[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odległości, gdy podszedł do krawędzi swojego ganku, by spojrzeć na jej przedni trawnik i
podjazd.
- Muszę cię wepchnąć między inne zlecenia.  powiedział w końcu.  Także może to trochę
potrwać.
- Dobrze.
Odwrócił się do niej twarzą.  Jestem poważny. Mówimy tu o kilku tygodniach.
Przełknęła mocno. Kilka tygodni jego pracy tak blisko? Czy zawsze podczas pracy ściąga
koszulę, i jeśli tak, to czy ona musi czuć się odpowiedzialna za to, że on znajdzie siebie ze
spuszczonymi spodniami do kostek i z nią na sobie?  %7ładen problem. I tak przez większość
czasu jestem w pracy, więc nie musisz się mną przejmować. - Uśmiechnęła się w prawdziwej
uldze.
- Jest jeszcze coś. Jeśli chcesz mieć to zrobione, musisz dać mi wolną rękę w podejmowaniu
decyzji. Razem rozpoczniemy projektowanie, ale pójdzie szybciej i sprawniej, jeśli nie będę cię
musiał ściągać do podjęcia każdej, małej decyzji.
- To oczywiste, że wykonujesz świetną robotę.  wskazała ręką na jego ogród.  A ja naprawdę
nie mam pojęcia.  wskazała na swój własny.  Jestem pewna, że cokolwiek zrobisz będzie
świetne.
- I jeszcze coś.  Podszedl do niej, prawie przypadkowo, ale dziwny, drapieżny blask w jego
oczach sprawił, że wyglądał jak lew gotowy rzucić się na bezradną gazelę.
- Cena?  powiedziała, zastanawiając się, skąd wziął się ten dziewczęcy, zdyszany głos.  Bo
naprawdę się tym nie przejmuję. To znaczy, nie chcę się spłukać, ale jestem skłonna zainwes.. -
Ucięła w połowie zdania, gdy jego usta opadły na jej, pchnął językiem podczas pocałunku, który
był mało finezyjny, a w całości zachłanny. Zamiast go odepchnąć, tak jak powinna, jedyne o
czym mogła pomyśleć to: Dzięki Bogu nie musiałam wykonać pierwszego ruchu, jak jakaś
zdesperowana stara panna.
Oderwał się od niej, pchnął ją na ścianę obok wejścia do domu.  Nie martwię się o pieniądze. 
powiedział, chwytając jej dłoń i przyciskając ją mocno do rozporka.  Moim problemem jest to,
że raczej nie będę w stanie wykonać swojej pracy w takich warunkach. Nieprawdaż?
27
Zcisnęła palcami jego grubą, gorącą długość, i tym razem nie odepchnęła go i nie uciekła do
domu. Chociaż próbowała zaprzeczyć samej sobie, że nie pragnęła tego. Oferowanie przymierza
w postaci pracy było wyłącznie wymówką, by znowu ujrzeć Joe ego i mieć nadzieję, że powrócą
tam skąd tak nagle uciekła.  Nie  wyszeptała, dłonią głaskała go w górę i w dół przez jego
jeansy.  Widzę jak to mogłoby przeszkadzać.
Dłonią ściskał jej kark, trzymając ją w miejscu podczas pocałunku. Taylor jęknęła, wciągając
jego język do swoich ust, gdy podciągała jego koszulę.  Lepiej wejdzmy do środka.  Przerwał
pocałunek i w tym momencie zorientowała się, co powiedział. Widok Dodge a Caravana jej
sąsiada prującego po uliczce, ocknął ją. Joe miał rację. Prawdopodobnie najlepiej by było, nie
zostać złapanym na zachowywaniu się jak para napalonych nastolatków.
Klatka piersiowa Taylor ścisnęła się nagle, gdy zdała sobie sprawę jak blisko byli tego, by ktoś
ich zauważył. Co by o niej pomyśleli sąsiedzi? Najlepiej nigdy nie dopuścić do tego by się
dowiedzieli. Dała zaciągnąć się Joe emu do środka i całować w drodze do jego sypialni. Nie była
zbytnio świadoma królewskiego łóżka z ciężką, drewnianą ramą i z dopasowanymi nocnymi
stolikami, zanim nie runęła na nie. Uklęknął na brzegu łóżka zdejmując z siebie koszulę i
skinając jej, by zdjęła swoją. Jej palce lekko się trzęsły podczas odpinania bluzki, obnażając
siebie dla jego twardego spojrzenia. Uśmiechnął się trochę, kiedy pojawiły się jej piersi, zaledwie
zakryte koronką w kolorze kości słoniowej tak, że jej sutki były wyraznie widoczne. Jeszcze
jeden dowód na to, że chciała by to się stało, pomyślała. Miała na sobie fantastyczną bieliznę.
Joe chwycił za ręce Taylor i podciągnął ją do pozycji siedzącej. Z tej pozycji, wystarczyły
milimetry, by mogła się wychylić i przebiegnąć językiem po jego umięśnionym brzuchu. Zadrżał,
mięśnie napięły się w odpowiedzi, gdy rozpoczęła serię miękkich, ssących uszczypnięć dookoła
jego pępka.
- Zdajesz sobie sprawę  powiedział, chwytając jej dłonie i umieszczając je sobie na talii  że
dzisiaj nie pozwolę ci uciec.
- Nawet bym o tym nie marzyła.  wyszeptała, odpinając guzik w jego rozporku. I to była
prawda. Właśnie teraz, w tym momencie, nie miało znaczenia to, że Joe nie był dla niej. Nie
ważne, że umarłaby z upokorzenia, jeśli sąsiedzi i koledzy dowiedzieliby się, że wałęsa się ze
znacznie młodszym ogrodnikiem jak jakaś aktorka z telewizyjnego show.
Właśnie teraz pragnęła Joe a Tierney a bardziej niż czegokolwiek w życiu i nie zamierzała
pozwolić czemukolwiek, bądz nawet swojemu rozsądkowi zapobiec jej dostać to, czego chciała.
Oddech Joe a zacisnął się w jego klacie, gdy Taylor rozpięła jego rozporek. Wstał i szybko
ściągnął jeansy i bokserki. Klęknęła na łóżku, patrząc pożądliwie na jego nagie ciało. Nie mógł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •