[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie myśleć inaczej jak tylko o kolejnym zadaniu, które mu
przydzielono. Nie mógł jednak zapomnieć o tym, jakie ma wspaniałe
usta i jak bardzo chciałby je całować.
Przez ten tydzień dowiedział się również, że Victoria wspierała
nie tylko wszystkie okoliczne dzieci. Zajmowała się także zbieraniem
68
RS
funduszy na ochronę mustangów. Sama zresztą dokładała do kasy
fundacji większość swoich oszczędności.
Bezsprzecznie ma wielkie serce, pomyślał o niej Dare.
Wbrew wszelkim jego postanowieniom zajmowała go coraz
więcej, pobudzając wyobraznię. Całymi dniami robił, co tylko się
dało, by o niej nie myśleć, ale niewiele to pomagało.
Dobrze chociaż, że już się nic kłócimy, zauważył. Najwyrazniej
Victoria zrozumiała nareszcie, że wszystkie moje zakazy są konieczne
i że to dla jej własnego dobra nie wolno jej robić pewnych rzeczy,
rozważał.
Nic narzekała nawet wtedy, gdy wróciwszy do kuchni po
pozostałości pieczonego kurczaka z kolacji, odkryła, że został tylko
pusty talerzyk. Dare zaś wolał powiedzieć jej, że wyrzucił kurczaka,
niż przyznać się, że nakarmił nim bezdomnego kota.
Victoria, tak jak obiecała, nie sprzeczała się z nim więcej i
respektowała wszystkie nakazy. To go bardzo dziwiło. Pewien był, że
o wszystko będzie walczyć z taką zaciekłością jak wcześniej. Jej
kapitulacja lekko go niepokoiła.
Zupełnie nic mógł jej zrozumieć. Z jednej strony cieszył się, że
atmosfera stała się bardziej przyjazna, z drugiej jednak zastanawiał
się, co to mogło znaczyć. Wyjaśnienie, iż Victoria spełnia po prostu
swoją obietnicę, jakoś go nie przekonywało. Przyzwyczaił się w pracy
do ludzi, którzy robili zupełnie co innego, niż myśleli. Wobec
otaczającego go zakłamania, uczciwość i szczerość Victorii była
zaskakująca.
69
RS
Przypomniał sobie, z jaką troską zajęła się jego zranioną ręką.
Jego pragnienie, żeby ją całować, narastało z każdą chwilą. Miał też
wrażenie, że Victoria czuje to samo. Sposób, w jaki na niego patrzyła,
rozpalał go do granic. Gdy patrzył na nią, miał ochotę porwać ją w
ramiona i od razu zanieść do sypialni. Tam, guzik po guziku
rozpinałby jej bluzkę...
O czym ja myślę?! przeraził się Dare. Muszę skupić się na moim
zadaniu, by przez własne gapiostwo nie skończyło się tragicznie,
skarcił się. Zresztą nawet gdyby Victoria nie była w
niebezpieczeństwie - dni mijały i nie było znaku od prześladowcy - to
istniały jeszcze inne przeszkody. Głównie zaś jego praca. Wiedział, że
nie może skazać żadnej kobiety na ciągłe czekanie w niepewności, czy
wróci do domu cały i zdrowy.
Wiem o tym wszystkim, więc co sprawia, że jestem taki
rozdrażniony? zastanawiał się.
Jej spokój i uprzejmość go intrygowały.
Poczuł nagle cień na twarzy, kiedy Charlie podszedł bliżej,
zasłaniając słońce.
- Czy w harleyu trzeba często zmieniać olej? - spytał nastolatek.
Dare wzruszył ramionami.
- Co osiem tysięcy kilometrów. Nie jestem jednak do końca
pewien, bo to nie mój motor.
- Naprawdę? A czyj? - dopytywał się Charlie.
- Przyjaciela.
- To musi być świetny facet - zauważył chłopiec.
70
RS
- Owszem. To mój najlepszy kumpel.
Charlie przysuną! się bliżej
- Czy interesujesz się motorami? - spytał Dare.
- Tak, trochę.
- Jechałeś kiedyś na harleyu?
- Nie. Mój ojciec miał kiedyś taki stary motor, na którym
pozwalał mi jezdzić. Oczywiście zawsze jechał ze mną... - przerwał
zaskoczony własną gadatliwością.
- Co cię dzisiaj do nas sprowadza? - spytał Dare, celowo
zmieniając temat. Nie chciał wracać do wydarzeń z dzieciństwa
Charliego. Było widoczne, że to tylko zasmucało chłopca.
- Przyszedłem skosić trawnik.
- Czy zawsze kosisz trawę w niedzielę?
Charlie przyjrzał się bacznie mężczyznie, jakby doszukiwał się
jakiegoś ukrytego sensu w tym. co przed chwilą usłyszał.
- Nie - odparł w końcu.
Dare czekał chwilę. Kiedy zrozumiał, że chłopiec nie zamierza
dodać nic więcej, uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, na czym
polega taktyka nastolatka. Odpowiadaj jak najkrócej, nie wdawaj się
w szczegóły, nie pytany milcz.
- Zatem, kiedy kosisz trawę? - spytał wesołym głosem.
- Zwykle koszę w soboty, ale w tym tygodniu musiałem w pracy
zastąpić kolegę i nie mogłem przyjść wczoraj. Panna Cooper [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •