[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Czy zaczęli mo\e was atakować?
Wprost przeciwnie, są uprzedzająco grzeczni.
Ale niekomunika tywni.
W takim razie chodzi o to drugie.
Ich drugim marzeniem jest rozbicie CIA od wewnątrz.
Zniszczenie morale.
Spowodowanie wewnętrz nych tarć.
Orłów oskar\y któregoś z funkcjonariuszy CIA, \e jest agen tem KGB.
To oskar\enie wywrze spodziewany skutek.
Ostrzegałem cię:
operacja Potiomkin zakrojona jest na długi okres.
Skąd mo\emy wiedzieć, o kogo chodzi, je\eli nam nie powiedzą?
Keepsake ruszył w drogę powrotną do swego samochodu.
Zwróćcie uwagę, kto w CIA znajdzie się nagle w niełasce za wołał
obracając się przez ramię.
To będzie ten człowiek.
I będzie nie winny.
Edwards był skonsternowany.
Poinformować Moskwę, \e Orłów znajduje się teraz w bazie w Al conbury?
Gdyby Langley kiedykolwiek się o tym dowiedziało, z miejsca wypowiedzieliby nam
wojnę.
Dlaczego, na litość boską, mamy to zrobić?
To będzie test.
Wierzę w Keepsakea.
Jest moim przyjacielem.
Ufam mu.
I w związku z tym uwa\am Orłowa za wtyczkę.
Je\eli Moskwa nie zareaguje, nie będzie starała się zlikwidować Orłowa, będziemy
mieli dowód.
Uwierzą nam nawet Amerykanie.
Będą oczywiście wściekli, ale przemówi do nich sama logika faktów.
A je\eli jakimś cudem Rosjanie zaatakują i zabiją Orłowa?
Czy zgodzisz się opowiedzieć o wszystkim CaMnowi Baileyowi?
Nie zaatakują odparł McCready.
To pewne jak to, \e po nocy przychodzi dzień.
A propos, właśnie do nas przyje\d\a.
Kto?
Calvin.
Z \oną i córką.
Przesłałem jego akta na twoje biurko.
Chciałbym, \eby Firma odpowiednio go przyjęła.
Strona 128
forsyth Fa szerz.txt
Kilka kolacji z ludzmi,
181 .
z którymi miałby ochotę się spotkać.
Przez wszystkie te lata był wypró bowanym przyjacielem Wielkiej Brytanii.
Przynajmniej tyle mu się od nas nale\y.
Naburmuszony McCready zszedł na dół i rzucił okiem na le\ącą na jego
biurku teczkę.
Naprzeciwko niego zasiadł Denis Gaunt.
Jest miłośnikiem opery powiedział Sam czytając akta.
Chy ba mo\emy mu załatwić bilety do Covent Garden, Glyndenbourne, tego rodzaju
rzeczy.
Jezus, ja od lat nie mogę dostać się do Glyndenbourne oświad czył z
zazdrością w głosie Gaunt.
Mają tam siedmioletnią listę ocze kujących.
Wizyta w letni wieczór we wspaniałym, poło\onym wśród zielonych pagórków
hrabstwa Sussex pałacu, mieszczącym w swym wnętrzu jeden z najlepszych w kraju
teatrów operowych, stanowiła nadal najbardziej wy marzoną ucztę duchową dla
ka\dego miłośnika opery.
Lubisz operę?
zapytał McCready.
Jasne.
To świetnie.
Mo\esz zaopiekować się Calvinem i panią Bailey podczas ich pobytu.
Załatw bilety do Garden i do Glyndenbourne.
Po słu\ się nazwiskiem Timothyego.
Nie zapomnij o \adnym z jego tytu łów.
W tej nieszczęsnej robocie nale\ą nam się w końcu jakieś przywileje, chocia\
niech mnie diabli wezmą, jeśli kiedykolwiek ja z któregoś sko rzystałem!
Wstał i ruszył do wyjścia.
Zbli\ała się pora lunchu.
Gaunt wziął do ręki teczkę.
Kiedy mo\emy się go spodziewać?
zapytał.
Za tydzień zawołał od drzwi McCready.
Zadzwoń do nie go.
Powiedz, co przygotowujesz.
Zapytaj, co lubi.
Je\eli ju\ mamy się tym zająć, zróbmy to dobrze.
Max Kellogg zamknął się w archiwum i nie wychodził stamtąd przez
dziesięć dni.
Jego \onie w Alexandrii powiedziano, \e wyjechał z miasta.
Uwierzyła.
Kelloggowi przysyłano posiłki, ale przetrwał głównie dzięki diecie składającej
się z kawy i zbyt wielu papierosów z filtrem.
Do jego dyspozycji postawiono dwóch archiwistów.
Nie wiedzieli nic o prowadzonym przez niego śledztwie; po prostu przynosili mu
kolejne akta, których za\ądał.
Wyciągali fotografie z wetkniętych głęboko te czek które dawno temu uznano za
prawie bezwartościowe.
Jak wszyst kie tajne słu\by, CIA nigdy niczego nie wyrzuca, niezale\nie od tego,
jak
182
bardzo niejasne lub zdezaktualizowane byłyby to materiały; nigdy nie
wiadomo, czy któregoś dnia nie będzie potrzebny jakiś mały szczegół, wycinek
gazety albo fotografia.
Kellogg potrzebował ich teraz bardzo du\o.
W połowie prowadzonego przez niego dochodzenia do Europy wy słano dwóch
agentów.
Jeden odwiedził Wiedeń i Frankfurt, drugi Sztok holm i Helsinki.
Ka\dy zaopatrzony był w legitymację funkcjonariusza Agencji do Spraw Zwalczania
Narkotyków i osobisty list od amerykań skiego sekretarza skarbu z prośbą o
udzielenie daleko idącej pomocy.
Zaniepokojeni podejrzeniem, \e ich bank został u\yty do prania brud nych,
pochodzących z handlu narkotykami pieniędzy, dyrektorzy ka\de go z nich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •