[ Pobierz całość w formacie PDF ]

drogą, jaką przeszła przyroda w ugniataniu życia w ciągu miliardów lat rozwoju.
Przeprowadza się już transfuzje krwi, nie jest wykluczone, że stanie się możliwa
transfuzja elektronów z organizmu do organizmu oraz "przetaczanie"
elektromagnetycznej informacji. Podejmowano już próby w typowy dla
biochemicznego schematu sposób: jako przeszczep białka z mózgu szczura
poddanego treningowi. Odkrycie molekularnego przekazu informacji nie było
zaskoczeniem. Miliardy lat istniejące braterstwo chemiczno-elektroniczne w praktyce
życia nie pozwala oddzielać podstaw molekularnych od zjawisk elektronicznych.
Zresztą podstawy molekularne - to półprzewodząca masa biologiczna. Będzie
zapewne można kiedyś eksperymentalnie pobrać informację tylko
elektromagnetyczną, bez molekularnej. Zapewne w naszym makroskopowym języku
biologicznym będzie ona nieczytelna, podobnie jak nieczytelna jest
kwantowoakustyczna informacja piezoelektryków organicznych i tkanek.
Statystyczne dotykanie rzeczywistości tego rozmiaru nie daje wyników pewnych a
ponadto dezorientuje nieoznaczoność Heisenberga, gdyż obmacywanie "lewą ręką"
nie pokrywa się z faktami odkrytymi "prawą". Nasz analfabetyzm jest tym większy,
im bliżej kwantowych podstaw życia. Zresztą, trudne są początki nauki czytania
życia, zwłaszcza po przyswojeniu sobie tylko kursu fizjologicznego.
Obserwacje dowodzą, że konstrukcje osobnicze mniej zintegrowane, czyli z większym
polem szumów własnych, wydają się bardziej podatne na odbiór informacji, który nie
mieści się w normalnych kanałach. Chodzi tu o telepatię i hipnozę. Wydaje się, że
mniej zintegrowany detektor łatwiej odbiera na ogólnym tle szumów własnych
minimalne natężenia energetyczne z zewnątrz. Określa się to jako nadwrażliwość, a
może jest to tylko inny poziom świadomości. Natomiast z teoretycznych przesłanek
wynikałoby, że nadajnik skoordynowany winien silniej oddziaływać na odbiór u
innych. Rozpatrując problem z kwantowego stanowiska, znajduje się potwierdzenie
tych przesłanek w synchronizacji procesów między oscylatorami o nieliniowej
charakterystyce. Czy regenerację mutacji w genach należałoby odnieść do tego
samego procesu wyrównania "kodu" genetycznego oscylatora na skutek
synchronizacji? A może - rzadko co prawda - spotykana inwolucja guza
nowotworowego jest niczym innym, jak zsynchronizowanym włączeniem komórek
rakowych w ogólną koordynację tkankową? A jeśli jest to jedyna droga leczenia
tragedii ludzkości? Droga wskazana przez samą przyrodę w bardzo dyskretny sposób.
Nie wiemy, ile razy w życiu każdy z nas przeskakuje "kwantowo" nad własnym
grobem właśnie dzięki tej synchronizacji i nowemu włączeniu w informacyjny obieg
całego organizmu, ale na pewno zdarza się to często. Brak w odpowiednim momencie
owej synchronizacji kończy się tragicznie.
Samoobrona jest czymś znacznie więcej niż immunologiczną odpornością, którą
poznano na biochemicznyrn schemacie. Istnieje jakaś bioelektroniczna
zachowawczość podstawowych procesów oraz ich normy w sprzężeniu z
metabolizmem. Wyłania się ponętny problem teoretyczny o dużym znaczeniu
praktycznym - problem elektromagnetycznej odporności, dzięki której zachowanie
integracyjnej indywidualności jest stabilizowane. W obliczu zmiany
elektromagnetycznego ekosystemu sprawa ta nabiera pierwszorzędnego znaczenia
gdyż nie tylko następuje sztuczne zmobilizowanie organizmu, ale jednocześnie
wykrycie przedziału pasma krytycznego dla ustroju, ewentualnie pasma
rezonansowego.
Homo electronicus od razu znalazł się w świecie problemów bardzo istotnych nie
tylko dla jego "usposobienia", ale również z powodu praktycznych możliwości.
Wiadomo, że bodziec impulsowy łatwiej penetruje organizm niż bodziec ciągły, a fala
modulowana działa silniej niż monotonna. Tu kryje się furtka prowadząca w obszar
jego energetyki. Fala wysyłana krótkimi impulsami i modulowana powinna się okazać
najskuteczniejsza. Zostaje jednak nadal bez odpowiedzi wiele pytań: jej natężenie,
częstość impulsu, polaryzacja, stosunek drgań tej fali do drgań własnych układu.
Badania w tym kierunku przyniosą, zdaje się, jeszcze wiele niespodzianek. Dotyczyć
one będą nie tylko biernego odbioru, ale również modulowania pracy
bioelektronicznego układu, ten zaś winien wykazać elektromagnetyczną homeostazę
o pewnej tolerancji, nie przekraczalnej ze względów na funkcjonalność układu.
Przekroczenie biochemicznej bariery i wejście w bioelektronikę stwarza nowy świat
odniesień i możliwości. Analizę chemiczną, mówiącą o stanie zdrowia i choroby,
zastąpić powinno widmo elektromagnetyczne, dające najbardziej precyzyjną
diagnozę, uwzględniającą niuanse niedostępne diagnostyce chemicznej. Krew ludzka
(badana w czasie od 6 do 18 minut) wykazuje pierwsze maksimum emisji
promieniowania świetlnego w przedziale 460-512 nanometrów, a więc w paśmie
niebieskim i zielonym, natomiast w czasie od 27 do 42 minut osiąga drugie
maksimum, również w przedziale widzialnym. Nie tylko mięsień sercowy żaby
"świeci" w widocznej i ultrafioletowej części widma optycznego ale też zapewne i
ludzkie serce. "Zwiecą" pracujące nerwy, jak również komórki wątroby, szpiku
kostnego, mięśni. W to włącza się poważniejszy rytm neuronów, też
elektromagnetyczny, o częstotliwości 50-200 herców, i całkiem już rozsądne
pulsowanie elektromagnetyczne mózgu, znane niestety tylko w paśmie o szerokości
30 herców. Reszta jest tajemnicą wnętrza ludzkiej głowy.
Jeśli świadomość jest stanem energetycznym, a nie tylko poznawczym, i jeśli jest ona
energią elektromagnetyczną, to Homo electronicus może nią dowolnie manipulować.
I tak jest chyba naprawdę. Nie należy doszukiwać się tu analogii do jogizmu. Ten
wniosek wynika z elektromagnetycznej konstrukcji życia i z natury świadomości.
Otwiera się jakiś niesamowity świat po drugiej stronie biochemicznej barykady, która
otaczała nasze pojęcia o życiu, wymierzała jego sens, warunki i powrót w naturalny
bieg pierwiastków na Ziemi. Stojąc na stanowisku fizjologii, nazwać to trzeba
bioluminescencyjnym szaleństwem, świetlistą utopią, oderwaniem od
rzeczywistości...
Przestrajamy przecież środowisko, pełni dumy i naiwnej nieświadomości
biologicznych następstw, a drogą pośrednią odbieramy odbitą od środowiska własną
ingerencję. Cóż więc będzie nowego w bezpośrednim strojeniu układu biologicznego
przy użyciu minimalnej mocy, lecz a dużych zapewne skutkach? Na razie nie
potrafimy posegregować wielorakich skutków biologicznych owej ingerencji,
obserwowanych pod postacią chorób cywilizacyjnych o dziwnej etiologii. Czy nie
wkroczył już do akcji dezintegrujący czynnik elektromagnetyczny z zewnątrz? Zresztą
skutki dosięgły nie tylko koordynacji tkankowej, ale również psychofizycznej i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • helpmilo.pev.pl
  •