[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chodzi tylko o obowiązki, prawda - wydęła usta.
- Oczywiście, że tak.
- Nie o miłość.
Uniósł brwi zaskoczony.
- Kogo niby miałbym kochać?
- Annabel! - wykrzyknęła rozzłoszczona. - Przywiozłam ją tu, żeby znalazła
ojca, który by ją pokochał!
- Ale ja nie jestem jej ojcem - przypomniał. - I nie jestem w stanie na zawoła-
nie pokochać dziecka, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Jeśli Annabel jest
dzieckiem Christosa - a wierzę, że tak właśnie jest - to upewnię się, że niczego jej
nie zabraknie.
Rhiannon poczuła suchość w ustach.
- Nie chciałam, żeby to tak wyglądało...
- Rozumiem. Ale tak to właśnie wygląda. W mojej gestii będzie zdecydować,
co dalej.
- A ja nie będę miała nic do powiedzenia.
Lukas potrząsnął głową.
- Nie wiem, czego ty ode mnie chcesz. Przyjechałaś do mojego kurortu od-
szukać ojca dziecka i udało ci się to. Teraz zostaw resztę nam.
- Niczego nie zamierzam wam zostawiać. Annabel jest moją podopieczną i
jakiekolwiek decyzje jej dotyczące będą dotyczyć też mnie - powiedziała odrobinę
za głośno, tak że Annabel rzuciła jej zaniepokojone spojrzenie.
S
R
- Jedyna decyzja, która na razie została podjęta, to ta związana z twoim poby-
tem tutaj do momentu, kiedy kwestia ojcostwa zostanie wyjaśniona - powiedział,
powoli tracąc cierpliwość. - Jedyne, o co cię proszę, to żebyś przestała kąsać przy
każdej okazji i spróbowała cieszyć się kilkoma dniami spędzonymi w miejscu, któ-
re większość ludzi uznałaby za raj na ziemi.
Spojrzała na Annabel stukającą dwiema muszelkami o siebie.
- Kilka dni, a potem...?
- Zobaczymy.
- Dobrze - powiedziała z ociąganiem. - Czy rozmawiałeś z Christosem?
- Nie. W tej chwili jest na jachcie przyjaciela. Zostawiłem wiadomość na jego
poczcie głosowej, ale prawdopodobnie odpowie dopiero wtedy, gdy zejdzie na ląd.
Nie lubi, gdy przerywa mu się wakacje - dodał pogardliwie.
- I chcesz, żeby ktoś taki był ojcem dla Annabel?
- On jest jej ojcem. I nie możemy tego zmienić.
Zmarszczył czoło, patrząc na dziecko gryzące muszelkę.
- Czy uważasz, że to jest właściwa zabawka dla dziecka? - spytał, wyjmując
przedmiot z małej rączki.
Rhiannon podniosła dziewczynkę i przycisnęła ją do piersi.
- Nic lepszego nie znalazłam. Leanne nie zostawiła mi żadnych zabawek, a
nie było czasu na...
- Zadbam o to, żeby nie brakowało wam i tego podczas pobytu.
- Niczego od ciebie nie chcemy - zaprotestowała.
Lukas posłał jej ostre, badawcze spojrzenie.
- Wprost przeciwnie. Przyjechałaś tu, bo chcesz ode mnie wiele, nieprawdaż?
Zanim była w stanie sformułować odpowiedz, skłonił się lekko i wyszedł z
pokoju.
Rhiannon posadziła dziecko z powrotem na podłodze i wyszła na balkon, by
odetchnąć świeżym powietrzem.
S
R
Jej myśli krążyły chaotycznie wokół kwestii przekazania Annabel Lukasowi i
tego, że dziewczynka może dorastać w świadomości, iż została przyjęta do tego
domu tylko dlatego, że nie było dla niej innego miejsca.
Jednocześnie coraz silniej czuła, że nie chce rozstawać się z dzieckiem, tym
bardziej w sytuacji, gdy miałaby ją oddać w ręce osób, które nie będą w stanie jej
kochać.
Nie chciała skazywać jej na dzieciństwo, jakie sama przeżyła.
I dlatego zamiast się stąd wyrywać, postanowiła, że zostaną tu jak najdłużej.
- Dziewczyna musi stąd odejść.
Głos ojca wyrwał Lukasa z zamyślenia i kazał mu odwrócić się od okna.
Pomimo wieku i choroby, Theo ciągle emanował siłą i był przystojny.
Jakiś czas temu Lukas dowiedział się od lekarzy, że jego ojcu pozostało kilka
miesięcy życia we względnie dobrym stanie, a potem jego zdrowie może pogorszyć
się drastycznie.
Sam Theo akceptował tę przepowiednię z ponurym stoicyzmem, z jakim re-
agował na wszystkie tragedie, które go w życiu spotykały.
- Jaka dziewczyna? - spytał, patrząc na zachmurzoną twarz ojca.
- Ta Angielka. Nie ma dla niej miejsca w naszym życiu, Lukas.
Dłoń Lukasa zacisnęła się w pięść, ale moment pózniej ją rozprostował.
- Ona jest Walijką i ma na imię Rhiannon. I jest dla niej miejsce w naszym
życiu, tato - jest opiekunką Annabel. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •