[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dzieć całą prawdę oznajmiła Loretta i spojrzała przez
okno na rozświetlony słońcem ogród. Gdy wyszłam za
mąż za twojego ojca, byłam bardzo młoda. Miałam
ledwie osiemnaście lat zdumiona pokręciła głową.
Wydaje mi się, jakby to wszystko zdarzyło mi się
w innym życiu. Byłam zupełnie inną osobą. Jego urok
wprost zbił mnie z nóg! Skończył właśnie trzydzieści lat
i wrócił z trasy koncertowej. Odwiedził Paryż, Londyn,
Nowy Jork i wiele innych ekscytujących miast...
214 Nora Roberts
Tak, ale jego kariera utknęła w martwym punkcie
cicho wtrąciła Vanessa. Nigdy o tym nie mówił, ale
czytałam o nim w kilku gazetach, a poza tym zawsze
znajdzie się ktoś, kto chętnie omawia cudze porażki.
Był wspaniałym muzykiem. Nikt nie mógł mu tego
odebrać powiedziała Loretta. Sam sobie wyrządził
krzywdę. Kiedy nie udało mu się osiągnąć oczekiwanego
poziomu, po prostu się wycofał. Gdy wrócił do domu, stał
się niecierpliwym, zgnębionym i zmiennym w nastrojach
człowiekiem powiedziała i przerwała na chwilę, zbiera-
jąc odwagę przed następnymi wyznaniami. Byłam
prostą dziewczyną, Van. Wiodłam nieskomplikowane
życie. Być może właśnie to go tak bardzo urzekło. A jego
wyrafinowanie i obycie w świecie zawróciły mi w głowie.
Popełniliśmy błąd. Poddaliśmy się zauroczeniu. A ja...
zaszłam w ciążę.
To przeze mnie? zszokowana Vanessa wstała
i podeszła do matki. Wyszłaś za niego z mojego
powodu?
Pobraliśmy się, bo gdy patrzyliśmy na siebie,
widzieliśmy tylko to, co chcieliśmy widzieć. Ty byłaś
efektem naszego wielkiego zauroczenia. Chcę, żebyś
wiedziała, że gdy zostałaś poczęta, wierzyliśmy, że łączy
nas prawdziwa miłość. Może po prostu chcieliśmy w to
wierzyć. Na pewno łączyło nas uczucie, troska i jakieś
przyciąganie.
Byłaś w ciąży szepnęła Vanessa. Nie miałaś
innego wyjścia.
Zawsze jest jakieś wyjście odparła Loretta i spoj-
rzała córce w oczy. Nie byłaś pomyłką, niewygodnym
problemem ani usprawiedliwieniem naszego związku.
Byłaś tym, co mogliśmy z siebie dać najlepszego. Oboje
to czuliśmy. Nie było żadnych kłótni ani wyrzutów.
Echo przeszłości 215
Czułam się szczęśliwa, że noszę jego dziecko, a on
z niecierpliwością oczekiwał twoich narodzin. Pierwszy
rok naszego małżeństwa był naprawdę dobry. Mogłabym
nawet powiedzieć, że pod pewnymi względami był
nawet piękny.
Nie wiem, co powiedzieć. Nie mam pojęcia,
co powinnam teraz czuć szepnęła oszołomiona Va-
nessa.
Byłaś najwspanialszym prezentem dla mnie i twoje-
go ojca. Tylko, że my nie byliśmy dla siebie stworzeni.
Van, nie jesteś niczemu winna. My byliśmy za to
odpowiedzialni. A potem było jeszcze gorzej.
Co się stało?
Zmarli moi rodzice i wprowadziliśmy się tutaj. Do
domu, w którym wyrastałam i który należał do mnie. Nie
rozumiałam, że to go zraniło. On zresztą chyba też nie
zdawał sobie z tego sprawy. Miałaś wtedy trzy latka.
Julius nie mógł sobie znalezć miejsca. Nie chciał tu
tkwić, ale jednocześnie nie potrafił znów zająć się swą
karierą. Za bardzo bał się porażki. Zaczął cię uczyć. Gdy
okazało się, że masz prawdziwy talent, niemal z dnia na
dzień przelał na ciebie wszystkie swoje pragnienia
i nadzieje. Poświęcił całą swą energię i pasję, by uczynić
cię gwiazdą, genialnym muzykiem, którym on już nie
mógł się stać powiedziała i znów odwróciła się do okna.
Nigdy go nie powstrzymywałam. Nawet nie próbowa-
łam. Wydawałaś się szczęśliwa, mogąc grać. Ale im
więcej obiecywał sobie po twoich postępach, tym bar-
dziej stawał się zgorzkniały. Oczywiście, nigdy z twojego
powodu. Ale męczyła go ta sytuacja i ja też zaczęłam go
drażnić. Twoje narodziny były jedynym dobrem, jakie
nas spotkało, jedynym dobrem, które zrobiliśmy razem.
Tylko ciebie mogliśmy oboje kochać bez przeszkód. Ale
216 Nora Roberts
to nie wystarczyło, żebyśmy potrafili pokochać siebie.
Czy potrafisz to kiedyś zrozumieć?
Dlaczego ze sobą zostaliście?
Nie jestem pewna smutno uśmiechnęła się Lo-
retta. Z przyzwyczajenia? Ze strachu? Wciąż łudziliśmy
się, że odnajdziemy w sobie choć odrobinę miłości. Ale
było zbyt wiele kłótni. Och, wiem, jak bardzo tego nie
lubiłaś. Kiedy byłaś nastolatką, wybiegałaś z domu, gdy
zaczynaliśmy się kłócić. Zawiedliśmy cię, Van. Oby-
dwoje. A ja zawiodłam cię nawet bardziej. Choć wiedzia-
łam, że twój ojciec powodowany egoizmem robi niewy-
baczalne błędy, nie przeszkodziłam mu. Zamykałam
oczy i nie próbowałam znalezć jakiegoś wyjścia z sytua-
cji. Zamiast tego szukałam ucieczki. I w końcu znalazłam
ją, gdy pojawił się pewien mężczyzna...
Loretta z trudem zebrała resztki odwagi, odwróciła
twarz od okna i spojrzała córce w oczy.
Nie mam żadnego usprawiedliwienia. Nic już nie
łączyło mnie z twoim ojcem, ale były inne możliwości.
Mogliśmy wziąć rozwód, ale byłam zbyt wielkim tchó-
rzem, by mu to zaproponować. Wtedy pojawił się ktoś,
komu na mnie zależało, komu się podobałam, kto mówił
mi komplementy. To było zakazane, niewłaściwe i złe.
Właśnie dlatego było tak bardzo pociągające.
Byłaś samotna szepnęła Vanessa ze łzami
w oczach.
Och, tak odparła zdławionym głosem Loretta.
Byłam zagubiona. I pusta. Myślałam, że moje życie się
skończyło. Chciałam, by ktoś mnie znów potrzebował,
by mnie przytulił. %7łeby mówił mi komplementy, nawet
jeśli byłyby nieprawdziwe wyznała i potrząsnęła głową.
To było złe, Vanesso. Tak samo złe, jak to, że
pobraliśmy się z twoim ojcem, nie dając szansy naszemu
Echo przeszłości 217
związkowi na sprawdzenie się w czasie. Chcę, żebyś ty
żyła inaczej. Odmawianie sobie szczęścia jest tak samo
złe, jak sięganie po coś, co tylko wydaje się szczęściem.
A jak mogę poznać różnicę?
Poznasz odparła matka z tajemniczym uśmie-
chem. Niemal całe życie zajęło mi zrozumienie tej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]