[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lecz zabierał innym poto, żeby mieć więcej do rozdania własnym dzieciom.
Iwan Srogi (1462-1505) różnił się od ojca tem, że dążył do jedynowładztwa. Nie uważał się za
pierwszego wśród Rurykowiczów, lecz za wyniesionego ponad nich, a panowanie jego zaznaczyło się
pognębieniem stanu książęcego. Ożeniony w pacholęcym jeszcze wieku przez ojca z Marją twerską,
owdowiawszy następnie w r. 1467, nie chciał wchodzić w nowe powinowactwu z żadnym domem
Rurykowiczów z Zalesia, żeby nie przedłużać u nich poczucia równości stanu. O księżniczkę obcą
niełatwo było, bo względy wyznaniowe dopuszczałyby szukać żony poza Rusią tylko na
Wołoszczyznie; wybór więc nader ograniczony. Cesarstwo bizantyńskie nie istniało już od roku
1453... A jednak znalazła się jeszcze księżniczka bizantyńska. Osiadły w Moskwie wielki kupiec i
spekulant, obywatel weneckiej rzeczypospolitej (z Vicenzy), Gian Battista delia Volpe, zwrócił uwagę
Iwana Srogiego na wychowywaną w Rzymie kosztem papieskim siostrzenicę ostatniego cesarza
bizantyńskiego, Zoę Paleolożankę. Wenecja miała swoje wielkie interesy handlowe na Wschodzie i
przydałoby się jej mieć w Moskwie księżnę ze swojej poręki. Volpe uprawiał zuchwale mistyfikację na
obie strony: w Moskwie zaręczał, że księżniczka czeka żałośliwie na wybawienie z łacińskiej niewoli,
a w Rzymie głosił, że Iwan pragnie przyjąć unję florencką i przyłączyć się do układanej przez Pawła II
krucjaty na Turka. Iwan, rad, że trafia się księżniczka cesarska, która nie będzie się poufalić z
książęcym drobiazgiem Rurykowiczów, a do tego mająca posagu 60000 dukatów (jakkolwiek płatnych
ze szkatuły papieskiej!), upoważnił wkońcu Volpego, żeby wziął w jego imieniu w Rzymie ślub per
procuram, który odbył się dnia l czerwca 1472 r. Miała to być epokowa data w rozwoju katolicyzmu
na Wschodzie... Ale starania unjackie wydawały zawsze skutki przeciwne zamiarom: skoro tylko Zoe
stanęła na ziemi  czystej wiary , przyemieniła się w Zofję i była do końca życia zapalczywą
nieprzyjaciółką katolicyzmu.
Towarzyszył Zofji orszak greckich i włoskich dworzan, humanistów, zjeżdżających w moskiewską toń
nieuctwa. Ci sami Bizantyńcy. którzy we Włoszech wykładali Homera i Platona, na Rusi nie nauczyli
nikogo gramatyki. Ale jest Zofja twórczynią Moskwy  białokamiennej : jej nadworni architekci
wystawili w Moskwie szereg cerkwi i pałaców, stanowiących dotychczas największą ozdobę starej
stolicy.
Wpływu politycznego nie miała Zofja nigdy. Jest to zmyśleniem, jakoby pod jej wpływem Iwan
poczynał sobie śmielej z ordą. Zwierzchność tatarska pozostała i dla Iwana czemś nietykalnem, póki
całe Zalesie nie zostanie opanowane; na najbliższe zaś lata po przybyciu Zoy wypada w sam raz...
danina podwójna. Ani też nie wprowadziła Zofja ceremonjału bizantyńskiego do Moskwy. Ten
skomplikowany ceremonjał, jaki Iwan wprowadzał stopniowo na swój dwór, naśladowany był nie z
43
Bizancjum, ale z Saraju; to ceremonjał tatarski, z całą barbarzyńską pompą orjentalną, pełen cudacznej
próżności. Ani też nie przywoziła Zofja żadnego  spadku bizantyńskiego , do którego było zresztą
sześciu spadkobierców męskich (jej bracia, stryj i synowcy). Ideałem Iwana Srogiego było zostać
następcą cara-hana, a nie Bizancjum! On ubiegał się o jak najlepsze stosunki z sułtanem tureckim!
Zachodziło tu wmawianie w Moskwę misji, o której jej samej zgoła się nie przyśniło. Pierwszy
podszept wyszedł również od Wenecji (ażeby Iwana zachęcić do ligi przeciw Turkom), a frazes o
 spadku , ukuty przez kierowników handlu lewantyńskiego, miał potem inną drogą wejść jednak w
umysłowość kultury, tworzącej się na wschód od litewskiej granicy...
Coś innego stanowi natomiast posag historyczny Zoy-Zofji. Jej dworzanie ufortyfikowali Moskwę,
Niżny Nowogród i inne miejsca, zastępując prymitywne drewniane palisady warowniami
murowanemi, według prawideł sztuki wojennej włoskiej, pierwszej w świecie w wojnie oblężniczej.
Od Włoch zaczęło się sprowadzanie wszelkiego rodzaju  majstrów europejskich , inżynierów i
ludwisarzy, a z takim skutkiem, za zanim się skończyło panowanie Srogiego, Moskwa górowała
wojennie nie tylko nad Tatarami, ale i nad Litwą, której miało się dać we znaki, że dała się Moskwie
wyprzedzić w wojskowości, zwłaszcza w artylerji. Przy zbyt niskim poziomie własnej inteligencji
wyzyskano wojenne nauki Włochów (i następnie Niemców) tylko do pewnego stopnia i do czasu
niezbyt długiego, nie umiejąc samym snuć dalej wątku rzeczy - ale na pewien czas stawała się Moskwa
potęgą militarną, z którą sąsiedzi nie mogli się mierzyć. Słabe nawet przyswojenie sobie wojskowości
włoskiej dawało Moskwie przewagę taką, że w najbliższych latach rozbijano w puch wojska
nowogrodzkie, liczniejsze po 10 i 20 razy! Sekret sprawy prosty: Iwan Srogi nie tylko wprowadzał
użycie prochu, ale tylko on sam posiadał działobitnie, przed któremi pierzchały całe pułki przeciwnika.
Zgnębieniu Nowogrodu W. poświęcone były najbliższe lata. Godzono się tam już na zwierzchnictwo
Moskwy, lecz Iwan chciał czegoś więcej: żeby rządy w Nowogrodzie były takie same, jak w Moskwie.
Była to prosta zaborczość, zmierzająca nie do zjednoczenia dwóch odłamów Rusi północnej, lecz do
zniszczenia Nowogrodu, jak niegdyś Bogolubski zniszczył Kijów. Stopniowo ścieśniał wolność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •