uśmiechnął się Downar.
- No jak to dlaczego? Bo przecie to kukułka. Taka od zegara. Ten dzióbek. Rusza się.
Opada do dołu. Na pewno od zegara.
Downar wziął do ręki drewnianego ptaszka.
- Rzeczywiście. Macie rację. To kukułka od jakiegoś starego zegara. A gdzież ten
zegar?
Pakuła wzruszył ramionami.
- Ani śladu, towarzyszu majorze.
- Po diabła mu była kukułka bez zegara?
- A bo ja wiem. Różne ludzie mają dziwactwa.
- Może to jakaś rodzinna pamiątka - powiedział Olszewski.
Downar obracał w palcach kukułkę i przyglądał jej się uważnie.
- Czekajcie. Tak mi się zdaje, jakby tutaj była jakaś rysa, a nawet wygląda to na...
Spojrzyj, Stachu.
Olszewski pochylił się.
- Masz rację. Tak wygląda, jakby ktoś w tym miejscu kukułkę załatał. A może
zobaczylibyśmy, czy nie ma czegoś w środku?
- To samo chciałem powiedzieć - odezwał się Pakuła. - Wypatroszymy ptaszka,
- Trochę co prawda szkoda - Downar stanął w obronie kukułki. - Stara rzecz, antyk...
Pakuła wyjął z kieszeni scyzoryk.
- Antyk nie antyk, towarzyszu majorze, a zajrzeć warto. Jeszczem nigdy nie widział,
żeby ktoś kukułkę bez zegara trzymał.
Sierżant miał duże zdolności do robót ręcznych. Bardzo zgrabnie posługiwał się
scyzorykiem. Mogło się zdawać, że w życiu nic innego nie robił, tylko patroszył drewniane
kukułki. I nagle wydał triumfalny okrzyk:
- A co! Mówiłem, że to dziwne.
Wewnątrz ptaszka ktoś umieścił trzy pierścionki. Nie trzeba było wybitnego
fachowca, żeby się zorientować, iż brylanty były bardzo cenne.
Olszewski wyjął z kieszeni szkło powiększające, które zawsze ze sobą zabierał na taką
akcję.
- Piękne kamienie - powiedział z uznaniem. - Niezwykle piękne. Nie jestem znawcą,
ale to chyba blauweissy. A i oprawki też ekstra, stary wyrób. Teraz się czegoś takiego nie
widuje. Ta kukułka warta jest majątek.
Downar w zamyśleniu obejrzał pierścionki. Następnie znowu zaczął obracać w
palcach drewnianego ptaszka.
- Chciałbym znalezć zegar, w którym urzędowała ta kukułka. Mogłoby to być bardzo
interesujące.
- A mnie jeszcze bardziej interesuje, czyje pierścionki lak zmyślnie ukryto - zauważył
Olszewski. - Bo jeżeli okazałoby się, że...
- To wtedy połączyłyby się nam dwie sprawy - uzupełnił Downar.
- Może fotograf lak zgrabnie zadekował rodzinną biżuterię? - wtrącił się Pakuła. -
Chociaż za bardzo mi się nie widzi. Cały ten majdan zabierzemy do komendy, towarzyszu
majorze?
Downar pokiwał głową.
- Może nic cały, ale sporo zabierzemy. Trzeba będzie to wszystko spokojnie i fachowo
zbadać. Materiału jest niemało.
Wrócili do przerwanej pracy. Downar w dalszym ciągu przeglądał fotografie, błony i
klisze. Pakuła zajął się łazienką, która bardziej chyba służyła do wywoływania zdjęć aniżeli
do mycia, Olszewski zaś sięgnął do książek i obrazów, które zdejmował ze ścian, opukiwał
ramy, szukał zamaskowanych schowków. Kukułka nafaszerowana brylantami zrobiła na nim
najwidoczniej duże wrażenie. W pewnej chwili powiedział:
- Chodz no... Zobacz.
Downar uniósł głowę znad stosu fotografii, po czym podszedł do ściany, przy której
stał porucznik.
- Coś tam znowu odkrył?
- Tu wisiał obraz - powiedział Olszewski.
- Wisiał. I co z tego?
- Widzisz tę jaśniejszą plamę?
- Wygląda, jakby ktoś to miejsce niedawno zamalował.
- Właśnie. Zwieża farba. A czy wiesz, co znajduje się za tą ścianą?
- Oczywiście. Mieszkanie Wołczewskiej.
- Interesujące, prawda?
- Nie bardzo chwytam, co masz na myśli - powiedział Downar.
- Chwileczkę. Zaraz ci coś przypomnę. W mieszkaniu  świętej pamięci pani
Wołczewskiej wisi po drugiej stronie tej ściany wielki olejny obraz. Pastuszkowie, owieczki,
pieski, wszystko na ciemnym tle.
Downar pokiwał głową.
- Pamiętam. Zdejmowałeś to płótno.
- Otóż to. Zdejmując zauważyłem pod nim kołek wbity w ścianę. Wtedy myślałem, że
po prostu Wołczewska początkowo chciała powiesić ten obraz niżej i kazała niżej wbić kołek.
Teraz już tak nie myślę. Rozumiesz?
Downar nie odpowiedział. Zawołał Pakułę i kazał mu scyzorykiem poskrobać ścianę.
Sierżant z zapałem zabrał się do dzieła. Po kilku minutach wyciągnął długi, drewniany patyk,
bardzo dokładnie dopasowany do otworu.
- Znakiem togo facet podglądał babkę przez tę dziurę - oznajmił. - Ale że mu się
chciało tyle pracy w to włożyć. Przecież to była stara baba. Poza tym nic nie widać. Na tamtej
ścianie musi coś wisieć.
- I wisi - przytaknął Olszewski. - bardzo stary obraz. Płótno popękane. W tym obrazie
ktoś wyciął kółeczko, ale zapewne tak, że płótna nic oderwał, tylko przyczepił do niego na
przykład nylonową niteczkę. Pociągnął za niteczkę, klapka się odginała i widział, co się
dzieje w mieszkaniu sąsiadki.
Pakuła był szczerze zdziwiony. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •