[ Pobierz całość w formacie PDF ]
drzwi i serce prawie we mnie zamarło, kiedy zobaczyłam panią Gordon. Odwróciłam
głowę, aby nie zobaczyła mojej twarzy i modliłam się, żeby urzędniczka wreszcie
skończyła formalności.
Mogą być duże nominały? zapytała. Kiwnęłam głową. Wręczyła mi plik
banknotów. Proszę bardzo. Udanych zakupów.
Kasjerka miała donośny głos. Czy pani Gordon coś usłyszała? Wsunęłam pieniądze
do plecaka i ruszyłam do drzwi ze spuszczoną głową, modląc się,
207
żeby pani Gordon nie spojrzała w moją stronę. Wreszcie znalazłam się na
zewnątrz. Udało się.
Więc teraz ty mnie nie zauważasz prawie się udławiłam, kiedy obok mojego
ucha zabrzmiał głos Lindy. Odwróciłam głowę. No to chyba teraz już wiesz, że
nie myliłam się co do lalki Barbie i jej paskudnych klonów.
Linda postanowiła mi wybaczyć i pogodzić się. Wczoraj byłabym jej wdzięczna, ale
teraz pragnęłam tylko zwiększyć dystans dzielący mnie od banku. Zaczęłam się
oddalać bez słowa. Linda ruszyła za mną.
Słyszałaś, że Cate jest w szpitalu? podjęła, cmokając swoim aparatem.
Była bliska zagłodzenia się na śmierć. Odparłam, że słyszałam. Janna
rozpowiada o tobie ohydne rzeczy poinformowała mnie tonem pełnym satysfakcji.
Po całej szkole krążą plotki o tobie, że niby współżyłaś z dziesięcioma
facetami. Milczałam. Znając cię, wiem, że to bzdury. Z odcieniem
złośliwości dodała: Robiłaś to z Brettem?
Nie odburknęłam.
Linda czekała, aż powiem coś jeszcze. Skoro to nie nastąpiło, podjęła:
To dlaczego ten supersamiec opowiada te kłamstwa o tobie?
Wczoraj wypłakałabym się na ramieniu Lindy i opowiedziałabym jej o wszystkim,
ale wczorajszy dzień wydawał się odległy o tryliony lat. Nie mówiąc słowa,
wzruszyłam tylko ramionami. Nieco rozczarowana Linda powiedziała, że skoro nie
chcę mówić, to nie będzie nalegała.
Tylko nie przychodz do mnie, kiedy przyjdzie
208
ci ochota wypłakać się komuś w rękaw dodała nieprzyjaznym tonem.
Kiedy się oddalała, pomyślałam, że właściwie powinnam odczuwać żal z powodu
naszego spotkania. Prawdopodobnie ostatniego. Zamiast żalu jednak naszła mnie
myśl, że Linda, podobnie jak Janna, jak Brett i zwłaszcza jak tato, chciała
określać reguły. Bądz piękna i lubiana, bez względu na cenę. Nie miej innych
przyjaciół. Rób, co ci każę, nie przekraczaj granic, bądz posłuszna moim
zasadom... i tak dalej, i tak dalej.
Ci wszyscy ludzie przestali być ważni. Nie mogli mnie już zranić, ponieważ
należeli do przeszłości, do życia, które zostawiałam za sobą. Myśląc o tym, jak
daleko dotrę z sumą półtora tysiąca dolarów, wróciłam do domu i zastałam mamę w
kuchni nad filiżanką kawy.
Co za niespodzianka... sądziłam, że będzie u Marfy.
Jak w szkole? zapytała na mój widok. Kolejna niespodzianka. Nie wiedziałam,
mamo, że cię to obchodzi. Upiekłam ciasteczka powiedziała. Poczęstuj się.
Tysiąc pięćset dolarów dodało mi pewności siebie, więc mogłam zdobyć się nawet
na uprzejmość.
Nie, dziękuję powiedziałam. Nie jestem głodna.
Sunny... mama zawahała się, przygryzając wargę uwierz mi, nikt nie ukarał
cię dla przyjemności.
To dlaczego uderzyłaś mnie, mamo? Czując kwaśny smak w gardle, odwróciłam się od
niej, od jej mleka i ciasteczek, i poszłam ze swoimi bezcennymi
209
pieniędzmi na górę. Schowałam je troskliwie między ubraniami w plecaku.
Dziś wieczorem mruknęłam.
Dziś wieczorem czułam strach i podniecenie. Chwiałam się na nogach. Znowu
pomyślałam o tamtym artykule. No, może niekoniecznie w nocy. Może bezpieczniej
byłoby uciekać za dnia, prawda? Równie łatwo mogłam odejść jutro rano, zanim
wstaną moi rodzice.
O ile pani Gordon nie spotka się z mamą i nie ujawni przypadkiem, że widziała
mnie w banku. O ile nie zauważył mnie jeszcze ktoś inny. O ile...
Mój żołądek ściskał się do bólu. Próbowałam uspokoić fruwające w nim ptaki.
Podeszłam do biurka i wysunęłam szufladę, wyciągnęłam paczkę listów do Coral i
dorzuciłam je do bagażu. Może, jeśli szczęście mi dopisze, będę mogła wręczyć je
osobiście adresatce.
Rozdział 11
Przez cale popołudnie byłam kłębkiem nerwów. Podskakiwałam na każdy dzwięk
dzwonka telefonu, ale nie zdarzyło się absolutnie nic. Nic... ale nerwy nie dały
mi spokoju nawet w snach, bezładnych i przerażających. W jednym z nich robiłam
zakupy w supermarkecie, kiedy nagle wyskoczyła do mnie Cate w postaci szkieletu
i zaczęła mnie szarpać...
Sunny, obudz się, Sunny. Mama pochylała się nade mną, łagodnie potrząsając
mnie za ramię. Hej, śpiochu uśmiechnęła się.
Na pół przebudzona w pierwszej sekundzie zapomniałam o wszystkim, co się
wydarzyło. Mama uśmiechała się do mnie i cały świat był dobry. Odwzajemniłam
uśmiech, jeszcze rozespana.
Louisa już czeka. Zabiera ciebie i Chestera na plażę, zapomniałaś?
Plecak w szafie, półtora tysiąca dolarów wszystko odpływało. Atak paniki
wywołał mdłości. Zamierzałam wstać o wiele wcześniej, przed świtem. Jak mogłam
spać tak długo?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]