[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nowego i poznać nowych przyjaciół. Nie martwcie się o mnie, poradzę sobie. Wrócę przed zimą.
Knut".
- Ale czy on wziÄ…Å‚ ze sobÄ… jakieÅ› pieniÄ…dze? Jak sobie poradzi? - zastanawiaÅ‚a siÄ™ Åshild,
skupiając się na sprawach praktycznych. Zmusiła się, by nie poddać się żalowi, że syn wyjechał bez
pożegnania. Nie może się teraz załamać i rozkleić.
- Wziął swoje skóry, więc będzie miał co sprzedać -prychnął Ole rozgoryczony. - No i
oczywiście zabrał skrzypce. Wszystko przez te przeklęte skrzypce! Całkiem zawróciły mu w
głowie. %7łe też wcześniej się temu nie sprzeciwiłem! Nie powinienem się był zgadzać na te jego
lekcje.
Ole wstał, zmiął kartkę i cisnął z gniewem do ognia.
Postanowił pójść nad potok i trochę się ochlapać, a potem jak najszybciej zapomnieć o
Knucie. Syn dokonał wyboru. I bynajmniej nie wybrał Rudningen.
- Zaraz wracam - rzucił i wyszedł na dwór. Długimi krokami pomaszerował przez polanę do
zatoczki nad potokiem, gdzie siÄ™ zwykle myli.
Åshild pomyÅ›laÅ‚a, że gdyby mąż okazaÅ‚ choć trochÄ™ zrozumienia Knutowi, nigdy by nie
doszło do takiej sytuacji.
UsÅ‚yszaÅ‚a pojÄ™kiwanie Sebjørg i szybko weszÅ‚a do alkierza. Nie mogÅ‚a teraz za wiele
rozmyślać nad decyzją Knuta, bo trzeba się było zająć córką.
- Przyniosłam ci coś do picia - powiedziała, a dziewczynka łapczywie wypiła. Wyglądała
dziÅ› już znacznie lepiej i odzyskaÅ‚a rumieÅ„ce. Choć w pomieszczeniu byÅ‚o dość duszno, Åshild nie
otworzyła okna w obawie przed osami.
- PoÅ›pisz jeszcze trochÄ™? - spytaÅ‚a, gÅ‚aszczÄ…c Sebjørg delikatnie po szyi. Opuchlizna nieco
ustąpiła, ale nie do końca. Skoro jednak Knut wyjechał, to znaczy, że niebezpieczeństwo minęło.
Uspokojona zachęciła córeczkę, by jeszcze pospała.
- Uhm - odpowiedziała dziewczynka i ułożyła się wygodniej na poduszce.
- PrzyjdÄ™ do ciebie, jak wydojÄ™ krowy.
Åshild uchyliÅ‚a jednak okno, ale dokÅ‚adnie zasunęła baweÅ‚niane zasÅ‚onki, by do Å›rodka nie
wleciały żadne owady. Wyszła, starannie zamykając drzwi, i zabrała się do przygotowywania
śniadania.
Knut jest rozsądnym chłopcem, próbowała się uspokoić. Na pewno sobie poradzi i wróci
tak, jak napisał. Po prostu pojechał trochę się przewietrzyć.
- No, miał przynajmniej na tyle rozsądku, że zostawił młodego konia - rzekł Ole, stając w
drzwiach. -WziÄ…Å‚ ze sobÄ… jakiÅ› prowiant?
- Tak - odparÅ‚a Åshild, która zdążyÅ‚a już zauważyć, czego brakowaÅ‚o w spiżarni. - Ma
zapasów na parę dni. - Tylko którędy on pojechał? Wiesz?
- Przez Fla - odparÅ‚ Ole bez wahania, z czego Åshild wywnioskowaÅ‚a, że mąż miaÅ‚ jakieÅ›
wizje i wie, gdzie jest syn.
- Siadaj i zjedz coś! Knut na pewno sobie poradzi. A przed zimą wróci...
- Wtedy już nie będzie potrzebny w Rudningen - odparł Ole ponuro. - Skoro skrzypce są dla
niego ważniejsze, trudno. Uprzedzałem go.
- A może to ojciec jest bardziej winny niż te skrzypce - powiedziaÅ‚a Åshild cicho, stawiajÄ…c
na stole dzbanek z mlekiem. Miejsce, na którym zwykle siedział Knut, wydało jej się przerazliwie
puste.
- Twoim zdaniem to ja jestem winien, że chłopak uciekł, tak? - spytał Ole, obrzucając żonę
twardym spojrzeniem, i zacisnął mocno szczęki.
- Owszem, poniekąd, i uważam, że powinieneś się do tego przyznać. Gdybyś nie był taki
nieugięty w sprawie skrzypiec...
- O tym dość już rozmawialiśmy - wycedził Ole. -Nie zamierzam tolerować czegoś takiego
we własnym domu. I nie będę się powtarzać.
- A wiÄ™c nie dziw siÄ™, że chÅ‚opak zniknÄ…Å‚ - odparÅ‚a Åshild ze spokojem i usiadÅ‚a przy stole.
Kiedy przyszedł Nils, rozmowa potoczyła się wokół codziennych zajęć i zadań na ten dzień.
Dopiero gdy parobek wrócił do pracy, Ole burknął:
- Miał mi pomóc naprawić stodołę. Aadna mi pomoc...
- Jeśli nie przestaniesz chodzić naburmuszony i wściekły, to obawiam się, że wypędzisz z
zagrody nie tylko Knuta. - Åshild miaÅ‚a już dość ponurego nastroju męża.
Ole uniósł brwi i popatrzył na żonę zdumiony. Czy naprawdę tak trudno z nim wytrzymać?
Bez sÅ‚owa wstaÅ‚ od stoÅ‚u i siÄ™gnÄ…Å‚ po czapkÄ™. RozumiaÅ‚, że Åshild siÄ™ martwi i jest zawiedziona,
dlatego nie miał jej za złe tych słów. Knut bardzo ich rozczarował i trudno teraz o tym nie myśleć.
- Zabierajmy się do pracy - rzucił Ole, mijając Nilsa. Po drodze wziął młotek i siekierę.
Niezależnie od wszystkiego stodołę należy naprawić. Jakoś sobie będzie musiał poradzić bez syna.
Wciąż jednak przesuwały mu się przed oczami obrazy: widział młodego chłopca, który przeprawiał
się przez góry, spał pod głazami, galopował przez pustkowie. Pogrążony w myślach nie słyszał
nawet, o co go pyta Nils.
Dla Olego był to cios. Nie spodziewał się, że Knut odważy się na taki krok. Sądził, że syn
przestanie się dąsać i z czasem poświęci się bez reszty gospodarstwu. Tylko że ten przeklęty
instrument całkiem zawrócił mu w głowie! Ole wiedział, że Knut pojechał, by przyłączyć się do
innych skrzypków, i nie mógł się z tym pogodzić.
Oto, jakie mnie spotkało podziękowanie, pomyślał rozgoryczony. Po tylu latach troski i
opieki syn tak mi się odpłacił.
Mimo wszystko nie mógł się pozbyć lęku o chłopca, o to, że przytrafi mu się coś złego.
Teraz, u kresu lata w górach kręciło się wielu włóczęgów i rozbójników, którzy napadali na
podróżnych, zwłaszcza że o tej porze, gdy już siano i zboża były uprzątnięte z pól, ludzie częściej
wybierali się w odwiedziny do krewnych. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •