[ Pobierz całość w formacie PDF ]

R
L
T
- Pozwolę ci nawet pierwszej ruszyć.
Zaśmiała się.
- Nie potrzebuję specjalnych względów.
Zostawiła go, aby dosiadł czarnego wałacha, sama zaś wskoczyła na siodło, wydała
okrzyk i koń ruszył z miejsca.
Usłyszała za sobą dudnienie kopyt konia Rama.
- Do starego fortu! - zawołał.
Powinna to była przewidzieć. Trzymał się z tyłu, ale podejrzewała, że wkrótce za-
cznie się prawdziwy wyścig.
I miała rację.
- Zapłacisz mi za to! - zawołała, kiedy wyprzedził ją, machając nonszalancko ręką.
Ale już za chwilę zaczęła się śmiać.
Kiedy klacz dotarła do kamiennego łuku, prowadzącego do dawnego fortu, Mia
miała nogi jak z waty.
- Mogłeś przynajmniej udawać, że nie dotarłeś tutaj tak długo przede mną.
Ram opierał się o ścianę w kolorze cynamonu, jakby spędził w tym miejscu cały
dzień.
- No więc przyznaj, że sromotnie przegrałaś.
- W żadnym razie. Miałeś lepszego konia.
- Miałaś prawo wyboru.
- Wiedząc, jak słaba potrafi być męska psychika - odparowała Mia - postanowiłam
wykazać się życzliwością.
- A to dopiero, Mia i życzliwość.
Uwielbiała te ich słowne przepychanki, nawet jeśli wyczuwała obecność otaczają-
cych ich cieni. I niemal w tej samej chwili, jakby jej myśli dosięgły Rama, atmosfera
uległa zmianie. Wyciągnął do Mii rękę, ale tym razem ją zignorowała.
- Wcześniej pytałeś, co mi siedzi w głowie - zaczęła ostrożnie. - Obawiam się, że
tego akurat nie da się naprawić przytuleniem.
- Wobec tego powiedz mi, dlaczego jesteś wytrącona z równowagi - nalegał.
- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć o swoim zaaranżowanym małżeństwie?
R
L
T
Przez chwilę wyglądał na zaskoczonego, po czym zapytał:
- Kto ci powiedział?
- A czy to ważne? Dowiedziałam się. - Znowu poczuła ból. - Nie rozumiem, dla-
czego nie mogłeś mi powiedzieć. Ufałeś mi na tyle, aby się ze mną przespać, aby mnie tu
przywiezć, jakby się nic nie stało i jakbyśmy mogli kontynuować naszą znajomość. Ale
tak się nie da, prawda, Ram? Ponieważ zawsze pewna część ciebie należeć będzie do
niej...
Była pewna, że Ram nie ma pojęcia, jak groznie wygląda, kiedy jest rozgniewany.
Nie zamierzała się jednak teraz wycofać.
R
L
T
ROZDZIAA PITNASTY
- Tom ci powiedział?
- Nie. Mój brat nigdy nie nadużyłby czyjegoś zaufania.
- W takim razie kto? - zapytał ostro Ram, przysuwając się do niej i groznie patrząc
w oczy.
- Pewna młoda dziewczyna - odparła Mia, wysuwając podbródek, nie cofając się
ani o krok. - Więcej wiedzieć nie musisz...
- Czyżby?
- To nie jej wina, Ram. Wszyscy na pewno o tym mówią, zwłaszcza po tym, jak
pojawiłam się tu ni z tego, ni z owego.
Minął ją i podszedł do studni, aby wyciągnąć wiadro z wodą dla koni.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? Co ty myślałeś, że zrobię? - zapytała, depcząc mu
po piętach. - Sądziłeś, że może będę się z ciebie śmiać? Sądziłeś, że doznam szoku na
wieść, że akurat ty zgodziłeś się na zaaranżowane małżeństwo?
Ram stał tyłem do niej, opuszczając wiadro do studni.
- To było dawno temu, Mia.
- Wcale nie tak dawno - zaprotestowała. - Przez cały czas o tym pamiętałeś. Tak to
przecież wygląda, prawda? A skoro ja o tym nie słyszałam, to znaczy, że twoja narze-
czona zmarła, gdy leżałam w szpitalu. Ale skoro uważasz, że to przeszłość, to tym bar-
dziej nie masz powodu, aby o tym nie rozmawiać, no nie?
- A czemu miałbym chcieć rozmawiać o tym? - zapytał.
Odpiął wiadro z wodą i wyglądał tak, jakby chciał iść od razu do koni. Ale Mia nie
zamierzała tak łatwo odpuścić.
- Nie przebolałeś tego, tak samo jak ja nie przebolałam swojego wypadku. I nigdy
nie dojdziemy do siebie, jeśli nie nauczymy się o tym mówić.
- Oszczędz mi tej amatorskiej psychologii - rzucił, oddalając się.
Gdy patrzyła, jak spokojnie nalewa wodę do starego koryta, wybuchł w niej wul-
kan gniewu.
R
L
T
- Co więc myślałeś, kiedy spałeś ze mną, Ram, kiedy uprawialiśmy seks? Myślałeś
o niej?
Znalazł się przy niej tak szybko, że aż się skuliła w sobie.
- Przestań - warknął ostrzegawczo. - Daj już spokój, Mia.
- Och, rozumiem - odwarknęła. - Twoja niedoszła panna młoda była zbyt niewinna,
aby w tym samym zdaniu łączyć jej imię z moim. Ja jestem raczej twoją...
- Ostrzegałem cię - chwycił ją za ramię.
- Puść mnie.
Ram uniósł ręce i odwrócił się z gniewem.
- Myślałam, że mi ufasz, Ram. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, ale ty mnie
wykorzystałeś.
- Nie bardziej niż ty mnie - odparł, odwracając się do niej. - Istnieją po prostu
sprawy, o których nigdy z nikim nie rozmawiam, Mia. Aącznie z tobą.
- Ale z Tomem owszem. I nie sądzę, aby twoja narzeczona także była wykluczo-
na...
- Leila - wtrącił Ram. - Miała na imię Leila.
Ton jego głosu był dla niej niczym strzała w serce.
- Kim więc była ta Leila?
- Nie była tobą - odparł spokojnie.
Mia zastanawiała się, ile jeszcze strzał wytrzyma jej serce. Przegrała tę batalię. Nie
była w stanie walczyć z nieżyjącą dziewczyną, która nadal mieszkała w sercu Rama. Ale
chciała o niej usłyszeć. Musiała, inaczej nigdy nie zazna spokoju.
- Odpowiedz, proszę - rzekła. - Kim była?
- Leila była małą dziewczynką, towarzyszką mojego dzieciństwa. Wychowywali-
śmy się razem w tym samym królewskim przedszkolu.
- Więc się zaprzyjazniliście?
- Bardzo - potwierdził Ram.
- Leila więc była dla ciebie kimś wyjątkowym?
- Nadal jest.
- I to wszystko?
R
L
T
- A co więcej chcesz wiedzieć?
- Chcę wiedzieć, gdzie w tym wszystkim miejsce dla mnie, Ram. A może wcale go
nie ma?
- Wiedziałem, że kiedy ci powiem, twoja reakcja będzie przesadzona.
- Więc nie zamierzałeś mi mówić? - zapytała Mia z niedowierzaniem. - Pozwól, że
ci powiem, co o tym myślę. Nie wierzę, że akurat ty zgodziłbyś się na zaaranżowane
małżeństwo, gdybyś tego nie chciał.
- Już ci tłumaczyłem, że byłem młody i skory do dostosowania się.
- Kim więc dla ciebie jestem, Ram? Przejawem twojego buntu? A może po prostu
jakąś tam kobietą w twoim łóżku?
Chwycił ją za ramię.
- Ani tym, ani tym. Jesteś dla mnie wyjątkowa w zupełnie inny sposób.
- Mam się z tego cieszyć? - Czuła jego siłę i gorąco męskiego ciała, ale tym razem
nie poddała się. - Pewnie jestem dokładnym przeciwieństwem Leili - wybuchła. - Trud-
na, wymagająca, brzydka jak noc...
- Nie! - zawołał rozzłoszczony Ram. - Nigdy tak nie mów. Musisz zrozumieć, że
wtedy byłem innym człowiekiem i że gdybyśmy z Leilą wzięli ślub, skończyłoby to się
katastrofą. Była dla mnie jak siostra. To byłoby... - skrzywił się - ... niewłaściwe.
Zwiadomość, że Ram mógł nie chcieć ożenić się z Leilą okazała się bombą, której
Mia zupełnie się nie spodziewała. Milczała, gdy zdjął przez głowę koszulę, podniósł
wiadro i oblał lodowatą wodą błyszczący tors, wydając pomruki zadowolenia.
- I to wszystko? - zapytała w końcu.
Ram powiesił wiadro i opuścił je ponownie w głąb studni.
- To wszystko. Umarła moja dobra przyjaciółka. Ale małżeństwo? - Pokręcił gło-
wą. - Wtedy jeszcze byłem zdania, że muszę się podporządkować tradycji.
- A teraz?
- Teraz sam ustalam zasady. Uspokoiłaś się? - zapytał.
Bardziej niż się spodziewała.
- Przepraszam - powiedziała cicho. - Wygląda na to, że tym razem wyciągnęłam
pochopne wnioski.
R
L
T
- Tym razem? - mruknął pod nosem Ram. - Masz ochotę się odświeżyć?
Powinna to była przewidzieć. Mia zapiszczała, gdy oblał lodowatą wodą jej roz-
grzane ciało.
- Nienawidzę cię! - krzyknęła, na co on odrzucił głowę i wybuchnął serdecznym
śmiechem.
- Gdybyś mogła widzieć swoją minę!
- Naprawdę cię nienawidzę - zapewniła go, kiedy przyciągnął ją do siebie.
- A przypomnij mi, proszę, co się mówi na temat nienawiści?
- Zapomnij! Tym razem nienawiść stuprocentowo znaczy... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •