[ Pobierz całość w formacie PDF ]
naś nabrać sił. Kto mi pomoże przetrwać trudne chwile, jeśli nie
ty? Tak bardzo ciÄ™ potrzebujÄ™".
- Widzę, że jesteś zmęczona. Ta podróż była koszmarna.
Zresztą my tam długo nie będziemy. Spotkamy się z lekarzem,
zajrzymy do taty i zaraz wracamy do domu.
Wprawdzie nie były to dokładnie te słowa, które dla niego
wymyśliła, ale Patrycja i tak była z męża zadowolona. Już daw
no nikt się o nią nie troszczył... Była bardzo zmęczona i wyjazd
do szpitala wcale się jej nie uśmiechał. Samo przestąpienie progu
tego budynku przywoływało ponure wspomnienia, ale dla Cole'a
i dla jego matki przełamałaby się i nie dała po sobie poznać, jak
jest jej smutno.
54 %7Å‚ONA NA TYSIC NOCY
- Właściwie to masz rację - powiedziała z namysłem. - Po
zmywam naczynia, a potem się położę.
- Cole ma rację - poparła syna Peggy. - Nie wiem, dlaczego
sama o tym nie pomyślałam. Wyśpij się dobrze. Jutro czeka nas
ciężki dzień. Przynajmniej dopóki nie poznamy wyniku operacji.
- Patrycja jutro też nie musi jechać do szpitala - powiedział
Cole.
Wiedział, jak trudno jej było wracać do miejsca, w którym
zaledwie rok wcześniej zmarł jej ukochany ojciec. Cole nie
chciał narażać żony na niepotrzebne stresy.
- Ale... - zaczęła Peggy.
- Jutro na pewno pojadę - oznajmiła stanowczo Patrycja.
- Naprawdę chcesz? - zapytał Cole. Naturalna potrzeba
chronienia swojej kobiety wzięła w nim górę nad przekonaniem,
że o kontraktową żonę dbać nie trzeba.
- Chcę tam z wami być - powiedział cicho Patrycja.
Za nic nie usiedziałaby w domu podczas operacji. Musiała
jak najprędzej dowiedzieć się o jej wyniku. Nie chciała nawet
myśleć o tym, że operacja może się nie udać i ojciec Cole'a
umrze tak samo, jak przed rokiem umarł jej tata. Wiedziała, że
niełatwo jej będzie siedzieć w szpitalu, ale chciała i musiała być
ze wszystkimi. Pragnęła także udowodnić mężowi, że na nią
można liczyć w każdej sytuacji.
- Zapowiada się męczący dzień - ostrzegł ją Cole. ,
Patrycja skinęła głową.
- Wezmę ze sobą robótkę, żeby chociaż ręce móc czymś zająć
- powiedziała Peggy.
- Pojedziemy tam z samego rana. Becky i Tom też chyba
przyjadÄ….
- Oczywiście. - Peggy uśmiechnęła się smutno.
Patrycja całkiem bez sensu pomyślała sobie, jak ona zacho-
%7Å‚ONA NA TYSIC NOCY 55
wałaby się w podobnej sytuacji. Jak by to było, gdyby życie
Cole'a było zagrożone, a ona nie miała pewności, czy następne
go dnia jeszcze go zobaczy? Chyba by tego nie przeżyła. Nawet
jeśli nie zdoła go przekonać co do sensowności ich małżeństwa,
przynajmniej będzie wiedziała, że on jest gdzieś niedaleko zdro
wy i być może nawet szczęśliwy. Spojrzała czułe na męża. Na
szczęście niczego nie zauważył.
- Wrócimy przed dziewiątą - powiedział Cole, wstając od
stołu. - Połóż się, kochanie. Widzę, że jesteś bardzo zmęczona.
Nie lubił, kiedy Patrycja była smutna, a jej łez bał się jak
ognia. Dobrze pamiętał, jak przed rokiem płakała w swoim ogro
dzie. Nie chciał, żeby się to powtórzyło. Pragnął, żeby się śmiała,
tak radośnie i szczerze, jak śmiała się tego ranka w szpitalu,
kiedy rozmawiała z Becky. Marzył o tym, żeby choć raz w życiu
do niego też się tak uśmiechnęła.
Następnego ranka Cole znów obudził się, tuląc w ramionach
ciepłą, cudownie pachnącą kobietę. Patrycja spała z twarzą wtu
loną w jego ramię. Jedna jej ręka opasywała tors męża, a noga
nie wiadomo jakim sposobem uwięzła pomiędzy jego nogami.
Cole w jednej chwili oprzytomniał. Był bardzo podniecony.
Nie rozumiał, jak to się stało, że we śnie się do siebie tulili. Aóżko
było tak wielkie, że spokojnie mogłyby w nim spać cztery osoby.
I wcale nie musiałyby się dotykać.
Muszę wreszcie znalezć jakieś mieszkanie, pomyślał udręczo
ny, jeśli to potrwa jeszcze kilka dni, to w końcu zrobię coś, czego
przez całe życie będę żałował.
Cole heroicznie walczył z rosnącym pożądaniem. Leżał nie
ruchomo, usiłując nie myśleć o łaskoczących go jedwabistych
włosach, o palącej jego ciało gładkiej skórze i o niepowtarzal
nym zapachu Patrycji, którym wypełniony był cały pokój.
56 %7Å‚ONA NA TYSIC NOCY
Jak tylko się obudzi, zaraz zacznie krzyczeć, myślał przera
żony. Tego w naszym kontrakcie nie było. Po co mama kupiła
nam to przeklęte łóżko? Na moim starym piętrowcu do niczego
takiego by nie doszło i na pewno łatwiej by mi było dotrzymać
warunków umowy. A teraz wcale nie jestem pewien, czy zdołam
odsunąć od siebie Patrycję.
Cole wiedział, że powinien jak najprędzej wstać. %7łona obu
dziłaby się w pustym łóżku i niczego by się nie domyśliła.
Jeszcze chwilę, obiecał sobie. Poleżę tak przez jedną krótką
chwilę i zaraz idę wziąć prysznic. Obmyję się zimną wodą.
Bardzo pragnął Patrycji. Leżał i wyobrażał sobie, jak ją cału
je, jak się z nią kocha... W Kuwejcie ten pomysł kilka razy
przychodził mu do głowy. Jednak wtedy łatwiej mu było nad
sobą panować. Nie sypiali przecież w jednym łóżku. W takich
chwilach przypominał sobie Diane i prędko dochodził do wnio
sku, że nie stać go na kolejną katastrofę. Nie życzył sobie żad
nego romansu, który mógłby znów złamać mu serce.
Patrycja usłyszała gwałtowne bicie serca męża. Powoli, bar
dzo powoli wracała jej świadomość. A kiedy całkiem oprzyto
mniała... o mało nie zemdlała. Uniosła głowę i spojrzała prosto
we wpatrzone w niÄ… oczy Cole'a.
- Już się obudziłaś? - zapytał, ani na chwilę nie rozluzniając
uścisku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]