[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miał i chwytem świadomej woli-m ją pokonał. Nie trzeba wątpić tak - to dawne narowy nasze
z lat nędzy, upodlenia i ubytku rozumu. Tera je mamy nadrobić, a nie dziamdziać się mędr-
kując, czy abyśmy nie som jako te siedemnastowieczne wolumpsiarki jakieś, fałszywego we-
wnątrz wątpiów naszych pokroju kompromisowego kaleki - komunizujące, niedoburżujskie
ścierwantyny, ślizgające się niezręcznie na posadzkach wyświechtanych demokratycznie. I do
kupy zasmrodzonej z tymi wiarami w tajne siły i organizacje, masońskie i inne - to reszta re-
ligii i magii w nas się kolące. Ale ten będzie chłop, co się standardu swego życia wyrzeknie,
zamiast go podnosić bez końca, aż do pęknięcia. %7łe też wszystko w historii pękać musi, a nie
na smarach rozumu gładko się w przyszłość przesuwać: prawo nieciągłości...
II CZELADNIK
Aż boli od tego gadania, purwa jej sucza maść! Aleście się, majster, zmienili: tego nie zaprze-
czycie. A kierunek zmiany tej jest taki sam jak mojej, chociaż jakościowo to różne zmiany są.
Czy to nie prawda, co mówił były prokurator, żeśmy tacy, bośmy po tamtej stronie, i że jak na
tę przejdziemy, to się staniemy jak oni. A siły tajne i ludzie tajni są, tylko jakościowo od jaw-
nych się nie różnią - taka je różnica czasów - hej!
SAJETAN
To pozory są ino zewnętrzne, na tle gwałtowności przemian społeczności naszej.
II CZELADNIK spokojnie
Czy nie moglibyście wyzbyć się tego sobaczego z chłopska staropolsko-proroczego napuszo-
nego sposobu gadania, a nade wszystko ilości samych słów? ^
SAJETAN spokojnie, twardo
Nie. I jako Lenin, jako sługa klasy, różnił się mimo całej morowości indywidualnej od Alek-
sandra Wielkiego, który osobowym fantastą potęgi był, tako ja się różnie od tego psa! (wska-
zuje na śpiącego Scurvy'ego) A zresztą nie czas gadać - robić trza - samo się nie zrobi, psia ją
mać tę rzeczywistość po trzykroć - e!! Skończyły się rozkoszne czasy idej - co to, wicie,
można było majonezy żreć, a bolszewikiem ideowym być, aby się w nędzy ostatniej tymiż
ideami na glanc pocieszać, że to niby kimś się, w ekskrementaliach gnijąc, mimo wszystko
jest. Nowej idei nie wymyśli już nikt - nowa forma społecznego bytu sama się wytłamsi, wy-
iskrzy, wyflancuje z dialektycznej zgagi wszystkich bebechów tego kotła ludzkości, na któ-
39
rym, na samym doparniku, przy samej klapie bezpieczeństwa, siedzimy my - dawne sflądry-
syny dudławe, a teraz twórcy, ino że nie radośni, psia ich suka zaskomrana.
CZELADNICY razem
Nas tak znudziły te przekleństwa, że chyba zaczniemy wyć. Kuler lokal, psiakrew. Mówimy
razem intuicyjnie jak jeden mąż - możemy tak mówić wciąż.
SAJETAN
Dajcie spokój, na Boże miłosierdzie. Dosyć tego, dosyć...
SCURVY przez sen przeciÄ…gajÄ…c siÄ™, po paru pomrukach
Szewcem byłbym z rozkoszą do końca dni moich. O, jakże złudne są te wyższe tak zwane
wymagania od siebie: prowadzą na wyżyny, z których się potem na zbity łeb wali w samo dno
upadku. Ach - a potem wypłynąć na wielkie, niebotyczne chyby, na wielkie hupcium-
ciupcium - ein Hauch von anderer Seite - powiew z tamtej strony. Metafizyka, którą pogar-
dzałem dotąd, wali teraz na mnie ze wszystkich zakamarków bytu. Au commencement By-
thos était - otchÅ‚aÅ„ chaosu! Cóż za cudnÄ… i niedoÅ›cignionÄ… rzeczÄ… jest chaos! Nie poznamy go
nigdy jako takim, mimo że świat jest chaosem, naprawdę w istocie swej jest. Chaos! Chaos!
A na naszych nędznych odcinkach uspołecznionych bydląt zawsze się jakiś porządeczek sta-
tystyczny zrobi. Ach - co za szkoda, że nie rozwijałem mego umysłu przez odpowiednią lek-
turę filozoficzną - teraz za pózno - pojęciowo temu rady nie dam.
Szewcy nasłuchują. Podczas wywodów Scurvy'ego I Czeladnik podchodzi doń wziąwszy z
ziemi ogromną siekierę, co mu ausgerechnet pod jego nogami cała złota leżała.
II CZELADNIK
Gdzie pełzniesz, ścierwo zatracone, chrówno sobacze?
I CZELADNIK
Zakatrupić go we śnie. Niech się nie męczy. Za piękne se, jucha, sny wyhodował. Ausgerech-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]