[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Na razie za wcześnie na celebrowanie zwycięstwa,
Wade. Sprawa nie jest jeszcze zamknięta. Musimy
udowodni ć, że Diamond ponosi winę.
- I udowodnimy - rzucił niedbale, zamykając za
sobą drzwi.
Brittany ledwie się pohamowała, by nie chwycić
segregatora i nie cisnąć nimwślad za Wade'em.
Otoczyła ją atramentowoczarna ciemność. Gdy
Brittany dotarła wreszcie do mieszkania, nie zadała
sobie nawet trudu, by zapalić światło. Zamknęła
drzwi i oparła się o nie bezsilnie.
Czuła się fatalnie, i to nie tylko fizycznie. Była po
prostu wykończona psychicznie. Zgoda, Wade wy-
prowadził ją z równowagi. Codziennie dziwiła się
coraz bardziej, co też ojciec w nim widzi. Czasami
Wade bywał tak obrzydliwy, że ledwie tolerowała
jego obecność. Dziś właśnie był jeden z takich dni.
Brittany wiedziała jednak, że nie jest całkiem
bezstronna. Wade miał rację mówiąc, że w uzasad-
nionych przypadkach jej obowiązkiemjest ostry atak,
a sprawa Matta właśnie do takich należała.
To jednak nie usprawiedliwiało pózniejszego fiaska.
Skompromitowała się we własnych oczach, zrobiła
coś niewybaczalnego. Połączyła pracę zawodową
z przyjemnością.
Czy naprawdę poszła do łóżka z Mattem? Czy ich
ciała rzeczywiście stały się jednością? Czy posiadł ją
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
tak całkowicie, że zapomniała o wszystkim, liczył
się tylko on i to, co z nią robił, co dzięki niemu
czuła.
Tak!
Nawet po upływie trzech tygodni ściskało ją wdołku
na wspomnienie nocy w jego ramionach. Jak mogła
zachować się tak niemądrze, tak wbrew swoim
zasadom? Nie potrafiła odpowiedzieć na żadne
z dręczących ją pytań.
Jedyną pociechę stanowił fakt, że nie musi ponownie
spotkać się z Mattem.
Mimo to każdy dzwonek do drzwi czy telefon
wprawiał ją w przerażenie. Może to on? Za każdym
razem, gdy wychodziła na ulicę, oglądała się z lękiem
przez ramię.
Niepotrzebnie się obawiała. Teraz wiedziała już
z całą pewnością, że nie uczyni absolutnie nic,
by ją odnalezć. Na pewno jest zadowolony, że
się jej pozbył, zupełnie tak samo jak ona. A nawet
bardziej.
Przycisnęła rękę doczoła, usiłując wziąć się wgarść.
Na szczęście jej uwagę przyciągnęło migające
światełko stojącej obok lampy automatycznej sek-
retarki. Rzuciła na krzesło torebkę i żakiet, podeszła
do tapczanu, a następnie wcisnęła guzik urządzenia.
Dwie wiadomości zostawili przyjaciele, zapraszający
ją na przyjęcia. Kolejne dwie były od Wade'a. Ostatnią
przekazała sekretarka doktora.
- Brittany, mówi Joyce z gabinetu doktora Daniela.
Doktor prosił mnie, bymsprawdziła, czy lek, który ci
przepisał, już zadziałał i czy czujesz się lepiej. Przyjmie
cię jutro o godzinie, którą proponowałaś.
Brittany wyłączyła automat, usiadła na tapczanie
i rozejrzała się po pokoju. Wiadomość od doktora
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
wzburzyła ją do reszty, przypominając, że infekcja
nadal jej dokucza i że musi spotkać się z nim
osobiście.
Wdodatku prawdziwą przyczyną, dla której umó-
wiła się na wizytę, był brak miesiączki. Wpierwszym
tygodniu nie przejęła się tym wcale, przypisując
opóznienie nerwom. Po dwóch tygodniach jednak to
rozumowanie przestało być takie oczywiste.
Z alternatywą nie mogła się pogodzić, nie chciała
nawet dopuścić takiej myśli. Mimo to musiała połknąć
tę gorzką pigułkę.
Tracąc zupełnie zimną krew, Brittany podbiegła do
ogromnego lustra w sypialni. Zaczęła się rozbierać,
lecz palce odmawiały jej posłuszeństwa.
Udało jej się wreszcie pozbyć się ubrania. Stała
przed lustrem, przyglądając się bacznie swemu nagiemu
ciału. Odwróciła się jednym bokiem, potem drugim,
przesuwając spojrzenie po szczupłych spadzistych
ramionach, stromych pełnych piersiach, płaskim
brzuchu i długich zgrabnych nogach.
Ciąża?
Nie, to absolutnie niemożliwe! Ale przecież zatrzymał
jej się okres. Nie wolno jej tego zlekceważyć. Och,
Brittany, pomyślała, ty skończona idotko! Oczywiście,
że możesz być wciąży.
Sięgnęła po płaszcz kąpielowy, owinęła się nim
szczelnie, podeszła wolno do łóżka i przycupnęła na
brzeżku. Gardło miała tak ściśnięte, że z trudem
mogła przełknąć ślinę. Jej ciało przebiegały dreszcze,
od czubków palców aż po czubek głowy.
Czytomożliwe, że nosi dzieckoMatta Diamonda?
Poddała się obezwładniającej panice.
- Jesteś pewna, że niczegonie potrzebujesz?
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Poza twoim towarzystwem naprawdę niczego
- odpowiedziała łagodnie Maria Frost.
Matta dręczyło poczucie winy. Wiedział, że powinien
częściej odwiedzać Marię i jej syna, choć zrobił dla
nich znacznie więcej niż ktokolwiek inny, nawet ich
własna rodzina.
Poza tym nie miał wyboru. Gdyby nie on, Maria
wciąż miałaby kochającego męża, który troszczyłby
się o nią.
Jakbyczytając wjegomyślach, Maria spytała cicho:
- Kiedyprzestanieszobwiniać siebieza śmierć Tima?
- Nigdy- odparł apatycznie Matt.
- To był wypadek. Musisz się z tymwreszcie jakoś
uporać. Pomyśl raczej o sobie.
- Robię to- odparł ponuro.
- Nic jeszcze nie wiadomo? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •