[ Pobierz całość w formacie PDF ]
było wyrazem hołdu dla pisarza, nie było sentencją filozoficzną, nie było też przepowiednią ani
zapisem beznadziei. To zdanie brzmiało:
,Wszystko niepojęte świata .
Więc kiedy po latach odnalazłem to samo zdanie napisane patykiem na drodze, uwierzyłem, że uda
mi się wypełnić misję. To pan je napisał, tam, w Moskwie. Prawda?
Nie byłem nigdy na Patriarszych Prudach. Nie wierzę też w te brednie o żonie rzeznika. W ogóle
nie wierzę w ani jedno pańskie słowo.
To powiedziawszy, Stanisław odwrócił się i ruszył w kierunku samochodu. Landesman poderwał
się z ławki.
Znam człowieka, który zabił Odrowąża. On żyje. To nieprawda, że koledzy Odrowąża odnalezli
go na Ziemiach Odzyskanych i zastrzelili. Ten człowiek żyje i jest blisko. Sprzedam go panu za
konwersję na judaizm i przyłączenie się do modlitwy kadisz. Jednej jedynej. Muszę dotrzymać
przysięgi. Przysięgałem ojcu! Błagam, niech pan nie odchodzi!
Stanisław zatrzymał się blady i spocony. Wrócił. Odezwał się cicho.
O Odrowążu wiedzą tu wszyscy. Był bratem mojej matki, porucznikiem AK, bohaterem. Taką
wiedzę mógł pan zdobyć w byle jakiej rozmowie, za byle jaką cenę. Za butelkę wódki na przykład.
Ale o przysiędze kolegów Odrowąża, poszukiwaniach na Ziemiach Odzyskanych i wykonaniu
wyroku wiedzieli nieliczni. Większości z nich nie ma już pośród żyjących.
Ale on, ten który zabił żyje powtórzył twardo Landesman. %7łyje i jest blisko. Sprzedam
go panu za cenę którą wymieniłem.
To dziwna propozycja. Jak pan powiedział? Konwersja na judaizm? A po co to panu potrzebne?
Nazywam się Landesman. Tak samo nazywał się mój ojciec i jego starszy brat. Zginął gdzieś tu,
niedaleko. Wyskoczył z transportu wiozącego %7łydów do Oświęcimia. Rozumie pan? Mój ojciec
przeżył, bo wyjechał za ocean jak tylko poczuł co tu Niemcy szykują ludziom. Stryj nie chciał
wyjechać. Zakochał się w Polce. Miała na imię Aleksandra i była dużo młodsza od niego. To była
wielka miłość. W mojej rodzinie od lat daje się ją za przykład miłości doskonałej.
Kiedy Niemcy utworzyli w Aodzi getto, Aleksandra nie została po aryjskiej stronie. Poszła za
mężem, a potem pojechała z nim do Oświęcimia. Nie dojechali. Wyskoczyli z transportu gdzieś
między Aaznowem a Czarnocinem. Niemcy znalezli ich w lesie i zastrzelili. Taką wiadomość
przywiezli do Ameryki emigranci zarobkowi z tych stron. Z Brzustowa, Czy ze Sługocic. Nie
pamiętam.
Muskat powoli wrastał w ziemię. Czuł pot już nie tylko na czole, ale na szyi, plecach, między
pośladkami. Zrobił się biały jak papier.
yle się pan poczuł?
W głosie Landesmana zabrzmiała prawdziwa troska.
Trochę. Mało spałem w nocy. Przestraszył mnie pan tym nożem... Ale proszę opowiadać. To
bardzo interesujące.
Nie ma już wiele do opowiadania. Przysiągłem umierającemu ojcu, że odmówię kadisz za duszę
stryja w miejscu jego śmierci, a przynajmniej blisko tego miejsca. Teraz szukam %7łydów: Do kadisz
musi być dziesięciu. Przez trzy tygodnie znalazłem siedmiu Jaj estem ósmy, rzeznik z pałacu, jeżeli
da się namówić dziewiąty. Dziesiątym będzie pan, pod warunkiem, że dobijemy targu i zmieni
pan wyznanie.
Dlaczego panu tak na mnie zależy? W Tomaszowie znajdzie pan wielu %7łydów. W Aodzi jeszcze
więcej.
To już za daleko. Przysięgałem ojcu, że znajdę dziesięciu %7łydów w promieniu dziesięciu
kilometrów od miejsca śmierci stryja. Za centrum przyjąłem Będków. Popielawy są już na samej
granicy. My, %7łydzi, wymyślamy sobie rozmaite ograniczenia. W życiu i w religii. Przysięgałem.
Pan jest moją ostatnią nadzieją. To pan napisał na drodze: wszystko niepojęte świata . Czy nie
tak? To pan pięknie wytłumaczył, co kryje się za tymi słowami. Czy nie kryje się za nimi również i
taka ofiara? Ofiara ze swojego wyznania?
Mówił pan o transakcji.
Mówiłem i dotrzymam. Zastanowię się.
Proszę się nie śpieszyć. Zostanę tu jeszcze cztery tygodnie. Picie z tej ziemi ożywia mnie. Pan
zrozumie tę metaforę.
Nie będę się śpieszył.
Do zobaczenia.
Do zobaczenia.
Stanisław z ulgą przywitał się ze swoimi bukami. Tak o nich myślał: moje buki. Bo też drzewa były
mu przyjazne. Co dnia takie same. Przemian, które w nich następowały, nie dostrzegało się dzień
po dniu. Trzeba było sezonu, pory roku, albo przynajmniej miesiąca, żeby zobaczyć coś nowego.
To trwanie buków w niezmienności dawało Stanisławowi poczucie równowagi, tak bardzo mu teraz
potrzebne. Co mówił ten obcy, Landesman? %7łe Niemcy zastrzelili Landesmanów w lesie?
Przecież napisałem inaczej odezwał się do siebie, stojąc naprzeciwko drzew.
Przecież napisałem, że stary Landesman skręcił kark przy upadku. Tak napisałem do ciężkiej
cholery. Co jest prawdą? Tamto, czy to?
Próbował ułożyć myśli. Za dużo ich pchało się naraz do głowy. %7łona rzeznika, Conchita,
Małgorzata, Maria od rudych włosów, jego Marysia z Popielaw, Luśka. Coś mu podpowiadało, że
można z tych kobiet złożyć jedną i ta jedna będzie prawdziwa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]