[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy rozległo się pukanie do drzwi, sprawdziła przez dziurkę od klucza, czy to
na pewno Manny.
Wszedł, trzymając w rękach mały wazon z piękną kompozycją ró\ i lilii, między
które wetknięty był bilecik.
 A to co?  krzyknęła.
 Nie czytam cudzych liścików, ale mogę się zało\yć, \e to bukiet od twojego
olśniewającego kawalera.  Manny poszedł za nią do pokoju.  Włosy wyglądają
świetnie.
 Z twojego tonu wnioskuję, \e nie bardzo wierzyłeś, i\ coś da się z nimi zrobić 
powiedziała Cindy z nosem w kwiatach.  Podobasz mi się w smokingu  dodała.
 Dziękuję. I co? Miałem rację?  zapytał, widząc, \e czyta bilecik.
 Zawczasu dziękując za miły wieczór. Eryk napisał na karteczce wyrobionym,
pochyłym charakterem pisma. Cindy podniosła głowę z uszczęśliwioną miną.
 Cindy! Twoje oko! Co ty zrobiłaś z rzęsami?  wymamrotał Manny.  Zalotka,
tak?
Kiwnęła jedynie głową. Dlaczego tylko jej przytrafiają się takie straszne rzeczy?
 Niebezpieczne narzędzie w rękach nerwowej kobiety  mruknął.
 Wcale nie jestem nerwowa.
 Nie?  Popatrzył na nią znacząco.
 Dobra. Trochę nerwowa. Drgnęła mi ręka, kiedy zadzwonił telefon. Co ja teraz
zrobiÄ™?
 OdrosnÄ….
 Mówię o dzisiejszym przyjęciu.
 Sztuczne.
 Jak to sztuczne? Przyjęcie?
 Sztuczne rzęsy!
 Nie mam.
 Kończ makija\ i ubieraj się. Oczu nie ruszaj.  Manny ju\ był przy drzwiach. 
Zaraz wracam.
Kiedy Cindy została sama, znowu zanurzyła twarz w kwiatach. Podobało się jej,
\e Eryk jest tak uprzedzająco grzeczny. Oczywiście, musiał zdawać sobie sprawę, \e
Cindy jest nieco skrępowana jego profesją, stąd to wszystko.
Powoli kończyła robić makija\. Jeszcze tylko puder i szminka. Zdecydowała się
na najbardziej jaskrawy odcień, jaki udało się jej znalezć w kosmetyczce. Malując
wargi, przypomniała sobie wczorajszy pocałunek. Przymknęła oczy, przywołując w
pamięci smak ust Eryka i dr\enie, które poczuła, kiedy ujął dłońmi jej twarz.
Jeszcze kilka dni temu mogłaby przysiąc, \e nic nie zdoła oderwać jej od
problemów związanych z hotelem. I co? W tak trudnym czasie pozwoliła zawrócić
sobie w głowie. I bardzo dobrze! Dzięki temu nie wpadała w panikę na widok
okropnego Starka Stantona, a nawet skuteczniej pacyfikowała jego pretensje.
Spojrzała na zegarek. Prawie wpół do ósmej! Szybko wło\yła czarną, wąską
suknię. Obejrzała w lustrze swoją górną połowę, a potem wdrapała się na łó\ko, \eby
obejrzeć dół.
 Muszę w końcu zainwestować w du\e lustro  mruknęła, wkładając zamszowe
pantofle.
Kończyła malować paznokcie, kiedy wrócił zdyszany Manny. Ju\ w progu
wręczył jej pudełeczko. ze sztucznymi rzęsami.
 Nie mam czasu ich przyklejać.  Machnęła ręką zrezygnowana.  Eryk będzie tu
za piętnaście minut.
 Jak chcesz.  Manny rozło\ył ręce.  Ale pomyśl: nie będziesz miała czym
zatrzepotać, kiedy ju\ staniesz z nim twarzą w twarz u niego w pokoju.
 Chyba nie myślisz, \e zaprosi mnie do siebie? Manny zaśmiał się i wskazał
palcem bukiet.
 Czy takie kwiaty mówią:  O pani, dobranoc. Do zobaczenia, do jutra.  ? Czy
mo\e raczej  Mam ochotę schrupać cię całą, maleńka. ?
 Naprawdę tak uwa\asz?  Poruszyła palcami, \eby lakier szybciej wysechł.  W
takim razie zabieraj siÄ™ do roboty.
 Daj mi pięć minut.  Manny wyjął z pudełka buteleczkę przezroczystego płynu.
Po chwili Cindy zatrzepotała na próbę rzęsami, próbując przyzwyczaić się do ich
ciÄ™\aru.
 Nigdy jeszcze nie nosiłam czegoś takiego  powiedziała.
 Szybko się przyzwyczaisz  pocieszył ją Manny i widząc jej zdziwione
spojrzenie, pośpiesznie dodał:  Tak mi przynajmniej mówiono.
Rozległo się pukanie do drzwi.
 Idz do sypialni i skończ makija\. Ja zajmę się twoim panem Quinnem. Nie
zapomnij nało\yć swoich szklanych kolczyków.
 Jestem wrak  zaśmiała się nerwowo Cindy.  Twoja ostatnia rada?
Manny udawał, \e się zastanawia.
 Postaraj się nie zniszczyć temu facetowi następnej części garderoby, kiedy
będziesz rozbierać go dziś w nocy  odpowiedział z powa\ną miną.
ROZDZIAA SIÓDMY
Pukając do drzwi na piętnastym piętrze, Eryk czuł się jak nastolatek, który zabiera
na randkę swoją pierwszą dziewczynę. Zdawał sobie sprawę, \e Cindy pociąga go
coraz bardziej, a od czasu epizodu z choinką z trudem udawało mu się o niej nie
myśleć. Równocześnie jednak z ka\dą wspólnie spędzoną minutą rosły jego rozterki.
Po południu z trudem zmusił się do pracy. Tym razem sprawdzał piętra, na
których znajdowały się pomieszczenia konferencyjne, i odkrył rzeczy nie bardzo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •