[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Brandona.
 Nie gadaj bzdur. Chciałam tu przyjść. Poza tym wszyscy byli mili.
 Nie zawsze tak jest.  Ruszył w drogę.
 To prawda.  Oparła się wygodniej.  Chociaż ja zawsze miałam farta.
Tylko może raz czy dwa sytuacja wymykała się spod kontroli. Niestety, tak to
już jest, że czasami fanów ponosi. Zapominają, że jesteśmy normalnymi
ludzmi.
 I dlatego chcą uszczknąć choć odrobinę swego idola.
 Czasami bywa naprawdę groznie.  Zadumała się na moment. 
Pamiętam, że kiedyś oglądałam migawkę z twojego koncertu, jakieś siedem
czy osiem lat temu. To było w Londynie. Tłum przedarł się przez ochroniarzy
i rzucił się na ciebie. To musiało być straszne.
 Z tego uwielbienia złamali mi kilka żeber.
 Och!  wykrzyknęła zszokowana.  Boże. O tym nie wiedziałam.
47
R
L
T
 Cóż, tak bywa  skomentował z uśmiechem.  Na jakiś czas przeszła
mi ochota na koncertowanie, lecz szybko się pozbierałem.  Skręcił w stronę
wzgórz.  Teraz ochrona jest znacznie lepsza.
 Nie wiem, czy po czymś takim zdobyłabym się na to, by stanąć twarzą
w twarz z publicznością.
 To z czego byś miała adrenalinę? Przecież właśnie o to nam chodzi,
tego nam trzeba. Oklaski i aplauz, natychmiastowa nagroda.  Roześmiał się i
przyciągnął ją do siebie.  Po co innego to robimy? Właśnie po to tylu ludzi
tak bardzo się stara, by zdobyć popularność. Co ciebie skłoniło, by wejść na tę
drogę?
 Chciałam uciec  odparła bez namysłu, za pózno gryząc się w język.
Westchnęła i oparła się o jego ramię. Brand o nic nie pytał.  Muzyka zawsze
była dla mnie czymś pewnym, czymś, czego mogłam się trzymać, co miałam
tylko dla siebie. A przy tym bardzo chciałam się dzielić z innymi tym czymś,
co jest tylko moje. Bo tylko czymś takim możemy prawdziwie się dzielić, nic
przy tym nie tracąc, a jeszcze zyskując.  Popatrzyła na niego.  A jak było z
tobą?
 W sumie bardzo podobnie. Miałem coś do powiedzenia i zależało mi,
by ludzie to zapamiętali.
Roześmiała się.
 Na początku kariery byłeś strasznym radykałem. Pamiętam twoje
utwory, ostre i buntownicze, jakbyś chciał wywołać światową rewolucję.
 Z czasem złagodniałem.
 Tak? Ciekawe, bo sądząc po niektórych piosenkach, można odnieść
całkiem inne wrażenie. Na przykład  Fire Hot" z ostatniego albumu.
Uśmiechnął się, zerknął na nią przelotnie.
 Muszę trzymać rękę na pulsie.
48
R
L
T
 Przez dziesięć tygodni była na pierwszym miejscu listy. Niezły wynik
jak na łagodny utwór.
 Fakt. No cóż, trochę cię przebiłem, prawda? Miałaś kilka takich
słodkich pioseneczek. Może ze zbytnim naciskiem na smyczki, ale...
Pacnęła go w ramię.
 Raven  marudził  nie rozpraszaj mnie, gdy prowadzę, bo będzie
wielkie bum.
 Te słodkie pioseneczki przyniosły mi platynę.
 Owszem, powiedziałem, że są słodkie, a nie, że są złe, w swojej klasie
oczywiście  podpuszczał ją.  A już te twoje teksty... Może zbyt
sentymentalne, ale...
 Lubię sentymentalne teksty  odgryzła się, szturchając go w ramię. 
Nie każda piosenka musi być zaangażowana społecznie.
 Oczywiście, że nie. Zawsze są chętni na słodziutkie śpiewanki.
 Słodziutkie śpiewanki  powtórzyła, nie uświadamiając sobie, że po
staremu zaczęli sobie docinać, i zwęziła oczy, bo Brand znienacka zjechał na
pobocze.  Co robisz?
 Wolę się zatrzymać, nim znowu dasz mi kuksańca.  Koniuszkiem
palca pacnął ją po nosie.
 Czyli moje piosenki...
 Są strasznie sentymentalne  dokończył.
Popatrzyła na niego wyniośle.
 Skoro masz takie zdanie o mojej muzyce, to jak sobie wyobrażasz
wspólną pracę?
 Idealnie. Będziemy się doskonale równoważyć. Tak jak kiedyś.
 Nie tyle równoważyć, co wciąż skakać sobie do oczu.
 Owszem, też tak myślę.
49
R
L
T
 No i  dodała, tłumiąc uśmiech  ty nie zawsze wygrasz.
 I bardzo dobrze. Inaczej byłoby nudno.  Przyciągnął ją do siebie.
Opierała się, lecz nie ustąpił. Położyła głowę na jego ramieniu.  Popatrz 
zagaił, wskazując widok za oknem.  Czemu miasta zawsze wyglądają
najlepiej z góry i nocą?
Raven popatrzyła na rozciągające się niżej morze świateł i jaśniejące w
mroku wieżowce.
 Bo wtedy są najbardziej tajemnicze. Jesteś ciekawy, co na dole się
dzieje, a niczego nie widzisz. Tutaj jest cisza i spokój.  Poczuła na skroni
jego usta.  Brandon.
 Cofnęła się.
Lecz ją przytrzymał.
 Nie odpychaj mnie, Raven.  Od jego szeptu robiło się jej gorąco. 
Proszę.
Powoli pochylił się ku niej. Dotyk jego ust był lekki jak muśnięcie, choć
dłoń, którą podtrzymywał jej kark, nawet nie drgnęła. Całował jej policzki,
obsypywał drobnymi pocałunkami zamknięte powieki, włosy na skroni.
Czuła, jak topnieje w jego ramionach, traci nad sobą kontrolę.
Znowu całował jej usta, coraz goręcej, coraz bardziej namiętnie. Jej
zapach otaczał go, upajał.
Czuła na piersi jego dłonie i choć chciała się cofnąć, nie mogła. Ciało
wyrywało się do niego, dotyk jego palców palił. Już tak dawno nie
doświadczała podobnych emocji, tak dawno nie odczuwała tak intensywnie.
 Raven.  Jego usta błądziły po jej szyi, po policzkach.  Och, tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •