[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak przystało na lekarza, nie zdradzał wzruszenia. Pochylił się nad
zmarłym i zbadał go szybko. Potem wyprostował się i spojrzał na
mnie.
 No i co?  spytałem.
 Nie żyje& śmierć nastąpiła jakieś pół godziny temu.
 Samobójstwo?
 O samobójstwie nie może być mowy. Proszę spojrzeć, gdzie
jest rana. Poza tym, jeżeli się sam zastrzelił, to gdzie jest broń?
Rzeczywiście, broni nie było nigdzie widać.
 Lepiej nic tu nie ruszajmy  powiedział Haydock.  Zadzwonię
po policję.
Podniósł słuchawkę i połączył się z posterunkiem. Podał fakty
możliwie jak najzwięzlej. po czym odłożył słuchawkę i podszedł do
mnie.
 Brzydka sprawa. Jak go ksiądz proboszcz znalazł?
Wyjaśniłem.
 Brzydka sprawa  powtórzył.
 Czy& czy to morderstwo?  spytałem dość słabym głosem.
 Na to wygląda. Bo cóż innego może to być? Niezwykła historia.
Ciekaw jestem, kto miał na pieńku z biednym starcem. Wiem,
oczywiście, że nie był lubiany, ale morderstwo rzadko popełnia się z
tak błahego powodu jak antypatia.
 Jest w tym pewien dziwny szczegół  powiedziałem.  Dziś po
południu wezwano mnie telefonicznie do umierającego. Kiedy tam
poszedłem, wszyscy ogromnie się zdziwili. Chory ma się dzisiaj
znacznie lepiej niż przez ostatnie kilka dni i żona przysięgała, że nikt
mnie nie wzywał.
Haydock zmarszczył brwi.
 To znamienne, bardzo znamienne. Postarano się usunąć
księdza proboszcza z domu. Gdzie jest pani Clement?
 Pojechała na kilka godzin do Londynu.
 A służąca?
 W kuchni  po drugiej stronie domu.
 Gdzie przypuszczalnie nie słyszała nic z tego, co się tu działo.
Bardzo brzydka sprawa. Kto wiedział, że Protheroe ma tu być przed
wieczorem?
 Wspominał o tym dziś na ulicy& jak zwykle na cały glos.
 A więc całe miasteczko wiedziało! Tu zresztą i tak zawsze
wszystko wiedzą. Czy zna ksiądz proboszcz kogoś, kto miał do niego
jakieś pretensje i żale?
Przed oczami stanęła mi blada twarz i biedny wzrok Lawrence a
Reddinga. Ale udało mi się nic nie odpowiedzieć, bo w tej chwili na
korytarzu rozległy się ciężkie kroki.
 Policja  rzeki mój przyjaciel wstając.
Policję reprezentował posterunkowy Hurst. Znać było, że świadom
jest własnej powagi, lecz jednocześnie czuje się mocno
zaambarasowany.
 Dobry wieczór  rzeki.  Inspektor będzie tu za chwilę.
Tymczasem muszę wykonywać jego instrukcje. Jak słyszałem,
pułkownika Protheroe znaleziono nieżywego tutaj  na plebanii.
Urwał i skierował na mnie podejrzliwe spojrzenie, które starałem
się wytrzymać z miną właściwą dla człowieka niewinnego.
Hurst podszedł do biurka i oznajmił:
 Nie wolno nic dotykać, póki nic nadejdzie inspektor. Hurst wyjął
notes, poślinił ołówek i spojrzał wyczekująco na nas obu.
Powtórzyłem opowiadanie o tym, jak znalazłem ciało.
Posterunkowy zapisał wszystko, co zajęło sporo czasu, po czym
zwrócił się do doktora.
 Panie doktorze, co zdaniem pana spowodowało śmierć?
 Postrzał w głowę z bliskiej odległości.
 Jaka broń?
 Nie mogę powiedzieć na pewno, dopóki nie wyjmiemy kuli. Ale
kula pochodziła prawdopodobnie z pistoletu małego kalibru  jak,
na przykład, mauzer 25.
Drgnąłem, przypomniała mi się bowiem wczorajsza rozmowa,
podczas której Redding przyznał się, że ma pistolet. Posterunkowy
skierował na mnie swoje okrągłe, rybie oczy.
 Ksiądz coś mówił?
Zaprzeczyłem ruchem głowy. Były to przecież tylko podejrzenia,
mogłem je więc zachować dla siebie.
 Kiedy, zdaniem pana. miała miejsce tragedia?
Doktor rzekł po chwili wahania:
 Pułkownik nie żyje od pół godziny. Na pewno nie dłużej.
Hurst zwrócił się do mnie.
 Czy dziewczyna coś słyszała?
 O ile mi wiadomo nie słyszała nic. Ale niech pan sam ją zapyta.
W tej chwili jednak wszedł inspektor Slack. Przyjechał
samochodem z odległego o dwie mile miasteczka Much Benham.
O inspektorze Slacku mogę powiedzieć tylko tyle, że nigdy jeszcze
człowiek nie starał się z taką determinacją zaprzeczyć swemu
nazwisku*. Był to energiczny brunet o czarnych oczach, które [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •