[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie chcę ... nie mogę ... nie dotknę jej.
Rozumiał to uczucie. Położył obrożę i obrączkę na stoliku. -
Słyszałem o włamaniu.
Skinęła głową. W jej dużych niebieskich oczach pojawiły się
łzy.
- Włamywaczy było przynajmniej dwóch. Usłyszałam
hałasy, a kiedy wyszłam z sypialni... O mój Boże ... Czy to mógł
być Brian? Czy to on zostawił swoją obrączkę? A co z biednym
Peavym?
Starając się nie myśleć o tym, co mogło się stać z pieskiem,
Luke ujął dłonie Susan. Wydawały się lodowate, choć w
mieszkaniu było ciepło. Wyczuwał nabrzmiałe żyłki. Obawiał
się, że Susan zaraz straci panowanie nad sobą.
- Wszystko po kolei - powiedział, gładząc kciukiem grzbiet
jej dłoni. Uważał, że zadając łatwe pytania, pomoże jej wziąć się
w garść. - Nie znalazłaś psa, tylko obrożę?
Znów skinęła głową.
- Myślisz, że ktoś go za ...
- Skupmy się na tym, co wiemy na pewno. Ktoś podszedł na
tyle blisko, żeby zdjąć mu obrożę. Tylko tyle możemy
powiedzieć.
Usłyszał jej westchnienie.
88
- Dobrze.
- Ktokolwiek to był, miał obrączkę Briana albo jakąś bardzo
podobną.
- Jego. Przyjrzyj się.
Obracając obrączkę, Luke spojrzał na wygrawerowaną
wewnątrz datę ślubu Briana i Susan. Westchnął, przypominając
sobie, że nadal są małżeństwem.
- Masz rację - przyznał. - Brian mógł zgubić obrączkę, zanim
stąd uciekł, albo może ją gdzieś zastawił... Nie sądzę, żeby to on
wrócił.
Choć jego brat wyrządził wiele zła, Luke nie wyobrażał
sobie, żeby mógł kogoś skrzywdzić fizycznie - nawet psa,
którego kiedyś uratował przed śmiercionośnym zastrzykiem w
schronisku. Ale gdyby Luke się mylił i gdyby Brian z jakiegoś
powodu próbował zabić Susan, to czy byłby aż tak szalony,
żeby dręczyć ją, zostawiając obrożę i obrączkę w dżipie? Nie,
pomyślał Luke. Może oszukiwał się jak matka, ale bardzo chciał
wierzyć, że za tymi okropnościami stał ktoś inny.
- Rozpoznałabym go. - Susan kiwnęła głową, jakby dopiero
teraz to do niej dotarło. - Nawet w ciemności. Słyszałam
przecież głosy. Jego na pewno bym poznała.
Luke położył obróżkę i obrączkę na stoliku obok pudełka z
twardym dyskiem.
- Czy któryś z tych głosów wydał ci się znajomy?
- Ja ... nie wiem. Myślałam ... - Pokręciła głową. - Byłam
przerażona i oszołomiona, wszystko działo się tak szybko ...
Zanim się zorientowałam w sytuacji, ktoś chwycił mnie za szyję
i uderzył głową o framugę drzwi.
Patrząc na ranę na jej czole, Luke wyobraził sobie straszną
scenę: Susan leżąca na podłodze, w kałuży krwi, pochyleni nad
nią dwaj mężczyzni ... Znów poczuł wielką złość na drani,
którzy to zrobili. Złość, ale i strach.
- Czy oni ... zrobili coś jeszcze? - wykrztusił chrapliwym
głosem. - Czy ci dranie ...
- Nie, Luke, nie. - Była zaskoczona gwałtownością jego
89
reakcji. - Nie próbowali mnie zgwałcić. Kiedy upadłam, wrócili
do gabinetu. Nic mi nie będzie.
- Skąd wiesz? Byłaś u lekarza?
Z irytacją zacisnęła usta.
- Powiedziałam, że wszystko w porządku.
- A jak się czuje twoja matka?
- Nie została ranna. Jest tylko trochę roztrzęsiona. Nie
pokazałam jej tych rzeczy ... - Susan wskazała obrączkę i
obrożę.
- Tylko ty je widziałeś. - Nic nie mówiłaś szeryfowi?
Zmarszczyła brwi.
- Chciałam, kiedy już trochę odpocznę. Ale teraz się
zastanawiam. Czy te przedmioty też znikną, jak wszystko
przedtem? I jak to będzie wyglądało, jeśli nagle przyniosę
obrączkę Briana? Może Hector Abbott ma gdzieś tę całą sprawę,
ale Manuel Ramirez wciąż mnie podejrzewa ..
Przypominając sobie zachowanie zastępcy szeryfa, Luke
kiwnął głową.
- Chyba masz rację. Pomyśl jednak, jak to będzie wyglądało,
jeśli ich nie zawiadomisz, a oni znajdą te rzeczy przy tobie.
Zamknęła oczy i odchyliła się w tył, milcząc. Ciągle gładził
kciukiem jej dłoń. Chciał przerwać, ale nie mógł. Jakiś impuls
kazał mu ją przytulić, pocieszyć jak dziecko, które właśnie
obudziło się z koszmarnego snu.
Nie byłaby z tego zadowolona, pomyślał. Co gorsza,
wiedział, że proste pieszczoty pociągnęłyby za sobą inne, o
wiele mniej niewinne formy pocieszenia.
Otworzyła oczy i spojrzała na niego uważnie. Był pewien, że
odczytała jego myśli. Wyrwała rękę i odsunęła kolana od jego
kolan.
- Słusznie. Pózniej zadzwonię do szeryfa i powiem mu, co
znalazłam w dżipie. Nieważne, co zrobi z tymi rzeczami. Po
prostu nie chcę już na nie patrzeć.
Wzięła kilka jednorazowych chusteczek z pudełka stojącego
na stoliku i wytarła nimi obrączkę, a potem włożyła ją do
90
kieszeni szortów.
Wskazała na twardy dysk w pudełku.
- Znalazłeś coś?
Pokręcił głową.
- Jeszcze nie, ale ...
Przerwało mu pukanie do drzwi. Susan wstała, marszcząc
brwi.
- Może to właśnie szeryf-powiedziała. - Nie wyobrażam
sobie, kto inny ... Luke wsunął twardy dysk pod sofę, a Susan
otworzyła drzwi.
- Marcus? - powiedziała na widok wysokiego chłopca,
uśmiechającego się do niej spod brudnej grzywki, opadającej na
oczy. Trudno było odgadnąć, jaki był naturalny kolor jego
włosów pod czarnymi i złotymi pasemkami, efektem niejednego
farbowania, ale przynajmniej grzywka odwracała uwagę od
brzydkich krost na twarzy.
- Pani Maddox, niech pani zobaczy, co znalezliśmy! -
zawołał wesoło.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]