[ Pobierz całość w formacie PDF ]

George Stubbs wyjechał do Londynu, pani rządzi zamiast niego.
Znowu dostrzegł cień strachu w jej oczach. W głosie zaś miała coś lodowatego.
 Nie całkiem rozumiem, co pan ma na myśli, Poirot. Wdzięczna jestem Sir George owi,
że wynajmuje mi ten domek ogrodnika. Płacę roczny czynsz i zgodnie z umową mam prawo
chodzić swobodnie po całym terenie.
 Proszę mi wybaczyć, madame. Nie chciałem pani urazić.
 Bez wątpienia zle pana zrozumiałam  odrzekła zimno pani Folliat.
 To piękne miejsce. Wspaniały dom, uroczy teren. Taki tu ogromny spokój, wyjątkowe
zacisze.
 Tak  twarz pani Folliat rozjaśniła się.  Zawsze to nas uderzało. Odczułam tę ciszę
od razu, kiedy jako dziecko przyjechałam tu po raz pierwszy.
 I nadal trwa spokój w tym zaciszu?
 A czemu nie?
 Nie osądzony morderca. Rozlana niewinna krew. Póki nie zniknie ten cień, nie będzie
spokoju. Myślę, że wie pani to, madame, równie dobrze jak ja.
Pani Folliat nie odpowiedziała. Nie poruszała się i milczała. Poirot nie miał pojęcia, o
czym myślała. Pochylił się nieco do przodu i przemówił ponownie.
 Madame, pani wie bardzo dużo, być może wszystko, o tym morderstwie. Wie pani, kto
zabił dziewczynę, wie pani, dlaczego. Wie pani, kto zabił Hattie Stubbs i pewnie zna pani
miejsce, w którym ukryte jest jej ciało.
W tym momencie pani Folliat przemówiła. Jej głos był donośny i niemal ostry.
 Nic nie wiem. Nic.
 Może użyłem złego słowa. Pani nie wie, ale pani się domyśla. Jestem całkiem pewien,
że pani się domyśla.
 Ależ pan opowiada, proszę mi wybaczyć, bzdury!
 To nie bzdury. To coś zupełnie innego. To zagrożenie.
 Zagrożenie? Dla kogo?
 Dla pani, madame. Nie ujawniając tego, co pani wie, wystawia się pani na
niebezpieczeństwo. Znam morderców lepiej niż pani, madame.
 Już panu mówiłam. Nic nie wiem.
 Ale podejrzewa pani&
 Nikogo nie podejrzewam.
 To, pani wybaczy, nie jest prawda, madame.
 Mówienie jedynie o podejrzeniach byłoby niegodziwe, naprawdę nikczemne.
 Równie nikczemne jak to, co zrobiono tutaj przed miesiącem?
Skuliła się, wciśnięta w fotel. Wyszeptała:
 Niech mi pan nie mówi o tym  westchnęła i wzdrygnęła się.  To już jest w każdym
razie skończone. Już po wszystkim.
 Jak pani może tak mówić, madame! Powiem pani, co wynika z mojego doświadczenia:
z .mordercą nigdy nie jest skończone.
Potrząsnęła głową.
 Nie. Nie, to koniec. A w każdym razie ja nic nie mogę zrobić. Nic.
Poirot wstał i patrzył na panią Folliat z góry.
 Przecież nawet policja zrezygnowała  powiedziała nerwowo.
 O nie, madame, tu się pani myli. Policja nie rezygnuje. I ja  dodał  również nie
rezygnuję. Niech pani to zapamięta, madame. Ja, Herkules Poirot, nie rezygnuję.
Typowe słowa na pożegnanie.
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
Po opuszczeniu Nasse Poirot poszedł do wioski, gdzie dopytał się o dom Tuckerów. Przez
parę chwil nikt nie otwierał, bo pukanie Poirota zagłuszała tyrada gospodyni besztającej
gromko męża.
 Co ty sobie w ogóle myślisz, Tucker, włażąc w tych buciorach na moje piękne
linoleum? %7łebym to raz mówiła, ale powtarzałam tysiąc razy. Całe rano pucowałam, a teraz,
no popatrz, jak to wygląda?
Niezbyt głośne pomruki stanowiły najwyrazniej reakcję pana Tuckera na tę reprymendę.
Raczej pojednawcze pomruki.
 Zapomniałem, zapomniałem, to nie zapominaj! Wszystko przez to, że się tak rwiesz do
radia, żeby słuchać tego sportu. Ileż to czasu potrzeba, żeby zdjąć buty, minutę? A ty, Gary,
co ty tam wyprawiasz z tym lizakiem? Nie chcę mieć żadnych śladów po lepkich paluchach
na mojej najlepszej srebrnej łyżeczce. Marilyn, ktoś tam stuka do drzwi. Idz no, zobacz, kto
to.
Drzwi uchyliły się nieco. Dziecko około lat dwunastu patrzyło zza nich podejrzliwie na
Poirota. Jeden policzek miało wypchany cukierkiem. Była to tłuściutka dziewczynka z
małymi niebieskimi oczami i urodą prosiaczka.
 Mama, to pan  zawołała.
Pani Tucker, z kosmykami włosów wiszącymi wokół nieco rozpalonej twarzy, podeszła do
drzwi.
 Co to jest?  odezwała się ostro.  Nie potrzebujemy&  zamilkła. Wyraz skupienia
pojawił się na jej twarzy. Poznała.  Zaraz, czy to nie pana widziałam w tamtym dniu razem
z policją?
 Niestety, madame, moja osoba przywołuje te bolesne wspomnienia  Poirot
zdecydowanym krokiem wszedł do środka.
Pani Tucker z przerażeniem rzuciła szybkie spojrzenie na jego nogi, ale buty Poirota z
patentowej skóry nie były nawet zakurzone. Na wypolerowanym na błysk linoleum pani
Tucker nie pozostawiały żadnych śladów.
 Proszę, proszę, sir  kobieta wprowadziła go do saloniku po prawej, w którym
panowała nieskazitelna czystość i idealny porządek. Dominowały tam wielkie meble w stylu z
czasów Jakuba I, poza tym był okrągły stół, dwie pelargonie w doniczkach, misternie
wykonana mosiężna krata przed kominkiem i mnóstwo rozmaitych ozdób z porcelany.
 Niech siada, sir, no. Nie mogę sobie przypomnieć nazwiska. Zresztą chyba w ogóle
nigdy nie słyszałam.
 Nazywam się Herkules Poirot. Znowu znalazłem się w tych stronach, przychodzę więc,
by złożyć kondolencje i spytać, czy jest coś nowego w sprawie. Wierzę, że morderca córki
został wykryty.
 Ani widu, ani słychu. Nie ma mordercy  powiedziała z goryczą.  To jest zupełne
łajdactwo moim zdaniem. Policja nie zamierza się wysilać, jeśli nieszczęście spada na
zwykłych ludzi, jak my. A zresztą, kto jest w tej policji? Jeśli wszyscy tacy jak Bob Hoskins,
to dziwię się, że cały kraj nie jest jeszcze w łapach zbrodniarzy. On nie robi nic innego, tylko
zagląda do samochodów stojących pod parkiem.
W tym momencie do saloniku wszedł, w skarpetkach, pan Tucker. Był to wielki
mężczyzna z czerwoną twarzą o łagodnym wyrazie.
 Policja jest w porządku  powiedział ochrypłym głosem.  Mają swoje kłopoty, jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •