[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swój podÅ‚y los. Nie wyszedÅ‚ jednak ze szpita­
la, tylko przystanął o kilka kroków dalej,
czekając na wiadomości o stanie Tippy.
Po dłuższej chwili drzwi otworzyły się i do
Harpera podszedł lekarz.
- Czy ona jest mężatką? - zapytał krótko.
- Nie. Ma młodszego brata...
- Straciła dziecko - przerwał mu lekarz.
- Na oko to była sześciotygodniowa ciąża.
Jest zaÅ‚amana. MusiaÅ‚em jej dać Å›rodek uspo­
kajajÄ…cy.
Zdruzgotany Joel bez słowa popatrzył na
roztrzęsionego Bena.
- Ty sukinsynu - powiedział dobitnie.
Podszedł do byłego asystenta i pochwycił go
za klapy ubrania. - StraciÅ‚a dziecko, bo kaza­
łeś jej wykonać numer, którego w żadnej
sytuacji nie powinna robić osobiście!
130
- Sama chciała! - pisnął Ben. - Ja jej nie
zmuszałem! Nie zależało jej na tym dziecku!
- Akurat!
Na widok wyrazu twarzy szefa Ben uznał,
że bezpieczniej bÄ™dzie nie wdawać siÄ™ w dal­
sze dyskusje. Obrócił się na pięcie i uciekł ze
szpitala. %7ładen z nich dwóch nie zauważył
stojącego nieopodal mężczyzny z notesem
i długopisem, który w tej chwili, wyraznie
ożywiony, zaczÄ…Å‚ coÅ› notować. ByÅ‚ to repor­
ter jednego z największych kolorowych pism.
Przyjechał do szpitala w ślad za rannym
zbiegiem z więzienia, którego przywiozła tu
policja, ale oto trafiło mu się coś znacznie
lepszego. Natychmiast sięgnął do kieszeni po
telefon.
- Harry? Notuj szybko. Tippy Moore, kró­
lowa modelek, poświęciła własne dziecko dla
kontraktu w filmie!
Wszystkie sklepy spożywcze w kraju
sprzedawały kolorowe pisemka. Te w Jacob-
sville też. Cash Grier wstÄ…piÅ‚ do supermar­
ketu po jajka na omlet i zobaczył przed sobą
wielkie zdjęcie Tippy. Czerwony nagłówek
głosił, że słynna modelka złożyła własne
dziecko na ołtarzu egoizmu.
Z wrażenia nie mógł złapać tchu. Tippy była
w ciąży. Z jego dzieckiem. Sześciotygodniowa
131
ciąża, tak pisaÅ‚a gazeta. Od Bożego Narodze­
nia minęło właśnie sześć tygodni.
- Okropne, prawda? - StojÄ…ca obok star­
sza kobieta, widzÄ…c zainteresowanie Casha,
pokiwała głową ze smutkiem. - Rok temu
kręciła tu u nas jakiś film. Aadna dziewczyna.
Ale teraz kobietom nie zależy na domu i dzie­
ciach. Może i lepiej, że straciła tę ciążę. Co by
z niej była za matka?
Cash nie zwrócił na nią uwagi. Z pobladłą
twarzą zapłacił za jajka i wrócił do domu. Nie
zapalił świateł ani nie włączył telewizora; po
ciemku usiadł w fotelu i myślał o tym, że
historia lubi się powtarzać.
Tippy czuła się zdruzgotana i nie była
w stanie wrócić do pracy, chociaż wypisano
ją ze szpitala już po niecałej dobie. Joel
Harper odłożył na jakiś czas kręcenie scen
z jej udziałem, zatrudnił dublerkę i przez cały
czas przepraszał Tippy za niekompetencję
swojego asystenta. Sam wniósł oskarżenie
przeciwko Benowi i namawiał Tippy, by
również to zrobiła.
Jej jednak byÅ‚o wszystko jedno. Nie po­
trafiła się otrząsnąć z rozpaczy. Nie mogła
nawet zadzwonić do Casha i powiedzieć mu,
jak bardzo cierpi z powodu straty, bo wie­
działa, że on na pewno przeczytał już o wszy-
132
stkim w gazetach i uznał, że Tippy pozbyła
się ciąży celowo, podobnie jak jego była
żona. Na pewno byÅ‚ przekonany, że nie chcia­
ła mieć jego dziecka. A może nawet uznał, że
zamierzała w ten sposób zemścić się na nim
za to, że ją zostawił.
Widząc, że stan Tippy nie poprawia się
ani na jotę, Joel Harper zadzwonił w końcu
do komendanta szkoły Rory'ego i wyjaśnił
mu sytuację. Na koszt reżysera komendant
wsadziÅ‚ chÅ‚opca do pierwszego samolotu le­
cącego do Newark. Joel wyjechał po niego
na lotnisko.
Pierwsze pytanie Rory'ego brzmiało:
- Jak ona siÄ™ czuje?
- CzytaÅ‚eÅ› gazety? - zapytaÅ‚ Joel, prowa­
dząc chłopca do czarnej limuzyny czekającej
na parkingu.
Chłopiec ponuro przytaknął.
- A właściwie to czytali mi je koledzy. Na
głos.
Harper się skrzywił.
- Rory, nie ściągałbym cię tutaj, ale z nią
nie jest dobrze.
- Wiem. Wczoraj były moje urodziny i nie
zadzwoniła. To do niej zupełnie niepodobne.
Zawsze dzwoniła i przysyłała mi prezent.
Joel westchnÄ…Å‚.
- Wpadła w depresję i nawet nie jest
133
w stanie pracować. Ktoś powinien przy niej
być.
Rory starał się trzymać fason, ale w jego
oczach błysnęły łzy.
- Czy wiesz, kto był ojcem tego dziecka?
Może on mógłby się nią zająć?
- Może. Ale zanim do niego zadzwonię,
najpierw chciałbym porozmawiać z siostrą.
RozsÄ…dek i dojrzaÅ‚ość chÅ‚opca byÅ‚y zdu­
miewajÄ…ce.
- W porządku - zgodził się Joel. - Sam
będziesz wiedział najlepiej, co zrobić.
Tippy, w podkoszulku i spodniach od dre­
su, oglądała jakiś stary film. Gdy w drzwiach
stanął Rory, bez słowa wyciągnęła do niego
ramiona i rozpłakała się jak dziecko. Rory
głaskał ją po plecach i niezdarnie próbował
pocieszyć. Joel przywitał się z nią i zaraz
wyszedÅ‚, zapowiadajÄ…c, że przyjdzie nastÄ™­
pnego dnia po południu, żeby zabrać Ro-
ry'ego na lotnisko; chłopiec musiał wrócić
do szkoły.
Rory usiadÅ‚ na kanapie obok siostry. Do­
piero teraz dostrzegł, jak zle wygląda; rysy
twarzy miała napięte i wyostrzone, a oczy
pełne cierpienia.
- Joel prosił, żebym zadzwonił do Casha
- powiedział powoli.
- Nie!
134
- Ale, Tippy...
Nie pozwoliła mu skończyć.
- Obiecaj mi, że nie będziesz próbował [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •