[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niej podchodzić. Zamiast tego mam ochotę potrząsnąć nią
za jej głupotę, za teatralny sposób poruszania się, za złoty
krzyżyk.
Puszczam koło steru, zginam się w pasie i łapię sztag.
Sięgam do uchwytów w tekowym nadburciu i przesuwam się
do przodu. Adaline oddalona jest ode mnie o może piętnaście
stóp. Kaptur spada mi z głowy.
200
RS
Adaline przechyla siÄ™ przez burtÄ™. WÅ‚osy opadajÄ… jej na
twarz, pózniej wiatr unosi je w górÄ™. WidzÄ™ wtedy, że wymio­
tuje.
Jestem jakieś trzy, cztery stopy od niej. Wołam ją.
Aódz kręci się na falach i przechyla. Adaline prostuje się
i patrzy na mnie, na jej twarzy maluje siÄ™ zdziwienie. Kliwer
chwieje się mocno, ostre uderzenie brzmi niczym wystrzał.
Adaline wyciąga rękę, która wydaje się płynąć w powietrzu,
zawieszona pomiędzy mną a nią.
Wiele myÅ›laÅ‚am o chwili, kiedy zamykajÄ…c drzwi samocho­
dowe, nadałam im rozpęd i w ułamku sekundy, zanim się
zamknęły, zobaczyłam w nich palce Billie. Wydawało mi
się, że w tej drobinie czasu, którą drzwiom zajął ruch, mogłam
je powstrzymać, miałam szansę, wybór.
W Alfred w stanie Maine ławie przysięgłych wystarczyła
niecała godzina na wydanie wyroku: morderstwo pierwszego
stopnia. Wagnera skazano na Å›mierć przez powieszenie. Za­
brano go do wiÄ™zienia w Thomaston, by tam czekaÅ‚ na egze­
kucjÄ™.
Egzekucja w Thomaston była wyjątkowo przerażająca
i mówi siÄ™, że to wÅ‚aÅ›nie z jej powodu doprowadzono do znie­
sienia kary śmierci w Maine. Na godzinę przed nią drugi obok
Wagnera skazaniec, czÅ‚owiek nazwiskiem True Gordon, któ­
ry siekierą zabił troje członków rodziny swego brata, podjął
próbÄ™ samobójstwa, przecinajÄ…c sobie tÄ™tnicÄ™ udowÄ…, a na­
stÄ™pnie szewskim nożem kilkakrotnie raniÄ…c siÄ™ w klatkÄ™ pier­
siowÄ…. Gordon obficie krwawiÅ‚ i byÅ‚ nieprzytomny; w tej sytu­
acji naczelnik więzienia w Thomaston stanął przed niezwykle
trudną decyzją: czy powinien powiesić człowieka, który i tak,
nim dzień dobiegnie końca, umrze? Przeważyła waga wyroku,
tak wiÄ™c Gordon i Wagner zaprowadzeni zostali do opuszczo­
nego kamieniołomu, gdzie wzniesiono szubienice. Gordona
trzeba było podtrzymywać przy wkładaniu mu na szyję pętli.
Wagner stał o własnych siłach i do końca upierał się przy
201
RS
swojej niewinności. Oznajmił:  Bóg jest dobry. Nie pozwoli, |
by cierpiał niewinny człowiek".
W południe 25 czerwca 1873 roku Louis Wagner i True
Gordon zostali powieszeni.
Adaline leci do przodu niczym dziewczynka, którÄ… znie­
nacka łobuziak zepchnął z wieży do basenu, jej ramiona i nogi
zaczynają młócić powietrze, nim ciało uderza o wodę.
Ocean zamyka się nad jej głową. Próbuję utrzymać wzrok
w miejscu, gdzie wpadÅ‚a, lecz powierzchnia wody  jej kraj­
obraz, geografia  zmienia się i przesuwa, tego co było przed
sekundą, już nie ma.
