[ Pobierz całość w formacie PDF ]
I? pyta Uriel.
Wło...włosy. Kosmyk złotych włosów.
I co jeszcze człowieku? drąży dalej Uriel mrożącym krew w żyłach
głosem.
Rozbiegane oczy więznia świdrują tłum, wygląda na zdesperowanego. Jego
strażnik ponownie szarpie go za głowę, tak ,że kark nieomal mu się odrywa.
Palce facet wykrztusza łkając. Azy płyną mu po twarzy, i zastanawiam
się czym się zajmował nim cywilizowany świat szlak trafił. Był lekarzem?
Nauczycielem? Sprzedawcą?
Dwa.... odcięte...palce, mówi między sapnięciami. Jego strażnik puszcza
go a ten kuli się na scenie drżąc spazmatycznie
Skąd masz te pióra, włosy i palce?
Strażnik unosi dłoń a mężczyzna kuli się w sobie chroniąc twarz.
Dostałem je od kogoś. odpowiada Nie skrzywdziłem nikogo,
przyrzekam, nigdy nikogo nie skrzywdziłem.
Skąd pochodzą? pyta Uriel
Nie wiem teraz już płacze mężczyzna.
Strażnik łapie go za ramiona i prawie słyszę dzwięk łamanych kości.
Facet piszczy z bólu. Od Anioła. upada na kolana, płacząc. Jego oczy z
przerażeniem mkną przez wrogi tłum To ciało Anioła nieomal szepcze ale
widownia milczy i jestem pewna ,że wszyscy go wyraznie słysząc.
54
Ciało Anioła. powtarza Uriel swoim donośnym głosem. Małpy tną na
kawałki naszych rannych braci, nim ci są w stanie dojść do siebie. Handlują naszymi
palcami, piórami i innymi częściami ciała. A wszyscy wiecie jak długo i boleśnie
odrasta palec, nie wspominając już o częściach które nie odrastają wcale.
Anioły ryczą, przepełnione przemocą.
Uriel pozwala by masy miały czas podsycić swój gniew. Czekaliśmy tak
długo. Tak długo pozwalaliśmy małpom zanieczyszczać tą piękną ziemie,
pozwalaliśmy im wierzyć ,że są najbardziej uprzywilejowanym gatunkiem Bożym
we wszechświecie. Nadal nie rozumieją dlaczego przez tak długi czas zajmowali
Ziemie. Są aroganccy i głupi tak bardzo ,że nawet nie zdają sobie sprawy ,że nikt
inny nie jest na tyle głupi by toczyć legendarną bitwę o swój dom.
Tłum parska i chichocze.
Uriel uśmiecha się do nich. Ale mam też wspaniałe wiadomości, bracia i
siostry. Wiadomości które umieszczą ludzi takich jak oni na właściwym miejscu.
Wiadomości które pozwolą nam ukarać ich zgodnie z bożym błogosławieństwem.
Tłum milknie.
Słyszeliście plotki. kontynuuje Uriel. Słyszeliście spekulacje. Jestem
tu po to by powiedzieć Wam ,że są prawdą. Znaki są tutaj. Wiem dlaczego Gabriel,
Posłaniec sprowadził nas na ziemie, mamy na to dowód.
Widownia mamrocze podekscytowana.
Już dłużej nie musimy się zastanawiać bracia i siostry. Nie musimy się
kłócić i debatować o tym czy jest to po prostu potyczka z upadłymi czy kolejne
ostrzeżenie dla ludzkości przerywa by nadać swoim słowom jeszcze więcej
dramaturgii. Tłum milknie.
Uriel przeskakuje po wszystkich swoim wzrokiem. Biblijna szarańcza
jest tutaj.
Niski szmer zamienia się teraz w pełen ekscytacji ryk.
Pozwala by hałas wzrósł jeszcze nim unosi ręce by ich uciszyć. Jak wielu
z was wie, częścią mojej pracy jest odwiedzanie Otchłani. Wczoraj, otworzyłem
bezdenny Dół a z niego uniósł się czarny dym i zaćmił słońce i powietrze. Z tego
dymu na ziemie wyfrunęła szarańcza. I tak jak w przepowiedni miała ludzkie
twarze i skorpionie ogony. Tysiące, wylewające się na niebo.
Jak na zawołanie, wszystkie anioły w tłumie zwracają się w tym samym
kierunku patrząc wysoko w niebo. Zanim jeszcze cokolwiek słyszę widzę kłębiącą
się czarną chmurę wysoko na horyzoncie.
Chmura eksploduje jeszcze większą ciemnością powiększając się w
zastraszającym tempie. Niskie bzyczenie szybko przekształca się gromki huk.
Już to kiedyś słyszałam
Dzwięk lecących skorpionów
Wszyscy milczą i obserwując pędząca w naszym kierunku czarną chmurę.
Uriel unosi ramiona jakby chciał uściskać tłum. Mamy nasze
potwierdzenie, braci i siostry. Mamy to na co czekaliśmy. To po co się zrodziliśmy.
To po co żyliśmy, oddychaliśmy i o czym marzyliśmy, wszystko jest tutaj!
Głos Uriel a odbija się w mojej głowie jak rozkaz.
Będziemy jak
Bogowie.
Starzy Bohaterowie!
Bierze głęboki wdech. W końcu. kolejny wdech, pełen satysfakcji.
Czas na dzień Sądu Ostatecznego! Legendarna Apokalipsa nadchodzi! Już tu jest!
55
Kiedy wszyscy słuchają i absorbują jego słowa horda skorpionów leci w
naszą stronę. Chcę krzyknąć ,że on kłamie, a skorpiony są tylko skutkiem jego
eksperymentów a nie żadną biblijną kreacją ale tracę swoją szansę bo tłum
wariuje.
Wojownicy wyciągają miecze i dzgają niebo. Wykrzykują przy tym jakieś
wojenne okrzyki
Rozpościerają skrzydła niszcząc swoje przebrania.
Starannie umieszczone przez Madeline pióra latają wszędzie mieszając się z
puchem i brokatem.
Kurczę się w sobie, żałując ,że nie mogę zniknąć. Andi też to robi więc
nadal wyglądamy jak idealnie zsynchronizowane klony.
%7łądza krwi pulsuje w powietrzu jakby ktoś prysnął takimi feromonami. Jest
aż gęsto od napięcia i oczekiwania.
A wtedy dzieją się straszliwe rzeczy.
Obok nas, na scenie, jakiś anioł łapie dilera anielskich części ciała i unosi go
do góry. Facet wije się jak dziecko, okulary spadają na ziemie. Anioł idzie z nim w
kierunku tłumu. Setki rąk łapią biedaka i ciągną do środka anielskiego szaleństwa.
Mężczyzna krzyczy wniebogłosy.
Tłum rzuca się przepychając byle tylko dotrzeć do swojej ofiary. Krew
tryska na ubrania, mokre szczątki o których nie chcę nawet myśleć latają w
powietrzu. Anielscy wojownicy krzyczą z wściekłości, szturchając się nawzajem, i
zachęcając tych którzy rozszarpują człowieka na strzępy.
Uświadamiam sobie ,że tłum jest przecież wypełniony ludzmi.
Z miejsca w którym stoję, wyglądają oni na nic nieznaczących i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]