[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ręcznik położony na łóżku i patrzę na instrumenty kary. Podobnie
jak niebieski penis, wcale nie przypominają ponurych narzędzi
tortur które widziałam w lochu. Są stylowe i piękne, jakby
przeznaczone raczej do wystawiania na widoku niż do chowania
w ukryciu. Jeden z nich to bacik o krótkim, solidnym skórzanym
uchwycie ze stalową kulą na jednym końcu i kilkudziesięcioma
zamszowymi rzemykami z drugiej strony. Są miękkie i
przypominają falujące w wodzie czułki ukwiału. Obok leży bat
długi, smukły, w kształcie szpicruty, obciągnięty czarną skórą, z
pętelką na cieńkim, sprężystym końcu.
Och. O mój Boże .
Wzdrygam się. Nie wiem, czy to zniosę.
Jeśli jestem kochana, zniosę wszystko. - Ta myśl przychodzi
mi do głowy nie wiadomo skąd. Chcę pokazać Dominicowi, że
jestem warta jego miłości. I wytrwam .
Dominic tym razem spóznia się tylko pięć minut, ale ja
pamiętam poprzednią lekcję. Klęczę nieruchomo na podłodze do
czasu aż przybędzie, a gdy wchodzi, nie podnoszę oczu. Patrzę
uparcie w biały dywanik, kątem oka widząc jego dżinsy i czarne
buty od Paula Smitha.
On spogląda na mnie przez chwilę bez słowa, a potem odzywa się
miękko:
- Znakomicie. Wiem, że teraz mnie posłuchałaś. Uczysz się.
Jak się dziś czujesz, Beth?
- Bardzo dobrze, panie - szepczę, nie podnosząc głowy.
- Wyczekiwałaś dzisiejszego wieczoru? Co sobie myślałaś,
gdy myłaś niebieskie narzędzie?
Waham się przez chwilę, a potem mówię:
- Myślałam o tym, panie, jak to będzie, kiedy go we mnie
włożysz.
Rozlega się długi, miękki śmiech.
- Bardzo dobrze mruczy Dominic. - Ale nie popadaj w
samozadowolenie. Czekają cię jeszcze inne niespodzianki. Wstań
Chwiejnie podnoszę się na nogi, nieprzyzwyczajona do tak
wysokich szpilek. Wzrok wciąż mam spuszczony, ale słyszę jego
chrapliwy oddech.
- Wyglądasz zdumiewająco. Obróć się.
Staję tyłem, tak by widział taśmy krzyżujące się na moich plecach,
kratę, którą tworzą u podstawy, pasek znikający między
pośladkami i kuszący obszar białych ud pomiędzy pasem a
pończochami.
- Pięknie - mówi Dominie gardłowo. - A teraz z powrotem. I
spójrz na mnie.
Odwracam się posłusznie i skromnie podnoszę wzrok. On ma
na sobie czarny T-shirt, który podkreśla jego mięśnie i szerokość
ramion. Czy potrzebuje takiego stroju, żeby nade mną panować?
Widok jego twarzy wprawia mnie w namiętne drżenie. To
ukochana twarz, nie tylko dlatego że przystojna, lecz przede
wszystkim kim należąca do niego. Chcę ją poczuć blisko siebie,
jak mnie całuje pieści.
Dominic wyciąga rękę i gładzi obrożę na mojej szyi.
- Ta jest urocza - zauważa w zamyśleniu. Bardzo dobrze
działa. Wsuwa zakrzywiony palec pod pasek i przyciąga mnie
blisko siebie, a potem kładzie usta na moich i całuje mnie twardo
wsuwając mi do środka język i przyciskając mój.
To nasz pierwszy pocałunek od długiego, długiego czasu, ale nie
jest tak czuły jak ostatni. Dominie ostro, zaciekle bierze w
posiadanie moje usta, najwyrazniej nie dbając o to, co ja przy tym
czuję.
Potem odsuwa się, jego wargi układają się w uśmiechu.
- A teraz mówi - twoje pierwsze zadanie. Zabierz rzeczy z
łóżka i przełóż je na stolik obok. Sama kładz się na plecach, ręce
za głowę, nogi rozłożone.
Czuję znajome trzepotanie w brzuchu i przyśpieszenie pulsu. Co
teraz? Jakie zgotuje mi cierpienie? Boję się bólu, ale nie mogę
się doczekać strumienia niewyobrażalnej przyjemności.
Kładę się na łóżku według polecenia.
- Zamknij oczy.
Zamykam, a on się zbliża. Chwilę pózniej na moich oczach
spoczywa jedwabna opaska. Znów nic nie widzę. Moje nadgarstki
zostaja uniesione, każdy z osobna zamknięty w czymś
przypominającym miękką bransoletę i za jej pomocą
przytwierdzony do wezgłowa Kajdanki . On przemieszcza się ku
moim stopom Czuję, że podobnie unieruchamia mnie w kostkach,
mocując je po przeciwnej stronie łóżka. Kajdany na nogi . Nic
mogę się oprzeć i szarpię nimi lekko, ale nie daję rady poruszyć
rękami ani nogami, najwyżej bardzo lekko nimi zakołysać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]