Morze wznosi się i rozbryzguje, posyła łódz zygzakiem po
grzbiecie fali. Woda kaskadą spada na pokład, przyszpilając
moje nogi do burty. Adaline wyłania się na powierzchnię ze
dwadzieścia metrów od miejsca, w którym spodziewałam się
ją zobaczyć. Wołam ją po imieniu. Widzę, że walczy z nurtem.
Rich wychodzi na pokład, żeby sprawdzić, co dzieje się z łodzią.
Natychmiast ujmuje ster.
 Jean!  krzyczy.  Odejdz od burty. Co siÄ™ dzieje?
 Adaline jest w wodzie!  odkrzykujÄ™, lecz wiatr pory­
wa słowa i Rich widzi jedynie ruch moich ust.
. Co?!
 Adaline!  krzyczę ile sił w płucach i pokazuję ręką.
W tej chwili na pokład wychodzi Thomas. Włożył czarną
włóczkową czapkę, ale nie ma na sobie kurtki. Rich krzyczy:
 Adaline"  i macha w stronę koła ratunkowego. Thomas
bierze je i z wysiłkiem zbliża się do mnie.
Rozlegają się grzmiące głosy, rozwija się lina przy kole
ratunkowym, które nie trafia na miejsce i podskakuje na fali.
Widać błysk bieli, jakby na wodzie unosiła się chusteczka do
nosa. Powietrze przecinajÄ… ostre i gorÄ…czkowe komendy, póz­
niej Thomas skacze za burtÄ™. Rich stoi przy sterze przykucniÄ™­
ty niczym zapaśnik, dokładając starań, by utrzymać łódz na
kursie.
202
RS
Myślę: czy gdybym wyciągnęła rękę, to Adaline miała szan-
sę ją złapać? Czy wyciągnęłam rękę, zastanawiam się, czy też
przez uÅ‚amek sekundy, w gniewie, w poczuciu sÅ‚usznoÅ›ci, za­
trzymałam ją przy boku?
Myślę również o tym: gdybym właśnie wtedy nie zawołała
Adaline, ona by się nie wyprostowała i maszt przeszedłby jej
nad głową.
Kiedy Rich wciÄ…ga Adaline nad sterem, brakuje jej spód­
nicy i bielizny. To, co Rich trzyma na rękach, nie przypomina
znanej nam osoby, lecz raczej ciaÅ‚o do studiowania. Rich po­
chyla się nad Adaline i pięściami bije w jej klatkę piersiową,
następnie raz po raz przykłada usta do jej ust. W rogu koło
steru, przy burcie, stoi zgiÄ™ty wpół Thomas, wyczerpany rato­
waniem Adaline. Kicha i kaszle, próbując złapać oddech.
I to nie ja, nawet nie ja, tylko Rich  zły, sfrustrowany,
zmęczony, bez tchu  unosząc głowę znad piersi Adaline,
woła:
 Gdzie jest Billie?
RS
25 września 1899
Teraz przystępuję do najtrudniejszego ze wszystkich zadania,
a jest nim przypomnienie wydarzeÅ„ z 5 marca 1873 roku i przela­
nie ich na papier, tak by dokument niniejszy stał się prawdziwą
relacjÄ… sporzÄ…dzonÄ… przez Å›wiadka, który tam byÅ‚, widziaÅ‚ i prze­
żył, by światu zdać sprawę. Czasami płaczę, tu, w ciszy mej chaty,
gdzie jeno świece oświetlają moją dłoń, papier i kałamarz, bo nie
potrafię pisać o tym dniu, nie umiem. Nie chodzi o to, że nie
pamiętam szczegółów, nie, rysują się one w mej pamięci aż nazbyt
żywo, barwy są ostre i jaskrawe, dzwięki głośne i dokuczliwe, jak
we śnie, straszliwym śnie, który śni się ciągle od nowa i przed
którym nie można uciec, chociaż upłynęło już tyle lat.
Owego dnia niebo było błękitne, słońce przenikliwe, refleksy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •